W legendarnym fragmencie filmu familijnego “Asterix i Obelix: Misja Kleopatra” Skryba otrzymuje bardzo konkretne pytanie o swoją profesję. Czy to dobrze być skrybą, czy też nie? Jego wypowiedź odwołuje się nie tyle do wykonywanego zawodu, ale i do życia ogólnie. Dziś Cracovia podziękowała Jackowi Zielińskiemu, prawdziwemu wydze na naszym piłkarskim podwórku. I też w zasadzie możemy zapytać, parafrazując pytanie Skryby: dobrze, czy nie dobrze, że został zwolniony po remisie z ŁKS-em?
I tak, i nie.
Tak, bo Cracovia Jacka Zielińskiego nie notowała wyraźnego postępu. Nie progresowała. Nie zgadzały się ani wyniki (8 pkt w rundzie wiosennej, jedenasty wynik w Ekstraklasie), ani styl – “Pasy” były bezbarwne, bez choćby jednej cechy, która wyróżniałaby zespół z Krakowa spośród innych ligowych średniaków.
I tutaj warto zadać pytanie: czy przez ostatnie lata Cracovia zasłużyła miano na “ligowego średniaka”? Na zespół będący gdzieś ponad ekipami, które do ostatnich kolejek walczą o ligowy byt z drużynami ze ścisłej czołówki. W tym sezonie ewidentnie “Pasom” bliżej do tej pierwszej grupy, zresztą rozgrywki 2023/24 są szczególne.
Zarówno Cracovia, Piast Gliwice czy Warta Poznań – odpowiednio zespoły z miejsc 12, 13 i 14 – utrzymują się ponad kreską i mogą mówić o względnym spokoju tylko dlatego, że w znacznie większych tarapatach są beniaminkowie i Korona Kielce. Cracovia utrzymuje się słabością innych ekip.
Transfery i sztab
Oczywiście za słabe wyniki “Pasów” nie możemy tylko i wyłącznie winić Zielińskiego. Jednym ze składowych jest nadzwyczajna wręcz bierność w letnim oknie transferowym. W Krakowie co rusz przebąkiwano o chęci walki o europejskie puchary, jednak na wzmocnienia czekano do ostatnich dni okienka. Rzutem na taśmę zespół zasilili Kamil Glik i Andreas Skovgaard.
Nie można jednak powiedzieć, że drużyna nie została wcale wzmocniona, że Zieliński w rundzie rewanżowej nie miał kim grać. Zimowe okno było już znacznie lepsze. Przede wszystkim przyszedł Patryk Sokołowski, który z marszu wywalczył miejsce w pierwszym składzie. Regularnie w bloku obronnym oglądamy też Eneo Bitri i Davida Olafssona. Swoje szanse otrzymuje także Mikkel Maigaard.
Odnotujmy także, że sztab Zielińskiego był wyjątkowo szczupły, a przy przedłużaniu umowy obiecano mu jego rozszerzenie. Łącznie w sztabie Cracovii pracowało 12 osób, licząc trenerów przygotowania motorycznego, lekarza i fizjoterapeutów. Śp. Janusz Filipiak długo nie zgadzał się na zatrudnianie nowych osób, Zielińskiemu zależało m.in. na analityku. Dopiero w grudniu na prośbę Elżbiety Filipiak sztab Zielińskiego zasilił Kamil Biel, przez dekadę związany z Sandecją Nowy Sącz.
Zieliński nie trafiał do piłkarzy?
Tylko ślepy nie zauważyłby, że ostatnie miesiące w Cracovii to prawdziwa rewolucja właściwie na każdym szczeblu. Że postanowiono przewietrzyć korytarze. Mateusz Dróżdż od początku swojej prezesury zapowiadał zmiany. – Przyświecają nam dwie nadrzędne wartości: profesjonalizm i normalność. Taka w pojęciu wartości rodzinnych, na to chcemy stawiać akcenty. Będziemy opierać się na trzech filarach: społecznym, biznesowym i sportowym. Każdy z nich ma być stabilny, jeśli jeden będzie odstawał – to „budynek” się zawali – słyszeliśmy podczas pierwszej konferencji Dróżdża.
Nowy prezes zdiagnozował problemy “Pasów”, ale nie skończyło się tylko na czczym gadaniu. Znalazł rezerwy i obszary zwyczajnie źle zagospodarowane i błyskawicznie przeszedł do działania.
Moralne zobowiązanie Dróżdża. Zapowiedź poważnych zmian w Cracovii
Pierwszą zmianą za kadencji Dróżdża było podziękowanie Stefanowi Majewskiemu, który piastował funkcję dyrektora sportowego oraz wiceprezesa. Był człowiekiem śp. Janusza Filipiaka. Nie było jednak sentymentów. Zmiana przyszła błyskawicznie.
