Środowisko GieKSy jest sfrustrowane. Od 20 lat katowicki klub nie może znaleźć powrotu do Ekstraklasy, a obecny szkoleniowiec, Rafał Górak, robi co może, by sprostać tym oczekiwaniom. Coraz częściej jednak wspomina się o nadchodzącej zmianie na stołku menedżera. O pracy pod presją i nie tylko opowiedział w wywiadzie dla „Goal.pl”.
W Katowicach może i pracuje od 2019 roku, ale to nie jego pierwszy pobyt w klubie. Wcześniej także pracował dla GKS-u w latach 2011-2013. Nie wykręcił wtedy ze swoją drużyną większych, wymiernych sukcesów, utrzymując jednak swój zespół w okolicach środka tabeli. Jak sam jednak twierdzi, nic dziwnego, że nie udało mu się w tamtym czasie niczego wielkiego dla kibiców pozostawić.
– Tamte lata wspominam jako czasy bardzo ciężkie dla GieKSy. Gdy finanse leżą w gruzach, to nie jest łatwo pracować. Ogólnie trudno rozmawiać o wielu rzeczach, a co dopiero myśleć o treningach. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Dzisiaj jednak rzeczywistość jest inna.
Równocześnie także zdaje sobie sprawę z tego, że niekoniecznie jest ulubieńcem trybun, a jego branża jest dość wyjątkowa pod względem oczekiwań i wizerunku: – Trener jest zderzakiem i falochronem każdego zamieszania i każdego huraganu, bo sport to są emocje. Jak sobie radzę? Jestem trenerem już wiele lat i przede wszystkim pomaga w tym gruboskórność i to, jak pracuję z drużyną. Wiem, jak rozmawiamy z zawodnikami, jak pracujemy. Wiem, jak w klubie podchodzi się do jednego czy drugiego negatywnego wyrażenia w stosunku do mnie. Czując wsparcie od ludzi, którzy są ważni, jestem mocniejszy. Tak naprawdę jednak jedyną bronią trenera zawsze jest praca.
– Bez wątpienia to nie jest komfortowa praca. Zdaje sobie sprawę, że jest pewna niechęć względem mnie i nie ukrywam, to boli – dodał.
Na sam koniec wdał się także w filozoficzne przemyślenia na temat natury pracy trenera, oraz powrócił do swojego konfliktu z prezesem klubu, Krzysztofem Nowakiem. Jego przełożony miał niedawno za plecami Góraka kontaktować się z Marcinem Broszem, otwarcie oferując mu posadę szkoleniowca. Do kibiców z kolei publicznie mówił, że „muszą wytrzymać jeszcze kilka miesięcy” z obecnym menedżerem.
– Często w życiu trenera jest tak, że wszyscy się od niego odwracają. Nie tylko mam tutaj na myśli klub, ale nawet w ognisku domowym może być tak, że człowiek musi zostać ze swoimi problemami sam. To jest ogromna skala emocji i ogromna trudność, aby z czymś takim się zgadzać. Ważne, aby ktoś, kto podejmuje takie decyzje, miał tyle odwagi, aby przyszedł do ciebie i powiedział to w prosto w oczy. Wydaje mi się, że zawsze musi chodzić o dobro klubu.
– Nie jest tajemnicą również to, że prezes ustalał warunki współpracy też z innym trenerem. Przykre było tylko to, że parę razy w szatni deklarował pełne wsparcie i uznanie, co do naszej pracy.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Sztylka: Moje zwolnienie ze Śląska? Zero klasy i profesjonalizmu [WYWIAD]
- Rosyjski błąd, zawsze drugi w Dynamie, groźby na Cyprze. Trenerska droga Chackiewicza
- Ujawniamy dokumenty i zeznania z postępowania ws. trenera Feio
Fot. Newspix