Reklama

Leon i Kurek zagrają w PlusLidze. „Jeżeli będzie boom to chwilowy. Koniunktura jest przegrzana”

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

03 kwietnia 2024, 19:02 • 13 min czytania 13 komentarzy

Kapitan reprezentacji Polski i, zdaniem wielu, najlepszy siatkarz świata ostatnich lat w nowym sezonie zagrają wspólnie w PlusLidze, już teraz uważanej za najsilniejszą ligę na świecie. Obecność Bartosza Kurka i Wilfredo Leona to na pewno świetna wiadomość dla kibiców, ale i pewne zagrożenie dla drużyn, które ich pozyskały. A jak może to wpłynąć na popularność siatkówki klubowej w Polsce? Ekspert od marketingu, który od lat zajmuje się tą dyscypliną sportu, nie jest wielkim optymistą. – Te transfery niewiele zmienią. Siatkówka tylko wydaje się być w naszym kraju dyscypliną narodową – mówi z przekonaniem w głosie.

Leon i Kurek zagrają w PlusLidze. „Jeżeli będzie boom to chwilowy. Koniunktura jest przegrzana”

Leonem interesowały się poważnie trzy kluby PlusLigi. Chciała go w swoich szeregach Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ale w pewnym momencie odpuściła, po części dlatego, że pozyskała już Bartosza Kurka. W grze byli też działacze Aluronu CMC Warty Zawiercie: w tym przypadku rozmowy z Leonem i jego przedstawicielami trwały od prawie roku. Klub był zainteresowany, zawodnik też, ale Aluron musi poruszać się w określonych realiach finansowych. Wiadomo było, że potrzebny byłby prywatny sponsor, który wziąłby na siebie większość albo całość kontraktu Leona. Gdy drużyna z Zawiercia w wielkim stylu sięgnęła w tym roku po Puchar Polski, wydawało się, że taki podmiot może się pojawić, ale tak się nie stało.

Leon miał też oferty z Japonii (gdzie mógł dostać nawet ponad milion euro rocznie) i najlepszych klubów tureckich (niewiele poniżej miliona), był więc w komfortowej sytuacji. Chciał jednak, głównie ze względów rodzinnych, kolejny sezon spędzić w Polsce. Sponsor, chcący finansować jego grę w naszym kraju, pojawił się w innym klubie i Leon, choć jeszcze oficjalnie tego nie ogłoszono, w sezonie 2024/2025 będzie zawodnikiem Bogdanki LUK-u Lublin, która z roku na rok jest coraz silniejsza i obecnie plasuje się na piątym miejscu w PlusLidze. Słyszymy, że przyjmujący zarobi w nowym klubie około 700-800 tysięcy euro za sezon. Kulisy przenosin Leona do Polski przedstawiliśmy z Kacprem Marciniakiem w tym tekście.

Bartosz Kurek i Wilfredo Leon w reprezentacji Polski 

Reklama

Siła PlusLigi

Plus Liga już teraz uznawana jest przez wiele osób za najsilniejszą ligę świata. Często porównuje się ją do włoskiej Serie A, ale spójrzmy na fakty: w tym sezonie Projekt Warszawa zdobył Puchar Challenge, lejąc w finale włoską Monzę, a Asseco Resovia Rzeszów – Puchar CEV. Do tego Jastrzębski Węgiel zagra na początku maja z włoskim Trentino w finale Ligi Mistrzów – rozgrywek, które w trzech ostatnich edycjach wygrywała ZAKSA. Mało? Wspominany już Aluron wyeliminował w tym sezonie z Pucharu CEV włoskie Allianz Milano. Żeby zobrazować siłę rywali – Monza i Mediolan właśnie awansowały do najlepszej czwórki mistrzostw Włoch.

Jest więc dobrze, a może być jeszcze lepiej. W końcu większość reprezentantów Polski gra w PlusLidze, a spośród nich z kraju odejdzie tylko Aleksander Śliwka, który zdecydował się przenieść do Japonii i będzie graczem Suntory Sunbirds, aktualnego mistrza kraju. Niektórzy zmienią drużyny – Łukasz Kaczmarek odejdzie z ZAKS-y do Jastrzębia, a Bartosz Bednorz do Resovii, do tego w rozgrywkach pojawią się znakomici zagraniczni gracze, jak świetny Amerykanin Aaron Russell, którego zakontraktowali działacze z Zawiercia (jako pierwsza poinformowała o tym Sara Kalisz z TVP Sport), godząc się z tym, że nie uda im się z Leonem. Russell aż tak nie obciąża budżetu, jest w tym samym wieku, co Leon, a niekoniecznie musi dawać drużynie mniej. Nawet Exact Systems Hermapol Częstochowa, który zajmuje obecnie 15. miejsce w PlusLidze, kusi naprawdę duże nazwiska: planuje pozyskanie kapitana reprezentacji Iranu Milada Ebadipoura oraz uznanego trenera, Igora Kolakovicia.

