Bayern Monachium znowu się skompromitował, tym razem tracąc dwubramkową przewagę w starciu z 1. FC Heidenheim i ostatecznie ulegając niżej notowanym przeciwnikom 2:3. Po meczu emocji nie potrafił opanować Max Eberl, dyrektor sportowy bawarskiej ekipy.
Eberl przez długie lata pracował na różnych stanowiskach w Borussii Moenchengladbach, później wylądował na krótko w RB Lipsk, a w styczniu tego roku został zatrudniony przez Bayern Monachium. Niemiec ma pomóc monachijczykom w przezwyciężeniu kryzysu i powrocie na właściwe tory. Ten sezon można już uznać właściwie za stracony, przynajmniej jeśli chodzi o rywalizację w lidze, gdzie Bayern ma już minimalne szanse na dogonienie Bayeru Leverkusen. Ostatnią nadzieją na zachowanie twarzy pozostaje dla Bawarczyków rywalizacja w Champions League, ale tam czeka ich trudny dwumecz z Arsenalem.
Z drugiej jednak strony, w wywiadzie po kompromitacji z Heidenheim Eberl dał wyraźnie do zrozumienia, że Bayern nie ma prawa tak po prostu oczekiwać, aż nieudany sezon dobiegnie końca. – Dzisiaj wszyscy mamy powody do wstydu. Teraz musimy sprawić, byśmy znów byli zdolni do godnego reprezentowana herbu Bayernu. To nie jest Bayern, jaki znałem. Wiele musi się zmienić. Dzisiejszy mecz, po porażce z Borussią, był testem charakteru. Zdaliśmy go w pierwszej połowie, by później znowu go oblać – pieklił się działacz Bayernu, przepytywany przez reportera Sky Sports.
– Mam w dupie poszukiwania nowego trenera. Teraz wszystko kręci się wokół meczu z Arsenalem – dodał dobitnie, już na antenie ZDF.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Za rogiem wielki sukces, za kulisami walka o wpływy. W Stuttgarcie jak zawsze jest wesoło
- To jeszcze odbudowa, czy już optymalna forma – w jakim punkcie znajduje się dziś Jakub Moder?
- Dzień zemsty Emmanuela Adebayora
- Wyścig o scudetto rozstrzygnięty w ulewie, czyli włoska wersja „meczu na wodzie”
- Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?
fot. NewsPix.pl