Robert Gumny, Jakub Kamiński i Dawid Kownacki to jedyni polscy piłkarze z pola, grający w Bundeslidze. To najgorszy wynik od 40 lat. O tym, dlaczego doszło do tej sytuacji opowiedział nam Sławomir Czarniecki, dyrektor sportowy grup młodzieżowych Bayeru Leverkusen.
Łączny dorobek minutowy Roberta Gumnego, Jakuba Kamińskiego i Dawida Kownackiego w trzech ostatnich kolejkach wynosi trzy minuty. Dotychczas żaden z nich nie strzelił gola. Czy wobec tego można postawić tezę, że polscy zawodnicy przestali być atrakcyjni dla Bundesligi?
Najsłabszy sezon Polaków w Bundeslidze od 40 lat
Sławomir Czarniecki (dyrektor sportowy grup młodzieżowych Bayeru Leverkusen): Jest jedna tendencja, która uwidoczniła się na przestrzeni kilku ostatnich sezonów w kontekście Polaków. Dużo zawodników z Ekstraklasy wyjeżdża z kraju i nie kieruje się do Niemiec, a wyrusza do Włoch lub klubów partnerskich mocnych ekip z Premier League np. do Belgii czy Holandii. Te proporcje w ostatnich latach zupełnie się zmieniły. Jeszcze na początku XXI wieku Niemcy były pierwszym wyborem dla młodych chłopaków. Teraz tak nie jest. Mowa jedynie o liczbie piłkarzy, bo pod względem jakości też jest z tym różnie. Takie gwiazdy jak Lewandowski czy Zieliński nie rodzą się co chwilę, dlatego często to od nich, a nie od lig zależy, gdzie trafią.
Podobnie sytuacja wyglądała z Jakubem Kamińskim, który zagrał świetny sezon w Lechu Poznań i to on zdecydował, żeby odejść do Wolfsburga. W Niemczech miał dobry start, ale teraz nie występuje regularnie. Nie wiem, czym jest to spowodowane. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że w Wolfsburgu nie wszystko współgra ze sobą w pełni i Kuba również na tym cierpi. Jestem natomiast w pełni przekonany o jego potencjale. Obserwowaliśmy go i mogę śmiało stwierdzić, że oprócz wysokiego potencjały sportowego, posiada topowy mental. Teraz można się zastanawiać, czy to, że nie gra, spowodowane jest tym, że nieodpowiednio dogaduje się z trenerem bądź klubem, czy potrzebuje jeszcze trochę czasu. Przecież Lewandowskiego w pierwszym sezonie w Borussii spotkało to samo.
I to jest najbardziej zastanawiające, bo wydawało się, że Kamiński już nabrał ogłady w Bundeslidze. Końcówkę poprzedniego sezonu miał wręcz rewelacyjną. Finalnie skończył debiutancki rok w Bundeslidze z czterema golami i trzema asystami. Dla porównania w pierwszym sezonie w Dortmundzie Lewandowski miał osiem trafień i tyle samo asyst, co skrzydłowy Wolfsburga. Co z tego, jak w teraz Kamiński nie występuje prawie wcale, a gdy świetnie przepracował zimowy okres przygotowawczy, pojawił się w wyjściowym składzie tylko dwa razy, a w kolejnych trzech spotkaniach nie wstał nawet z ławki.
Dlatego ciężko powiedzieć mi, co tak naprawdę nie gra u Kamińskiego. Po prostu ma trudny czas, ale też odpowiedni charakter, by go przetrwać i wrócić na właściwe tory. To, że wybrał grę w Wolfsburgu, a nie gdzieś indziej, też to pokazuje. Jak wskazuje tendencja transferowa z ostatnich lat, mógł wybrać Włochy, Belgię czy Holandię i tam mieć więcej okazji do występów.
A może to kwestia wizerunkowa, że Polacy nie chcą trafiać do Bundesligi. Ani Bundesliga, ani Ekstraklasa nie wykorzystały wielu lat sukcesów Roberta Lewandowskiego do promowania kolejnych transferów za Odrę. W końcu, gdy Bartosz Białek przenosił się do Wolfsburga, mówiło się o drugim Lewandowskim. Jeszcze trzy sezony temu Polacy strzelili łącznie ponad 50 goli w Bundeslidze, a na przełomie 2014 i 2015 roku występowało jedenastu naszych zawodników z pola. Teraz mowa tylko o trzech. Czy nie wykorzystano popytu na kolejnego Lewandowskiego?