Aaron Russell (w środku) blokuje Łukasza Kaczmarka w meczu Ligi Narodów Polska – USA

Transfery, które rodzą zagrożenia

Transfery Kurka i Leona sprawiają, że, przynajmniej w teorii, więcej drużyn może grać o medale PlusLigi, ale rodzą też pewne zagrożenia dla ich klubów. Panuje przekonanie, że w siatkówce niekoniecznie powinno się budować zespół wokół jednej gwiazdy, a lepiej jest, by tego typu zawodnik wnosił coś wyjątkowego do i tak bardzo mocnego klubu.

Pierwsza szóstka Bogdanki w sezonie 2024/2025 według naszych informacji może wyglądać tak:

Reklama

Rozegranie – Marcin Komenda.
Przyjęcie – Wilfredo Leon, Mikołaj Sawicki / Bennie Tuinstra (Holandia).
Atak – Kewin Sasak.
Środek – Jan Nowakowski, Aleks Grozdanow (Bułgaria).
Libero – Thales Hoss (Brazylia).

A to potencjalna pierwsza szóstka ZAKS-y według Weszło w kolejnym sezonie:

Rozegranie – Marcin Janusz.
Przyjęcie – Rafał Szymura, Daniel Chitigoi (Rumunia).
Atak – Bartosz Kurek.
Środek – David Smith (USA), Mateusz Poręba.
Libero – Erik Shoji (USA).

Oba zespoły będą mieć świetnie obsadzoną pozycję libero, dobrego lub bardzo dobrego rozgrywającego i jedną wielką gwiazdę, ale czy te składy są odpowiednio zbilansowane? W przypadku Lublina: czy Thales Hoss, znakomity libero, nie będzie miał za dużo pracy w przyjęciu, obok gorszych w tym elemencie Leona i Sawickiego? W przypadku ZAKS-y: czy 19-letni Daniel Chitigoi, niewątpliwie jeden z największych talentów światowej siatkówki, będzie już teraz gotowy na regularne granie w pierwszej szóstce? I wreszcie ogólne pytanie – czy nie jest przypadkiem tak, że na Leonie i Kurku będzie spoczywało zbyt wiele odpowiedzialności, a górą mogą okazać się zespoły, dysponujące silną, ale przede wszystkim równiejszą kadrą? Co, jeżeli któraś z gwiazd miałaby problemy zdrowotne? W końcu historia siatkówki nieraz pokazywała, że w tej dyscyplinie drużyna jest ważniejsza od indywidualności.

Kraków potrzebuje siatkówki

Nie ulega jednak wątpliwości, że sezon 2024/2025 zapowiada się wyjątkowo, również ze względu na sukces, jaki w igrzyskach w Paryżu może odnieść męska kadra, prowadzona przez Nikolę Grbicia. – Specjaliści od marketingu i ludzie z Polskiej Ligi Siatkówki twierdzą, że po istotnych imprezach międzynarodowych zainteresowanie naszą dyscypliną rośnie, co przekłada się na liczbę kibiców w halach oraz oglądalność. Wierzę, że medal w Paryżu może sprawić, że zainteresuje się nami szersze grono ludzi – mówi w rozmowie z Weszło Kryspin Baran, prezes Aluronu CMC Warty Zawiercie.

Kryspin Baran (z lewej), prezes Aluronu 

Gdy rozgrywaliśmy finał Pucharu Polski z Jastrzębskim Węglem, na trybunach TAURON Areny zasiadło rekordowe 14 tysięcy ludzi. Według osób z ligi blisko 80 procent z nich to byli kibice siatkówki, pochodzący z innych miejscowości, niż zespoły rywalizujące. To pokazuje, że w mieście, które nie ma swojego klubu w najwyższej lidze, jest duże zainteresowanie siatkówką i chodzi się na mecze dla dyscypliny, żeby przeżywać emocje, a nie kibicować jednej drużynie. To na pewno pochodna sukcesów kadry, choć możemy jeszcze trochę popracować, żeby bardziej ściągać fanów na spotkania ligowe – dodaje szef zdobywcy Pucharu Polski.

