Wojtek Kowalczyk zwykł mawiać, że wymaga od mistrza Polski średniej co najmniej dwóch bramek na mecz, bo wtedy wiadomo, że wygrali kozacy, którzy rozstawiają wszystkich po kątach, a nie ci, co męczą bułę. Jagiellonia do tytułu ma jeszcze daleko, ale już spełnia wymagania redaktora Kowalczyka i to ze sporym zapasem – ekipa Siemieńca strzela średnio 2,25 gola na spotkanie. Krótko mówiąc: wow.
Żeby sobie uświadomić, o jakim worku trafień mówimy, to…
1) Jagiellonia ma już więcej trafień niż mistrzowska Legia przez cały sezon 20/21 (wtedy grano 30 kolejek, ale wciąż 30 to więcej niż 24)
2) Jaga po 24 meczach ma tyle bramek co Wisła Kraków po 24 partiach w sezonie 07/08 – ekipa Skorży była wtedy przemocna, jedna porażka na cały sezon
3) Zespół Siemieńca ma już więcej goli niż zeszłoroczny brązowy medalista Lech Poznań przez cały sezon, więcej też niż pucharowa Lechia z rozgrywek 21/22
Brakuje jej natomiast kilku trafień do Wisły Kraków z sezonu 02/03 – ta miała 60 goli po 24 meczach. Natomiast jeśli w ogóle przychodzi na myśl, by porównać w jakikolwiek sposób Jagiellonię do gości, którzy gonili Schalke i Parmę, to jest to dla białostoczan przecież wielkie wyróżnienie. Jeszcze rok temu o tej porze można się było zastanawiać, czy Jaga w ogóle zostanie w elicie, a dziś można sprawdzać, ile jej bramkowo brakuje do Żurawskiego, Frankowskiego, Uche i spółki.
Siemieniec zbudował taką machinę, w której strzela prawie każdy. Rządzący klubami gdy nie mają jednego wyróżniającego się napastnika, często mówią: ale to wcale nie tak źle, odpowiedzialność rozkłada się na całą drużynę. To najczęściej – delikatnie mówiąc – pobożne życzenia, bo reszta ma po dwie-trzy sztuki na krzyż, a w Jagiellonii faktycznie ładują jak opętani.
Pululu – siedem
Naranjo – sześć
Hansen – sześć
Marczuk – pięć
Imaz – siedem
Nene – pięć
Wdowik – dziewięć
Ubezpieczysz się od jednego, to załaduje ci drugi. Tak jak dziś: nie spodziewano się specjalnie bramek Marczuka, skoro od października trafił raz, a jednak, stało się, zapakował dwie sztuki. Między innymi dlatego z tych dwóch fenomenów tego sezonu można wyżej stawiać Jagiellonię. Jeśli w Śląsku wyłączysz Exposito, jesteś mocno z przodu, jeśli w Jadze zrobisz to samo z Pululu czy Imazem, to wsadzi ci Nene, Marczuk czy Hansen.
I bądź tu mądry.
Cholera wie, jak to się skończy. Czy będzie z tego mistrzostwo, ba, czy będą z tego puchary. Ale świetnie, że po latach męczenia buły zebrała się w Białymstoku grupa ludzi, która po prostu daje radość kibicom.
Choćby z tego powodu należałoby uszanować ich pracę i przygotować murawę, na której mogliby pokazywać maksimum swoich umiejętności. To, że na takim pastwisku załadowali trzy sztuki – tym bardziej brawo, panowie.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Dawid Drachal: W Ekstraklasie nie można nikogo zlekceważyć
- Bartłomiej Pawłowski przeprosił sędziego Frankowskiego za swój emocjonalny wpis
- Górnik dalej leci w kulki. Po protestach piłkarzy obiecał zaległe pensje, ale nie dotrzymał słowa
Fot. Newspix