Nie podchodziłbym tak do tego. Była pewna moda w Niemczech na polskich napastników. Stąd występy Arka Milika, Krzysztofa Piątka czy wspomnianego Białka w Bundeslidze. Problem jest dużo bardziej poważniejszych i dotyczy szkolenia zarówno w Niemczech, jak i Polsce. W obu tych państwa systemy nie radzą sobie z odpowiednim przeprowadzeniem piłkarzy od juniora do seniora. Notorycznie powtarza się jeden błąd. Ten proces to nie ekspres czy wyścig. Nie należy myśleć, że w wieku 16-18 lat zawodnicy powinni grać już w najwyższej lidze. Są przypadki jak Kai Havertz czy Florian Wirtz, że piłkarze są przygotowani mentalnie i fizycznie do takiej rywalizacji, ale zdecydowana większość nie jest. Później dzieje się tak, że otoczenie czy sami gracze się palą, bo za bardzo chcą, wywierając na sobie ogromną presję. Równie dobrze z kraju można wyjechać w wieku 21-23 lat.
Doskonałym przykładem na późne dojrzewanie jest Deniz Undav, który robi furorę w Stuttgarcie. W Bundeslidze zadebiutował dopiero teraz w wieku 27 lat i pozostaje najlepszym niemieckim strzelcem w lidze. Dzięki temu prawdopodobnie otrzyma powołanie do reprezentacji.
Deniz Piłkarz Ulicy. Jak w wieku 27 lat Undav podbija Bundesligę i zadziwia Niemcy
Dokładnie. Mam nawet takiego piłkarza – nazywa się David Mamutović. Trenowałem go w Bayerze, ale wiedział, że nie przebije się do pierwszej drużyny, a my nie mamy rezerw, dlatego mając 18 lat odszedł i budował swoją pozycję grając w Regionallidze. Związał się z rezerwami Mainz i ostatnio zadebiutował w Bundeslidze w wieku 23 lat. To klasyczny przykład zawodnika późno dojrzewającego, z ogromnym potencjałem piłkarskim i wyliczonym wzrostem. Po prostu w danym momencie nie mógł się przebić, dlatego musiał obrać inną ścieżkę. Wystarczy popatrzeć nawet na Lewandowskiego. W Ekstraklasie debiutował jako 20-latek, w Bundeslidze dwa lata później, więc można tego dokonać, tylko najlepiej wybrać odpowiednią drogę rozwoju.
I czy to nie jest powód, dlaczego polscy młodzi gracze nie trafiają do Bundesligi? Wolą ograć się w nieco słabszych ligach, bo nie dorównują standardom. Obecnie kluby Bundesligi szukają dwóch typów piłkarzy: grających na wysokiej intensywności, z odpowiednim przygotowaniem taktycznym, ale nieco tańszych niż Niemcy, czyli Austriacy, Duńczycy, Szwajcarzy lub zupełnie niestandardowych, nieszablonowych, szybkich zawodników, którzy wchodzą w dryblingi i pojedynki. Młodzi gracze z Polski w zasadzie nie pasują do żadnej z tych grup.
Zgodzę się z tym. Piłka poszła w kierunku ogromnej intensywności. Mówiąc to, mam na myśli zarówno intensywność na dystansie całego meczu, jak i wycinki spotkań, gdzie kluczowa jest intensywność biegu, czyli szybkość, dynamika. O podniesienie intensywności treningów w grupach młodzieżowych apeluję nie tylko ja, ale również wielu innych szkoleniowców. Należy przygotować młodych graczy do wymagań piłki seniorskiej. Nie można tego skopiować jeden do jednego, ale należy podnieść poziom zajęć motorycznych. W zasadzie nie można, tylko trzeba, żeby zawodnicy byli lepiej przygotowani. Tylko to zwiększy szanse na to, że większa liczba piłkarzy trafi do profesjonalnego futbolu.
Bonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze Narodów
- Postaw kupon singiel za min. 2 zł zawierający zakład na zwycięstwo Biało-Czerwonych w starciu z Portugalczykami
- Jeśli kupon okaże się wygrany, to na twoje konto bonusowe wpłyną dodatkowe środki w wysokości 600 zł
- Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund!
Kod promocyjny
18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.
rekordy transferowe 13 z 18 klubów wynoszą więcej niż dziesięć milionów euro – tyle Wolfsburg zapłacił Lechowi przyp. red.
W przeszłości działo się tak, że w Bundeslidze występowali Polacy, którzy sami (lub ich rodzice) wyemigrowali do Niemiec. Ten kraj stał się dla nich nowym domem. Czy są obecnie na horyzoncie piłkarze o polskich korzeniach, którzy lada moment mogą pojawić się w Bundeslidze i z których będzie mogła skorzystać nasza reprezentacja?
