Jak donoszą światowe media, w wypadku samochodowym zginął Kelvin Kiptum. Kenijczyk od października był rekordzistą świata w maratonie. Miał 24 lata.
Do śmiertelnego wypadku doszło na drodze w kenijskim Kaptagat. Pasażerami prowadzonej przez lekkoatletę Toyoty Primo byli również jego trener, Garvais Hakizimana oraz kobieta zidentyfikowana jako Sharon Kosgey, która jako jedyna nie poniosła śmierci na miejscu. Obecnie o jej życie walczą lekarze.
Parę dni temu World Athletics oficjalnie zatwierdziło należący do Kenijczyka rekord świata, wynoszący dwie godziny oraz 35 sekund. Kiptum nie zamierzał się jednak zatrzymywać: przygotowywał się już do przebicia magicznej granicy dwóch godzin w maratonie (zamierzał to zrobić w kwietniu w Rotterdamie), a także igrzysk olimpijskich w Paryżu, gdzie miał być faworytem do złotego medalu.
Choć Kelvin Kiptum świat sportu opuścił przedwcześnie, i tak zapisał się w jego historii złotymi zgłoskami.
Fot. Newspix.pl