Reklama

Przykre Walentynki w Paryżu. Sociedad dzielne, ale Mbappe swoje potańczył

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

14 lutego 2024, 23:24 • 4 min czytania 7 komentarzy

Walentynkowy wieczór w Paryżu brzmi jak filmowe marzenie i sama możliwość takiej rywalizacji w Lidze Mistrzów już jest nagrodą dla klubu z San Sebastian. Real Sociedad pokazał, że jest cudowną ekipą, ale byłby jeszcze lepszą, gdyby w tej dyscyplinie nie chodziło o zdobywanie bramek. Do czasu prezentował się świetnie, lecz na Kylian Mbappe i spółkę to za mało. Gdy mecz zrobił się bardziej otwarty, ludzie Luisa Enrique dopilnowali rezultatu 2:0, co praktycznie mówi nam, kto zagra w ćwierćfinale.

Przykre Walentynki w Paryżu. Sociedad dzielne, ale Mbappe swoje potańczył

To miało być walentynkowe starcie romantyzmu z petrodolarami, czyli nieograniczonym kurkiem z pieniędzmi szejków. I chociaż byliśmy w Paryżu, czyli mieście-symbolu miłości (bardziej w kulturze, bo w rzeczywistości dzisiaj już niewiele ma z tym wspólnego), to w tej bajce gospodarze uchodzili za tych złych. Tych obrzydliwie bogatych, działających na własnych zasadach, prowadzących nierówną grę, w której nie muszą się nikomu tłumaczyć z występków.

A po drugiej stronie? Real Sociedad – rewelacja fazy grupowej. Ekipa, która wygrywała mecze, grając siedmioma, ośmioma czy dziewięcioma wychowankami, licząc wyjściowy skład i zmienników. Trener? Zbudowany w domu i znający każdy kąt akademii, czyli Imanol Alguacil. Jeśli zagraniczni piłkarze, to konkretni, ale przede wszystkim chłopcy z Gipuzkoa i północy Hiszpanii. Malutki region, pierwszy rocznik w akademii U-13, a i tak talent rodzący się na talencie. Klub z San Sebastian miał być przykładem na rzetelną, lokalną pracę z akademią oraz młodzieżą i rzeczywiście nim jest. Nawet jeśli żegna się z Champions League w 1/8 finału.

Do przerwy naprawdę gracze Imanola Alguacila mogli się podobać: żywe ataki, konkretna organizacja, próby strzałów z daleka. Przy odrobinie szczęścia mogli wyjść na prowadzenie. Tak jak odważnie zagrali na finalistę Ligi Mistrzów, czyli Inter Mediolan, tak samo pokazali się z wielkim finansowo i organizacyjnie PSG. Jeśli trzeba było, zapraszali ekipę Luisa Enrique do tańca i podchodzili wysokim pressingiem. Gdy zmuszała ich do tego sytuacja boiskowa, cofali się głęboko i bronili we własnej szesnastce, ale czując się w tym dość wygodnie. Naprawdę trzeba mieć cojones, by kryć Kyliana Mbappe przy tak otwartym graniu. A jednak spróbowali.

Reklama

Były takie momenty, gdy Parc des Princes milczało, podziwiało i dziwiło się. Kibice nie byli przyzwyczajeni, że mała drużyna, bo jednak powracająca po latach do Ligi Mistrzów, sprawi im tyle nieprzyjemności. Raz za razem Takefusa Kubo szturmował połowę paryżan i posyłał groźne podania, a nam wydawało się, że Baskowie naprawdę mogą napocząć rywala. Do przerwy mogli schodzić dumni, ale najgorsze zaczyna się właśnie po pierwszych rozmowach z trenerem.

Zadziałała klasyczna zasada: nie strzelasz swojego, to oni strzelą ciebie. I rzeczywiście Kylian Mbappe zrobił różnicę, zdobywając 44. bramkę w Lidze Mistrzów (pfff, kiedy to minęło!). Paradoksalnie nie był to żaden rajd ani odjazd rywalom, ale wykorzystanie szybkości przy… stałym fragmencie gry. O dziwo Real Sociedad zaspał przy rzucie rożnym, pozostawiając samego Francuza, a ten wyprzedził bramkarza, korzystając z kapitalnego przyspieszenia na pierwszych metrach. I to był początek końca Realu Sociedad.

Śmiesznostka z tego meczu: Francuzi przygotowali nawet baner z błędem językowym, bo chcieli po hiszpańsku zaprezentować „Paryż aż do śmierci”, lecz użyli złego przyimka, zbyt dosłownie przetłumaczyli francuską wersję i wyszła zabawnie. Prawidłowo byłoby „PSG hasta la muerte” albo „PSG a muerte”, a nie wersja „PSG a la muerte”, która jednak zmienia nieco wydźwięk. To trochę tak jakby zabrakło „aż” w „Paryż aż do śmierci”.

Takich błędów nie popełnili ostatecznie gracze Luisa Enrique w obliczu próby. Ostatecznie wszystko uspokoił Kylian Mbappe, a to sprawiło, że zarówno Ousmane Dembele, jak i Bradley Barcola poczuli się pewniej. Ten drugi naprawił swój występ, korzystając z większej przestrzeni na boisku i wykorzystał kontrę, zapewniając PSG wygraną 2:0.

Reklama

Baskowie wyglądali dobrze do pierwszego trafienia Mbappe, a później posypali się w organizacji i cierpliwości, bo zbyt nerwowo próbowali zareagować. To zarazem sprawiło, że ciśnienie zeszło z samych gospodarzy, którzy teraz pojadą z dwubramkową zaliczką do malowniczego San Sebastian. Niestety PSG to półka wyżej niż Inter, więc widzimy, gdzie aktualnie pozycjonuje się La Real. Mimo że to drużyna, która przy dobrym dniu mogłaby rywalizować z każdym. Pokazała to w aktualnej edycji Champions League.

Baskowie dali mnóstwo świeżości, ale chyba czują swoje limity. Trudno wycisnąć jeszcze więcej. Tym bardziej, kiedy nie zdobywa się bramek w dogodnych sytuacjach. Piłkarze Imanola Alguacila są bez gola od… pięciu meczów! I chociaż w każdym pokazują klasową piłkę, to za mało, by podbić Europę. Tutaj różnicę robią bramkarze (jak Andrij Łunin) i klasowi zawodnicy jak Kylian Mbappe. Może spotkają się jeszcze w Hiszpanii, ale na razie Francuz rozdzielił chłopców od mężczyzn w Lidze Mistrzów.

PSG – Real Sociedad 2:0 (0:0)

Mbappe 58, Barcola 70.

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Walec Arsenalu jeździł tylko w pierwszej połowie, ale na Tottenham wystarczyło

Paweł Wojciechowski
1
Walec Arsenalu jeździł tylko w pierwszej połowie, ale na Tottenham wystarczyło

Hiszpania

Anglia

Walec Arsenalu jeździł tylko w pierwszej połowie, ale na Tottenham wystarczyło

Paweł Wojciechowski
1
Walec Arsenalu jeździł tylko w pierwszej połowie, ale na Tottenham wystarczyło

Komentarze

7 komentarzy

Loading...