Myślę, że tak i patrzę nie tylko przez pryzmat Bundesligi, ale też innych lig. PZPN prowadzi szeroko zakrojony skauting zawodników z polskimi korzeniami. Niekiedy jest przecież tak, że o jednego piłkarza biją się dwie albo więcej reprezentacji, jak w przypadku Marcela Mendesa-Dudzińskiego, który wybrał grę dla Polski, choć występuje na co dzień w portugalskiej Benfice, a również dobrze mógłby występować w Brazylii. Tak naprawdę trwa ciągła walka o potencjał tych chłopców. Tu należy popisać się odpowiednią zdolnością przewidywania, żeby postawić na odpowiedniego piłkarza.
A skupiając się wyłącznie na Niemczech, jest ktoś taki? I celowo zadaję to pytanie Panu, bo w zespole do lat 19 Leverkusen bryluje David Widlarz. W tym sezonie zdobył siedem bramek i zanotował trzy asysty w 15 meczach U-19 Bundesligi-West.
Tak, jest David i Julien Kurowski. Nie chcę jednak mówić o potencjale obu tych chłopców, bo jeszcze długa droga przed nimi i różnie się może ona potoczyć.
Czy w ogóle jest szansa na to, że David zadebiutuje w pierwszym zespole Bayeru? Wiem, że to teraz najlepsza drużyna w Niemczech, a David znajduje się w o tyle trudnym położeniu, że w Leverkusen nie ma zespołu rezerw i za moment będzie musiał opuścić ekipę do lat 19.
Fakty są takie, że nie mamy drugiej drużyny, a poziom pierwszego zespołu to niemiecki top. Mamy bardzo dobrych piłkarzy w akademii, ale czy ktoś z nich przebije się bezpośrednio do składu Xabiego Alonso? Wątpię. Rozpatruję to w kategoriach marzeń. Mamy wielu utalentowanych zawodników, ale nie widzę w szkółce żadnego gracza, który obecnie byłby w stanie podjąć rywalizację z Wirtzem na „dziesiątce” czy Boniface’em w ataku. Młody piłkarz musi grać, żeby notować progres, a teraz w Bayerze nie miałby na to szans, więc musimy stworzyć dla nich indywidualną ścieżkę rozwoju poprzez np. wypożyczenia. I może za trzy, czy cztery lata to się zmieni. Będziemy starali się wspierać chłopców, żeby znaleźli odpowiednią ścieżkę rozwoju.
David ma ważny kontrakt z Bayerem do końca obecnego sezonu. Drużyny rezerw nie mamy od ponad dziesięciu lat. Sytuacja powtarza się wiec co rok. Cześć zawodników przedłuża kontrakty i idzie na wypożyczenie, inni opuszczają klub i idą swoją drogą. Ważne jest też tak, że nie zostawiamy zawodników samych sobie, tylko pomagamy im w wyborze miejsca, gdzie powinni się rozwijać.
Czy jest zatem jakiś młody polski zawodnik, który byłby w stanie z marszu wskoczyć do Bundesligi i grać w niej regularnie?
To może podajmy jakieś przykłady i skupmy się wyłącznie na Bayerze.
W takim razie może Sebastian Szymański, który robi furorę w Turcji? Niedawno mówiło się o zainteresowaniu nim ze strony Tottenhamu. Czy wobec tego dałby radę w Bundeslidze?
Nasz dział skautingu zna Sebastiana. Podobnie jak w przypadku Kamińskiego, byliśmy i jesteśmy w kontakcie z jego otoczeniem. Przygotowujemy się na to, że po tak dobrym sezonie, jaki Bayer notuje obecnie, może zawsze dojść do kilku odejść. Nie wiemy, na jakich pozycjach, ale Szymański potencjalnie mógłby być rozważany. Nie mi przesądzać o tym, czy finalnie by trafił do Leverkusen, bo nie odpowiadam za pierwszą drużynę, ale mogę powiedzieć, że go dobrze znamy. Patrząc, jak Szymański prezentuje się w Turcji, jest przygotowany na wielkie granie.
Rzadko jednak pokazuje to w reprezentacji.
Wszystko to kwestia odpowiedniego wkomponowania i wykorzystania. Polska nie powinna tyle narzekać na brak jakościowych piłkarzy. Inne reprezentacje, choćby te, z którymi rywalizowała w eliminacjach do Euro, nie mają takiego komfortu, a radzą sobie znacznie lepiej, bo stworzyły odpowiednie warunki i dopasowały zawodników pod styl. Tego ostatnio brakowało polskiej kadrze, ale to temat na zupełnie inną rozmowę.
ROZMAWIAŁ SZYMON PIÓREK
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Trela: Buzujące stadiony. Napięcie na niemieckich trybunach przed Euro 2024
- Gruby problem BVB. Co zrobić z Niklasem Süle?
- Futbol kontra AfD. Dlaczego niemieckie środowisko piłkarskie przestało milczeć
- Vizekusen czy Leverkusen? Jak Bayer wykładał się metr przed linią mety
Fot. FotoPyk