Marcin Listkowski nie za bardzo radził sobie w Serie A, więc jego Lecce postanowiło go wypożyczyć na zaplecze włoskiej ekstraklasy. Polak zadebiutował wczoraj w meczu Lecco z Feralpisalo, ale wspomnień nie będzie miał raczej najlepszych.
Nasz pomocnik zameldował się na boisku w 53. minucie meczu, kiedy jego zespół przegrywał 0:1 i nic nie wskazywało, że mecz zakończy się niemal blamażem. W kolejnych minutach piłkarze Lecco pozwolili swoim rywalom na zdecydowanie zbyt wiele i ostatecznie stracili aż pięć goli.
Polak wygrał sześć na sześć stoczonych pojedynków, zanotował osiem strat i wykonał czternaście celnych podań. Nie grał bardzo źle, ale cieniem na jego debiucie w nowej drużynie kładzie się na pewno ostateczny wynik meczu. Lecco dostało solidne lanie i zasłużenie przegrało 1:5, choć przyznać trzeba, że doskonałą formą popisał się wczoraj bramkarz Feralpisalo, Semuel Pizzignacco, który odbił sześć celnych strzałów oddanych przez drużynę gości.
Oby to były tylko te pierwsze śliwki-robaczywki…
WIĘCEJ O POLAKACH WE WŁOSZECH:
- Żurkowski potwierdził dobrą formę, Milik antybohaterem Juventusu
- „Zieliński, skacz z nami!”. Klub Kokosa na pożegnanie z Neapolem?
- Oda do Empoli