Lech Poznań doznał kompromitującej porażki z Ruchem Chorzów, który jest już niemalże jedną nogą w pierwszej lidze. “Kolejorz” przegrał na Stadionie Śląskim 1:2. – Nie ma co się czarować, zawiedliśmy na pełnej linii – mówił po końcowym gwizdku Mariusz Rumak.
– Zaczęliśmy niemrawo, szczególnie kiedy odbieraliśmy piłkę, nie ruszaliśmy do przodu. Udało nam się zareagować po straconej bramce, wydawało się, że ten gol to będzie dzwonek, który obudzi zespół, ale druga połowa nie była dobra w naszym wykonaniu – diagnozował po meczu Mariusz Rumak.
Jego zespół przegrał 1:2 po bramce wbitej przez rywali w samej końcówce. Na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry gola zdobył Michał Feliks.
– Dlaczego mieliśmy tak mało sytuacji? Sam szukam odpowiedzi na to pytanie… – mówił Rumak. – Cracovia to był zupełnie inny zespół, uczulałem na to moich piłkarzy.
Rumak: Ruch Chorzów nas nie zaskoczył
– Przygotowania to jedno, ale umiejętność reagowania to drugie – tłumaczył Mariusz Rumak. – Ruch nas nie zaskoczył. Wiedzieliśmy, jak chcą otwierać grę, tworzyć sytuacje, że wahadłowi grają wysoko i dużo dośrodkowują.
– Brakuje nam przyśpieszenia, wbiegnięcia za linię obrony. To są największe mankamenty, przeciwnik nabiera wiatru w żagle, kiedy nam odbiera piłkę – zakończył trener Lecha Poznań.
Poznaniacy wciąż zajmują drugie miejsce w tabeli, dystans do pierwszej Jagiellonii wciąż wynosi cztery oczka. Przed “Kolejorzem” spotkania z Legią (dom), Widzewem (wyjazd) i Koroną (dom).
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Kraków kocha zwycięzców
- Pogoń Szczecin i pakt o pampersach
- Kwiatkowski: Nie wypaczyłem wyniku finału Pucharu Polski
Fot. Newspix