„Koniunktura na siatkówkę jest przegrzana”

A jak patrzy na to specjalista od marketingu? Tomasz Redwan to jeden z pionierów sponsoringu sportowego w Polsce, działa w branży od lat 90. Był dyrektorem marketingu najważniejszych turniejów tenisowych w naszym kraju, ale też działał w tej roli przy największych imprezach siatkarskich w Polsce. Do tego od ponad 20 lat odpowiada za strategię marketingową Polskiej Siatkówki. Jest konsultantem i doradcą, wykłada na wielu uczelniach.

Jakub Radomski: Wilfredo Leon i Bartosz Kurek w PlusLidze. Jak to wpłynie na popularność tych rozgrywek, które już w tym sezonie stoją na bardzo wysokim poziomie?

Tomasz Redwan, ekspert marketingu sportowego: Zacznę od tego, że koniunktura na siatkówkę jest według mnie już trochę przegrzana w Polsce.

Przegrzana?

Nawet takie transfery, jak Leona i Kurka, nie zmienią raczej niczego na dłuższą metę. Oczywiście, dziennikarze będą o tym pisać, ludzie interesować się, ale to będzie chwilowe. Kurka widzieliśmy już w naszym kraju: był zawodnikiem Stoczni Szczecin, później krótko Onico Warszawa, grał też w przeszłości w innych polskich klubach, w tym w ZAKS-ie. Leona widzieliśmy w spotkaniach reprezentacji Polski, oraz gdy przyjechał z Perugią na mecz Ligi Mistrzów. Według mnie, sam fakt ich przyjścia do PlusLigi nie wywoła jakiegoś specjalnego boomu, choć na pewno w takim Lublinie bilety na pierwsze spotkania będą się rozchodzić świetnie. ZAKSA? Tam kibice widzieli już wszystkich najlepszych zawodników, a i Kurek przychodzi do Polski raczej na dokończenie kariery i siatkarską emeryturę. Oczywiście, może nastąpić coś innego: efekt medalu igrzysk w Paryżu.

No właśnie – co, jeśli Polacy po latach bezowocnych starań zdobyliby latem medal igrzysk, np. złoty?

Ten efekt byłby na pewno bardziej znaczący. W przypadku złota, na które tak długo czekamy [od igrzysk w Montrealu w 1976 roku – przyp. red.] pojawi się boom na siatkówkę, ludzie będą walić do hal, ale nawet to będzie chwilowe. Spójrzmy na siatkarskie transmisje i na widownię. Można powiedzieć, że mamy dwie kategorie meczów: ważne, gdzie hale są pełne lub prawie pełne, i mniej istotne, podczas których hale są pustawe. To normalne, tak jest w wielu dyscyplinach. Trzeba jednak oddać ligowej siatkówce, że ona zrobiła progres w ostatnich latach.

Bartosz Kurek w 2008 roku. Grał wtedy w… ZAKS-ie 

Z czego wynika to przegrzanie siatkówki, o którym powiedział pan na początku?

Z bardzo wielu elementów. Siatkówka od samego początku szła jasno wytyczonym kanałem. Założenie było proste – organizować największe imprezy siatkarskie na terenie naszego kraju. Dziś w żadnej innej dyscyplinie tego nie ma. Piłka ręczna próbowała iść śladami siatkówki, ale nie robiła tego w takiej skali. Przecież my teraz w zasadzie co roku mamy w Polsce ważną siatkarską imprezę. Efekt jest taki, że kibic wychowany na początku XXI wieku oczekuje i będzie oczekiwał cały czas najwyższej jakości eventów, bo jest do tego przyzwyczajony. Taki finał Ligi Mistrzów nie będzie go specjalnie interesował, mecz Ligi Narodów w Polsce też, bo on czeka na mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata albo turniej finałowy Ligi Narodów.

Jeżeli jest sukces na najwyższym poziomie, a siatkarze to utrzymują od wielu lat, to on staje się mniej gorący. Co roku w Polsce odbywa się też Memoriał Wagnera, który przyciąga elity, najlepsze reprezentacje. Jeżeli kibic chce zobaczyć gwiazdy, to regularnie ma do tego okazje. Prawda jest taka, że w Polsce, jeśli chodzi o siatkarzy, grali wszyscy najwięksi, a nasza reprezentacja wygrała na własnym terenie z każdą czołową drużyną. Dlatego siatkówka jest w naszym kraju lekko przegrzana.

