Reklama

Narady w Radomiaku. Zagrożony nie tylko trener, ale i dyrektor Moraru

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

30 kwietnia 2024, 10:25 • 4 min czytania 35 komentarzy

Trzy porażki z rzędu, strata jedenastu bramek w tych spotkaniach i realne widmo spadku sprawiły, że w Radomiaku Radom zrobiło się gorąco. Początek tygodnia oznacza rozmowy o przyszłości klubu oraz szukanie pomysłów na wyjście z kryzysu. Według naszych ustaleń rozwiązaniem wcale nie musi być zmiana trenera.

Narady w Radomiaku. Zagrożony nie tylko trener, ale i dyrektor Moraru

Ostatnie tygodnie to rosnąca frustracja w radomskim środowisku. Zwycięstwo z Rakowem Częstochowa było puentą lepszego okresu Radomiaka, który po słabym starcie (0:10 w dwóch meczach, trzy czerwone kartki) odbił się i znacząco przybliżył się do utrzymania w Ekstraklasie. Potem nastąpiła jednak zapaść, która poskutkowała przegraną z ŁKS (2:3), kompromitacją z Koroną Kielce (0:4) i porażką z Zagłębiem Lubin (3:4).

Postawa drużyny w tych spotkaniach wywołała reakcję kibiców, którzy odwiedzili drużynę po powrocie z Kielc, oraz zachwiała pewnością działaczy w kwestii pozostania w lidze i dalszego rozwoju. Według wyliczeń Piotra Klimka szanse Zielonych na spadek wynoszą 3,8%, ale forma z ostatnich tygodni sprawia, że w Radomiu obawiają się nadchodzących spotkań, w których rywalami będą Legia Warszawa, Ruch Chorzów, Śląsk Wrocław oraz Widzew Łódź.

W teorii nawet zero punktów w tych meczach może wystarczyć, żeby utrzymać się w lidze. W praktyce nikt nie chciałby się o tym przekonać na własnej skórze. Radomiak zastanawia się, co nie działa i gdzie leży źródło problemu. Według naszych informacji niepewną pozycję ma nie tylko trener Maciej Kędziorek, ale także — a może nawet przede wszystkim — dyrektor sportowy Oktawian Moraru.

Radomiak chce wyjść z kryzysu. Zagrożone posady trenera Kędziorka i dyrektora Moraru

Niedzielne spotkanie Radomiaka Radom z Zagłębiem Lubin oglądał z trybun bezrobotny od października 2022 roku Leszek Ojrzyński. Jego wizyta była jednak zaskoczeniem także dla samego klubu, bo w Radomiu nikt nie rozważał nawet opcji zatrudnienia go w roli „strażaka”. Cztery stracone gole z Miedziowymi zachwiały posadą Macieja Kędziorka, ale nawet w takiej sytuacji nikomu nie przyszło do głowy potencjalne zatrudnienie Ojrzyńskiego. Do klubu spływają też inne, podobne kandydatury, jednak i one są zbywane.

Reklama

W poniedziałek i we wtorek zarząd Radomiaka zaplanował spotkania z trenerem Maciejem Kędziorkiem. Powtarzające się problemy w grze defensywnej to największe zmartwienie działaczy, którzy chcą usłyszeć, jaki jest plan szkoleniowca na wyjście z kryzysu i jaka jest jego diagnoza problemu. Można więc powiedzieć, że zaufanie jest nadszarpnięte, ale nie wyczerpane. Kwestia przyszłości Kędziorka w Radomiu nadal najmocniej zależy od niego samego.

Wszystko dlatego, że działacze Zielonych zdają sobie sprawę, że temat jest bardziej złożony. Zagrożona jest także posada dyrektora sportowego Oktawiana Moraru. Kontrakt Mołdawianina wygasa wraz z końcem sezonu i wciąż nie zdecydowano, czy zostanie on przedłużony. Moraru miał wkład w awans do Ekstraklasy i kilka ruchów do klubu, które zakończyły się sprzedażą ze sporym jak na Radomiaka zyskiem. Tyle że mimo tych transferów po trzech latach wciąż ciężko jest ustabilizować budżet, bo nie wszystkie zakupy były tak udane. Dyrektor sportowy podpadł też sprowadzeniem do klubu Constantina Galki, z którym rozstanie sporo kosztowało.

Tajemnicą poliszynela jest w Radomiu to, że relacje Macieja Kędziorka z Oktawianem Moraru nie są najlepsze. Zresztą: dyrektor nie dogadywał się z żadnym trenerem, od Dariusza Banasika po „swojego” Galkę, co także budzi zastanowienie. Stosunki tej dwójki od początku były napięte, a zaburzenia z tego powodu da się odczuć także w szatni. Na szali są więc błędy Kędziorka, który dopiero zaczyna trenerską karierę i musi radzić sobie z pierwszymi poważnymi problemami zarówno jeśli chodzi o to, co widzimy na murawie, jak i o zarządzanie szatnią oraz błędy Moraru, także te z zimy, gdy przeciągała się sprzedaż Pedro Henrique, a zespół stracił też Ediego Semedo, którego Maciej Kędziorek bardzo chciał zatrzymać, oraz podstawowego bramkarza Alberta Posiadałę.

Wszelkie istotne decyzje dotyczące przyszłości mają zapaść do środy, gdy piłkarze wrócą do zajęć po dwóch dniach wolnego. Jeśli trener uratuje swoją posadę, to zapewne zostanie w drużynie do końca rozgrywek i latem klub zdecyduje, w którym kierunku będzie kontynuował swój projekt.

WIĘCEJ O RADOMIAKU RADOM:

SZYMON JANCZYK

Reklama

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpański dziennikarz ocenił występy Kamila Jóźwiaka. „Dlatego trafił na ławkę”

Radosław Laudański
1
Hiszpański dziennikarz ocenił występy Kamila Jóźwiaka. „Dlatego trafił na ławkę”
Anglia

Amorim: Nie przyszedłem na Old Trafford dla kasy. Inni dawali trzy razy więcej

Paweł Wojciechowski
1
Amorim: Nie przyszedłem na Old Trafford dla kasy. Inni dawali trzy razy więcej

Ekstraklasa

Hiszpania

Hiszpański dziennikarz ocenił występy Kamila Jóźwiaka. „Dlatego trafił na ławkę”

Radosław Laudański
1
Hiszpański dziennikarz ocenił występy Kamila Jóźwiaka. „Dlatego trafił na ławkę”
Anglia

Amorim: Nie przyszedłem na Old Trafford dla kasy. Inni dawali trzy razy więcej

Paweł Wojciechowski
1
Amorim: Nie przyszedłem na Old Trafford dla kasy. Inni dawali trzy razy więcej

Komentarze

35 komentarzy

Loading...