Później domino ruszyło. Zmieniano po kolei element za elementem. Nowy dział mediów i komunikacji, nowy szef skautingu, wczoraj poinformowano, że za pion sportowy będzie odpowiadał Filip Trubalski, który przez lata był członkiem sztabu szkoleniowego i pracował jeszcze z Michałem Probierzem.
Nie ma efektu “hurra”, kroczek po kroczku.
Śpiący gigant czy jednak średniak?
Cracovia ma potencjał. To niewątpliwe. Fantastyczną bazę, akademię, funkcjonuje w dużym mieście. W zespole jest kilka nazwisk, to nie jest już zespół wyśmiewany z uwagi na obecność jednego młodzieżowca w składzie i dziesięciu Czechów czy Słowaków. Jest kilku młodych zawodników gotowych albo prawie gotowych do sprzedaży jak Michał Rakoczy, Karol Knap, Jani Atanasov czy Kacper Śmiglewski. Jest wielu solidnych ligowców jak Paweł Jaroszyński, Otar Kakabadze, Patryk Makuch, Cornel Rapa. Benjamin Kallman ma papiery na grę w mocniejszej lidze, regularnie jeździ na reprezentację. Z kolei wyróżniającym stoperem na tle Ekstraklasy jest z pewnością Virgil Ghita. Do tego Kamil Glik, którego co prawda prędzej nazwalibyśmy niewypałem transferowym, jednak są z pewnością rezerwy jeżeli chodzi o medialne wykorzystywanie 103-krotnego reprezentanta Polski, uczestnika dwóch mistrzostw Europy i dwóch mundiali.
Mamy więc naprawdę niezłą paczkę, na coś więcej niż przeciętne granie. Po właśnie tak wygląda Cracovia – trąci przeciętniactwem, choć niebezpiecznie blisko jest strefy spadkowej.
Co będzie oznaczało zwolnienie Jacka Zielińskiego pod kątem sportowym? To znaczy: o co może grać Cracovia z nowym szkoleniowcem? Obecnie ekipę z Kałuży będzie prowadził Dawid Kroczek, dotychczasowy trener rezerw. Jest więcej niż pewne, że w nowy sezon “Pasy” wejdą z innym szkoleniowcem. Z nazwiskiem, z pomysłem, z własną koncepcją.
Ale z kim?
Kilka tygodni temu WP Sportowe Fakty informowały, że możliwym kandydatem do przejęcia Cracovii byłby Dawid Szulczek, który ma z Wartą kontrakt do końca tego sezonu. W odwodzie mógłby być też Goncalo Feio, choć raczej nie dostałby w klubie tyle władzy, ile by chciał. Pojawiło się też nazwisko trenera Mariusza Misiury ze Znicza Pruszków, który z beniaminkiem pierwszej ligi wykręca wyniki ponad stan.
Można by było też sięgnąć po kogoś z popularnej karuzeli jak chociażby Ireneusza Mamrota, Kazimierza Moskala, Piotra Stokowca.
Klasyczna Cracovia – chciała się prześlizgnąć, więc wyrżnęła na tyłek
Pewne jest jedno – przy Kałuży są możliwości, ale potrzebne było przewietrzenie. Nowy bodziec. Wkrótce się przekonamy czy krótkoterminowy cel (efekt “nowej miotły”) zostanie osiągnięty i “Pasy” na kilka kolejek przed końcem sezonu załatwią sobie utrzymanie. Jeśli chodzi o cel długoterminowy – połączenie efektownej gry i niezłego punktowania w nowym sezonie – to dowiemy się za kilka miesięcy.
Wracając do pytania z początku tekstu – czy to dobrze, że nie ma już w Cracovii Zielińskiego, czy jednak nie dobrze? Społeczność “Pasów” po końcowym gwizdku z ŁKS-em dała jasną odpowiedź. – Gdzie jest trener? – niosło się z trybun. Dla prezesa i nowego pionu sportowego to będzie próba, kolejna z ważnych decyzji, ale bez wątpienia najistotniejsza. Dla samych piłkarzy to będzie bodziec, inne spojrzenie.
Przewaga Cracovii nad czerwoną strefą wynosi pięć punktów. Na rozkładzie głównie drużyny z czołówki: Jagiellonia, Lech, Śląsk i Raków. Do tego dwa arcyważne mecze z rywalami o przetrwanie: Puszcza i Ruch oraz starcie z Górnikiem, który najpewniej do czołowej szóstki już nie doskoczy.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Największa porażka Bogdana Wenty [REPORTAŻ]
- Łuków i kompleks sportowy za 100 milionów. Szaleństwo czy wizjonerstwo?
- W sprawie kibiców Wisły PZPN kompromituje się od dawna – teraz musi przestać
Fot. Newspix