Reklama

Żurkowski potwierdził dobrą formę, Milik antybohaterem Juventusu

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

27 stycznia 2024, 21:02 • 4 min czytania 1 komentarz

Mecz Juventusu z Empoli w normalnych okolicznościach nie wzbudzałby u nas większego zainteresowania, ale skoro w wyjściowych składach pojawiło się aż czterech Polaków, nie mogliśmy tego faktu zignorować. Znacznie więcej powodów do zadowolenia mają Szymon Żurkowski i Sebastian Walukiewicz, których drużyna wywiozła z Turynu cenny punkt, a i tak może odczuwać większy niedosyt niż zespół gospodarzy.

Żurkowski potwierdził dobrą formę, Milik antybohaterem Juventusu

Wszystko przez Arkadiusza Milika, który po raz czwarty w tym sezonie ligowym otrzymał szansę w wyjściowej jedenastce, ponieważ Massimiliano Allegri dokonał kilku rotacji w obliczu zbliżającego się szlagieru z Interem. Niestety, polski napastnik spisał się najgorzej, jak tylko mógł.

Juventus – Empoli 1:1. Czerwona kartka Milika popsuła wszystko

W spotkanie wszedł nawet nieźle, dobrze utrzymywał się przy piłce w kilku akcjach ofensywnych, ale w 18. minucie zachował się jak junior. Złe przyjęcie skutkowało niekontrolowanym ratunkowym wślizgiem. Podniesioną i wyprostowaną nogą trafił w kostkę Alberto Cerriego i choć sędzia początkowo pokazał żółtą kartkę, to już pierwsza powtórka kazała przypuszczać, że po analizie VAR decyzja zostanie zmieniona na niekorzyść naszego rodaka. I tak też się stało. Nie było żadnych dyskusji i protestów, bo po prostu być nie mogło.

Wykluczenie Milika wywróciło do góry nogami przebieg tego meczu. Empoli nagle zostało zmuszone do ataku pozycyjnego i czuło się w nim równie nieswojo, jak czułby się Franciszek Smuda na wieczorze poetyckim. Wojciech Szczęsny, poza jednym strzałem Cambiaghiego zza pola karnego i zmuszającym do czujności centrostrzale, musiał co najwyżej wyłapywać dośrodkowania z nieprzygotowanych pozycji. Juventus z kolei cofał się tak głęboko, że nie potrafił potem groźniej zaatakować.

Dopiero w doliczonym czasie koszmarny błąd w rozegraniu popełnił Emmanuel Gyasi, z którego jednak nie skorzystał Fabio Miretti. Do końca naciskał go Walukiewicz, co utrudniło dobre wykończenie.

Reklama

Gdy Juventus niedługo po zmianie stron objął prowadzenie po zamieszaniu z rzutu rożnego, wydawało się, że w trybie ekonomicznym jakoś to zwycięstwo dowiezie. Piłkarzom gospodarzy chyba też się tak wydawało, a że Empoli nadal miało olbrzymi problem z kreacją, niewiele zapowiadało jakiś zwrot akcji.

A jednak. Rezerwowy Tommaso Baldanzi idealnym płaskim strzałem z dalszej odległości przymierzył tuż przy słupku i zasłonięty Szczęsny nawet się nie rzucił. Taki obrót spraw napędził gości, którzy zaczęli być konkretniejsi w swoich atakach i mogą rozpamiętywać, chociażby zmarnowaną kontrę, po której Cancellieri powinien wejść w pole karne praktycznie sam na sam, ale kiepskim przyjęciem dał szansę obrońcy na skuteczną interwencję.

Żurkowski potwierdził, że jest w gazie

Jak wypadli Polacy, poza Milikiem? Szczęsny obronił wszystko, co miał obronić, przy golu niewiele mógł zrobić. Występ bez większej historii.

Żurkowski potwierdził, że jest w formie. Wykonywał tytaniczną robotę w środku pola, ciągle był pod grą, wygrał siedem z dziewięciu pojedynków na ziemi. Potrafił wywalczyć rzut wolny przed polem karnym “Juve” (koledzy nie zrobili użytku). Potrafił wrócić i odebrać piłkę. Potrafił świetnym prostopadłym podaniem stworzyć sytuację wbiegającemu w pole karne Cambiaghiemu (jego strzał odbił Szczęsny). Okazji do gola tym razem praktycznie nie miał. Oddał jedno uderzenie – po akcji napędzonej przez Walukiewicza – które zostało zablokowane i to wszystko.

Co do naszego stopera, grał pewnie. Jedyne słabsze chwile to żółta kartka po wycięciu Mirettiego i niepewna interwencja po daleko zagranej piłce, gdy wolał nie podawać do bramkarza i wybił ją za siebie, co sprawiło, że Empoli przez kolejne sekundy intensywnie musiało bronić swojego pola karnego. Jak pisaliśmy wyżej, Walukiewicz czasami szukał możliwości przeprowadzenia rajdu i najlepiej wyszło mu to w doliczonym czasie, gdy minął kilku rywali i wreszcie został sfaulowany na żółtą kartkę przez Timothy’ego Weaha. Wydaje się, że 23-letni stoper wreszcie wyszedł na prostą po różnych perypetiach – to był jego szósty z rzędu ligowy występ w pełnym wymiarze.

Davide Nicola zaczął pracę w Empoli od wysokiego zwycięstwa nad Monzą i remisu z Juventusem, co pozwoliło złapać kontakt z drużynami znad strefy spadkowej. “Bianconeri” stracą pozycję lidera w razie niedzielnej wygranej Interu z Fiorentiną.

Reklama

Juventus – Empoli 1:1 (0:0)

  • 1:0 – Vlahović 50′
  • 1:1 – Baldanzi 70′

WIĘCEJ O SERIE A:

fot. Newspix

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Patryk Stec
1
Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Włochy

Francja

Czołówka najmocniejszych drugich lig: pies prezesem, konkurencja PSG i trener z Polski

AbsurDB
2
Czołówka najmocniejszych drugich lig: pies prezesem, konkurencja PSG i trener z Polski

Komentarze

1 komentarz

Loading...