Reklama

Opaska kapitańska sparaliżowała Grabarę

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

06 marca 2024, 23:03 • 4 min czytania 13 komentarzy

Do tej pory o występach Kamila Grabary w Lidze Mistrzów pisaliśmy raczej w samych superlatywach. To miał być dla niego wyjątkowy wieczór – pierwszy raz w roli kapitana Kopenhagi i ostatni w barwach duńskiej ekipy w Champions League. Jednak Polak nie będzie miło wspominał rewanżowego starcia z Manchesterem City w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Bo nie dość, że jego drużyna wyraźnie przegrała z angielską ekipą, to do tego Polak “wyróżnił się” niechlubną interwencją. 

Opaska kapitańska sparaliżowała Grabarę

Manchester City kontynuuje świetną serię. To był ich dwudziesty mecz z rzędu bez porażki. Ostatni raz gorycz przegranej The Citizens zaznali 6 grudnia z Aston Villą w Premier League. A do tego, jak informuje portal OptaJoe, podopieczni Guardioli przeszli dziś do historii Champions League. Są pierwszą drużyną, która strzeliła co najmniej trzy gole w dziewięciu kolejnych meczach u siebie.

Manchester City – FC Kopenhaga 3:1. Grabara miał dziś dziurawe ręce

FC Kopenhaga boryka się ze sporymi problemami kadrowymi. Kontuzjowani są Claesson (kapitan), Falk, Lerager, Goncalves, Sander i Choczolawa. Mówimy tu o kluczowych zawodnikach duńskiego zespołu. Z uwagi na tak liczne absencje 35-letni trener Jacob Neestrup powierzył na to spotkanie opaskę kapitańską Kamilowi Grabarze. Dla Polaka był to pierwszy mecz w roli kapitana Kopenhagi, z którą jest związany od 2021 roku.

25-letni golkiper do tej pory był raczej – poza małymi wyjątkami – chwalony za występy w tym klubie. Niejednokrotnie stawał na głowie, żeby uchronić zespół przed stratą punktów w lidze czy pucharach. To, że FC Kopenhaga dotarła aż do 1/8 finału Ligi Mistrzów, mając przecież w grupie Bayern Monachium czy Manchester United, to w sporej mierze też zasługa naszego bramkarza. Za występy z tymi gigantami zebrał sporo pozytywnych recenzji.

Wcześniej publicznie wychwalał polskiego bramkarza m.in. Pep Guardiola, a na ostatniej konferencji prasowej kilka ciepłych słów przed rewanżem w kierunku golkipera wypowiedział sam Erling Haaland. – Nie pamiętam jego nazwiska, ale podoba mi się bramkarz. Widać przede wszystkim, że dobrze gra nogami, dlatego zwróciłem na niego największą uwagę. Myślę, że w Kopenhadze jest wielu dobrych zawodników. Spójrzcie na ich mecze przeciwko Bayernowi Monachium i Manchesterowi United. Zagrali niesamowicie.

Reklama

W pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów Grabara zaliczył kilka bardzo dobrych interwencji, ale mimo to jego zespół przegrał na Parken z Manchesterem City 1:3. Rewanż dla The Citizens wydawał się tylko formalnością, ale za to dla Polaka to miała być kolejna idealna okazja do tego, żeby pokazać bramkarską klasę. Tym razem niewykorzystana. To nie był wieczór Grabary.

W pierwszych dziesięciu minutach gry był zmuszony do dwukrotnego wyciągania piłki z siatki. Jak przy strzale Akanjiego możemy mówić, że Polak był bez szans, bo Szwajcar huknął z woleja tak, że nie było, czego zbierać. Tak w przypadku bramki Alvareza trzeba powiedzieć wprost: to była piłkarska szmata.

Futbolówka przełamała jego ręce i wpadła do siatki. Takie błędy nie powinny zdarzać się bramkarzowi tej klasy.

Dla City to była formalność

Przy trzecim golu, który padł w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, klasę pokazał Erling Haaland. Norweg zabawił się z obrońcami Kopenhagi w polu karnym i oddał strzał między nogami jednego z nich. Grabara spodziewał się strzału po dalszym rogu i rzucił się w ciemno w swoją prawą stronę, a napastnik City zmieścił piłkę w bramce przy bliższym słupku.

Reklama

Polski bramkarz de facto zawalił tylko jednego gola. Przy pozostałych trafieniach nie pomógł, a poza tym nie miał zbyt wiele do roboty. Mecz Manchesterowi City tak się ułożył, że nie musiał dążyć zaciekle do strzelenia kolejnych bramek. Zespół Guardioli poza małym wyjątkiem – trafienie Elyounoussiego po świetnym kontrataku – miał mecz pod całkowitą kontrolą. O drugiej połowie można wręcz powiedzieć, że się odbyła. Niewiele się działo. Można jedynie odnotować strzał z dystansu Lewisa, który obił poprzeczkę w doliczonym czasie gry.

Manchester City pewnie i bez większych problemów eliminuje Kopenhagę. The Citizens suchą stopą przechodzą do ćwierćfinału, a Duńczycy i tak zrobili wynik ponad stan w tym sezonie Ligi Mistrzów.

Manchester City – FC Kopenhaga 3:1 (3:1)

M. Akanji 5′, J. Alvarez 9′, E. Haaland 45+3′ – M. Elyounoussi 29′

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Liga Mistrzów

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

13 komentarzy

Loading...