A nie jest trochę tak, że Polacy głównie interesują się meczami reprezentacji? PlusLiga w opinii wielu osób jest już teraz najsilniejszą ligą świata, w nowym sezonie będzie prawdopodobnie jeszcze mocniejsza, ale: czy ona nie jest trochę zaniedbana marketingowo?

To temat na wielogodzinną dyskusję. Są osoby, które stwierdzą, że silniejszą jest liga włoska, ale ja uważam, że jest co najwyżej porównywalna. Ale niech pan spojrzy, jak duże jest nasycenie medialne, jeśli chodzi o transmisje telewizyjne. Przychodzą dni, że włączy pan którykolwiek z kanałów Polsatu i wszędzie jest siatkówka. Ona za bardzo stała się codziennością, co powoduje, że kibic nie ogląda jej już z takim zainteresowaniem. A jeżeli czasami trybuny świecą pestkami, to również dlatego, że mecz można za darmo obejrzeć w telewizji. Taki człowiek myśli sobie: „Wolę zostać w domu, bo jest cieplej, poza tym lepiej to wszystko widzę na ekranie”.

Może warto spróbować to wszystko trochę przedefiniować? PlusLiga powstała w 2000 roku, były różne etapy, wszystko się stabilizowało. Od mniej więcej 2014 roku i mistrzostw świata w naszym kraju ta liga jest silna. Teraz wszystko idzie prostolinijnie, może nawet zbyt prostolinijnie. Pamiętajmy jednak, że siła nabywcza polskiego społeczeństwa, która miałaby odbicie w zakupie rozrywki sportowej, jest zdecydowanie niższa, niż we Włoszech. Chodzi mi o to, że taki Włoch raczej nie pracuje tyle, co Polak, nie musi robić na trzech etatach i dzięki temu ma więcej czasu na rozrywkę sportową. Ma też większe możliwości finansowe, by ją kupić.

W siatkówce w Polsce nie widzę dziś przywiązywania wagi do tego, żeby kibica nagrodzić, zachęcić. Marketing stał się szarawo-płaski. To nie jest już 2014 rok, kiedy ludzie z FIVB przyjechali do Polski i gęby im się pootwierały, bo dziwili się, co my potrafiliśmy wymyślić. Dziś cały świat idzie krok w krok za Polską, a my staliśmy się za bardzo konserwatywni. Tak jakbyśmy byli przyzwyczajeni, że wszystko, co robimy, jest genialne. Weźmy system challenge: wymyślono go u nas, ale na świecie obowiązuje inny, bo było za mało marketingu, niewłaściwie ten swój challenge promowaliśmy. Pojawili się inni, którzy zrobili to szybciej, taniej i lepiej.

Przed nami igrzyska w Paryżu. Polacy będą poważnym kandydatem do złotego medalu, ale i żeński zespół może zaskoczyć.

A może będą trzy medale, jeszcze w siatkówce plażowej? Jesteśmy dziś trochę jak człowiek, który siedzi wysoko, na półce, albo na jakimś najwyższym szczycie, i zastanawia się, co zrobić, żeby nie spaść. I grozi nam to, że niebawem będziemy na dole, po zjeździe na krechę. Tak właśnie wygląda falowanie sukcesu i porażki. Niektórym pewnie wydaje się, że siatkówka zawsze była bardzo silna w Polsce, a przecież my pod koniec lat 90. zajmowaliśmy 36. miejsce w światowym rankingu. Mam na myśli męską reprezentację. Nasz ostry marsz wprzód zaczął się od medali Ligi Światowej, później były dwa mistrzostwa świata. Dziś to sport, który wzorcowo rozwija się w naszym kraju, bo mamy też zdolnych juniorów. Jeżeli jakiś kadrowicz odchodzi z PlusLigi za granicę, to tylko najlepsi, ale dzieje się to rzadko. Teraz Aleksander Śliwka przejdzie do ligi japońskiej i w zasadzie to tyle.

Aleksander Śliwka atakuje w meczu ZAKS-y z Projektem (3:2 dla warszawian)

A nie miałoby sensu pokazywanie np. jednego, najciekawszego meczu w kolejce PlusLigi w otwartym kanale Polsatu, a nie w Polsacie Sport? Sporo osób zadaje to pytanie. Więcej ludzi zobaczyłoby wtedy rywalizację na najwyższym poziomie, którą znają z meczów reprezentacji. To nie pomogłoby siatkówce klubowej i lidze?

Moim zdaniem nie. Ludzie chcą w kanałach otwartych oglądać siatkówkę na poziomie narodowym, a rozgrywki ligowe są dla innego fana.

Dla jakiego?

