Rafał Kurzawa trafił do naszej jedenastki kozaków, a że to – niestety – jego ostatni raz w tym sezonie, należy mu się parę słów więcej.
Pogoń poinformowała dziś, że w trakcie spotkania z Lechem u Kurzawy doszło do uszkodzenia więzadła pobocznego, a co za tym idzie, rozgrywki 23/24 dla tego piłkarza się kończą. Nikomu nie życzymy kontuzji, niemniej uraz akurat u niego to podwójny ból.
Dlaczego? Ano dlatego, że Kurzawa się odbił. Jeszcze naprawdę niedawno wyglądał jak oldboy. Zawodnik, który, mimo wciąż optymalnego wieku, zjeżdża do bazy, zaraz odejdzie ze Szczecina i maksymalnie złapie kontrakt w pierwszej lidze, jeśli nie uśmiechnie się do niego Wieczysta. Powolny, człapiący, nieprzekonujący.
Jednak wieści o jego końcu okazały się przedwczesne.
Bo Gustafsson nie postawił na nim krzyżyka, tylko mocno w niego zainwestował, znajdując mu nową pozycję, ustawiając głębiej. Wydawało się, że Kurzawa jako defensywny pomocnik nie może sobie poradzić, choćby przez ograniczenia motoryczne, a jednak – guzik prawda. Były reprezentant Polski zaczął grać świetnie i tak jak wcześniej nie wyobrażano sobie składu Pogoni z nim, tak teraz trudno wyobrazić go sobie bez niego.
Od września opuścił tylko jeden mecz ligowy, bo pauzował za żółte kartki. W pozostałych przypadkach w przygniatającej liczbie spotkań wychodził w pierwszym składzie, ledwie dwukrotnie pojawiając się na murawie z ławki.
Imponował spokojem, pewnością siebie, rozegraniem, nie odstawał w tyłach, a o to się obawiano. Pogoń znalazła swojego defensywnego pomocnika, któremu również zawdzięcza taki sezon – to znaczy z dużą szansą na trofeum.
Niestety Kurzawa nie pomoże jej w finale Pucharu Polski, nie pomoże też na finiszu Ekstraklasy. Po prostu – szkoda. Rafał, życzymy zdrowia i powrotu w tak dobrym stylu, w jakim na razie schodzisz z murawy.
KOZACY*: Cojocaru 3 (Pogoń) – Kwiecień 1 (Korona), Vusković 3 (Radomiak), Salamon 1 (Lech) – Kakabadze 2 (Cracovia), Kurzawa 2 (Pogoń), Josue 1 (Legia), Leiva 4 (Śląsk) – Imaz 3 (Jagiellonia), Gual 3 (Legia), Exposito 7 (Śląsk)
W badziewiakach należy zaś „wyróżnić” Kacpra Bieszczada. Rzadka to sztuka – zagrać w dwóch meczach na przestrzeni sierpień-kwiecień i dwukrotnie trafić do badziewiaków. No, ale zasłużenie, bo nawet najmniej doświadczony golkiper nie może sobie urządzić spaceru w maliny w trakcie meczu. Najpierw obowiązki, a potem przyjemności.
Tym bardziej że Bieszczad to też żaden gołowąs – 29 meczów w Ekstraklasie już ma, więc raczej wie, jakie w niej zasady panują. Nawet tutaj należy trafiać w piłkę.
Raków chyba powinien pomyśleć o solidniejszym zastępstwie Kovacevicia na kolejny sezon, bo wyraźnie widać, że gdy go nie ma, częstochowianie mają problem (jeden z masy w tym sezonie).
BADZIEWIACY*: Bieszczad 2 (Raków) – Skrzypczak 1 (Jagiellonia), Bitri 2 (Cracovia), Bejger 2 (Śląsk) – Dadok 1 (Ruch), Hinokio 2 (Stal), Prikryl 3 (Warta), Ameyaw 1 (Piast) – Eppel 2 (Warta), Szykawka 2 (Korona), Crnac 2 (Raków)
*grafiki dziś wyjątkowo w niegraficzny sposób
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Przewrót na Łazienkowskiej, Runjaić stracił głowę, ale… nie tylko on
- Kosta Runjaić zwolniony! Goncalo Feio będzie jego następcą
- Zyba pogrzebał szanse Legii na mistrzostwo? Nie. Zrobił to pion sportowy
- Kochalski: W drugim życiu będę rockmanem
- Po wyborach: kibic deklasuje Kotalę, w Zabrzu kończy się carat
Fot. Newspix