Takiego, który naprawdę zna się na sporcie. Ale takich ludzi nie jest dużo. Spotkania klubowe na najwyższym poziomie w „peaku” mogą przyciągnąć powiedzmy milion ludzi, to byłby świetny wynik, a mecze kadry: cztery, sześć, a nawet osiem milionów. Finał mistrzostw świata w 2014 roku, mecz Polska – Brazylia, oglądało 12 milionów osób. Siatkówka nie jest łatwa do pokazywania, bo z nią jest podobnie, jak z tenisem. Nie wiadomo, ile potrwa mecz: może półtorej godziny, a może niemal trzy. I co zrobi nadawca, jak dostanie długie spotkanie, z tie-breakiem, na kanale otwartym? Wyrzuci „Taniec z Gwiazdami”? Nie sądzę.

Mecze na poziomie narodowym albo finał Ligi Mistrzów z polską drużyną jest sens pokazywać w kanale otwartym, ale to trzeba wypromować. Telewidz musi wiedzieć, że bierze udział w czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym. Poza tym siatkówka jest trudna w percepcji, mało zrozumiała. Mnóstwo w niej meandrów, tajników. Człowiek usiądzie przed telewizorem, nie znając się, i pewnych rzeczy nie zrozumie. Blok, uderzenie po bloku, obcierka, auty. Albo spyta: „Dlaczego ten zawodnik gra w innej koszulce?”. Usłyszy: „Bo to libero” i kolejne pytanie: „Jak to libero? Przecież libero to był Franz Beckenbauer, jako pierwszy miał taką rolę, ale on grał w piłkę”. Siatkówka tylko wydaje się być w Polsce dyscypliną narodową. Jej kibiców, takich wiernych, tak naprawdę nie ma dużo.

Aż tak?

Ludzie są, kiedy jest sukces, a gdy on się kończy, odejdą. Dobrym, podobnym przykładem są skoki narciarskie. Albo Formuła 1, w której mieliśmy Roberta Kubicę, a teraz nie ma Polaków. Kibic ogląda mecz, bo chce być częścią zwycięstwa, wtedy czuje się szczęśliwy. Dlatego pokazywanie PlusLigi w otwartym kanale, jeżeli zwiększyłoby oglądalność, to według mnie nieznacznie, w jakimś minimalnym procencie. Warto natomiast wychowywać siatkarsko młodych ludzi, bo struktura kibica tej dyscypliny sportu nie zachęca do pojawienia się przy niej sponsorów. To kibic o małej sile nabywczej. Najlepszy byłby młody człowiek, w wieku 19-25 lat, ale takich przy siatkówce w zasadzie nie ma.

Młodzi ludzie wolą freak fighty?

Siatkówka nie jest dla nich po prostu pierwszym wyborem. Młodzi często wolą brać bezpośredni udział w sporcie. Wyjść gdzieś, pokopać piłkę, pobiegać. I tu dochodzimy do kolejnego problemu. W siatkówkę szalenie ciężko jest grać. Gdy widzę, jak ludzie robią to np. na plaży, to ich poziom jest żenujący, ale oni sami się nie nauczą. Żeby mieć frajdę z siatkówki, trzeba umieć w nią grać, a to sport bardzo trudny technicznie. Nie pójdziesz na kilka lekcji, które sprawią, że będziesz dużo lepszy. Tu widzę pewną szansę: gdyby ktoś stworzył system uczenia grania w siatkówkę zupełnych amatorów, by nauczyć ich techniki i sprawić, by czuli frajdę z grania, to mogłoby długofalowo zwiększyć popularność tej dyscypliny. Ale to nie są proste działania. Tak, jak mówiłem – trzeba przedefiniować siatkówkę w Polsce.

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO:

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Lekkoatletyka

Matusiński: Naszą siłą była równość i waleczność. Ostatnie lata wyglądają inaczej

Kacper Marciniak
0
Matusiński: Naszą siłą była równość i waleczność. Ostatnie lata wyglądają inaczej
Anglia

Jakub Kiwior krytykowany za mecz z Crystal Palace. “Koszmarny błąd”

Arek Dobruchowski
4
Jakub Kiwior krytykowany za mecz z Crystal Palace. “Koszmarny błąd”

Polecane

Ekstraklasa

Ponad Śląskiem 715 klubów w Europie, czyli WKS najgorszy na kontynencie

AbsurDB
12
Ponad Śląskiem 715 klubów w Europie, czyli WKS najgorszy na kontynencie
Ekstraklasa

Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Jakub Radomski
4
Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Komentarze

13 komentarzy

Loading...