“Mieszanka wybuchowa” – takim mianem Wojciech Fibak, jeden z niewielu wielkoszlemowych mistrzów z Polski, określa tajwańsko-polską parę, Su-Wei Hsieh-Jan Zieliński, która dziś w nocy wygrała turniej gry mieszanej Australian Open. Fibak wspomina też swoje epizody w mikście i mówi o kluczowej roli partnerki w rywalizacji damsko-męskich duetów.
W Australian Open Wojciech Fibak zagrał tylko raz. W 1978 roku. W singlu awansował wówczas w Melbourne do najlepszej szesnastki i otarł się o ćwierćfinał, a w deblu odniósł historyczne zwycięstwo w parze z Australijczykiem Kimem Warwickiem.
– Australian Open to turniej egzotyczny. Bardzo trudny i z niesamowitą rywalizacją. W moich czasach grało w nim dużo Australijczyków i Amerykanów, takich nawet mniej znanych. To byli niebezpieczni rywale – wspomina mistrz.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Z tamtego okresu pamięta również stadion w kształcie podkowy, upał, wiatr i słońce oraz… nierówną trawę, która nie sprzyjała technicznym zawodnikom, do których się zaliczał.
Jeśli chodzi o grę mieszaną, Wojciech Fibak występował w damsko-męskim duecie na początku i pod koniec swojej kariery. Najpierw jako junior zdobywał ligowe punkty dla AZS-u Poznań w krajowej rywalizacji w parze z Hanną Mogielnicką. W latach 80. zaś zagrał w mikście w dwóch turniejach za granicą.
– Raz wystąpiłem w Paryżu z Iwoną Kuczyńską, bardzo utalentowaną zawodniczką, która grała ciekawy, ofensywny tenis. A raz grałem z Kanadyjką Carling Basset, też znaną. Z nią z kolei wystąpiliśmy w turnieju drużyn w Miami. W Paryżu osiągnęliśmy z Iwoną piłkę meczową z Navratilovą i Gunthardtem. Ale nie udało nam się wygrać. Natomiast w Miami też polegliśmy z jakąś wybitną parą – przypomina sobie były zawodnik. Paryski mikstowy pojedynek z czeską legendą będzie zresztą opisany w autobiograficznej książce o karierze najbardziej znanego polskiego tenisisty, którą już napisał.
Przejdźmy jednak do teraźniejszości. Bo warto. Dzisiejsze zwycięstwo Zielińskiego sprawiło Fibakowi dużą radość:
– Gratulacje dla Janka. Cieszę się bardzo, że Polak wygrał turniej wielkoszlemowy. Nie udało się w deblu, gdzie naprawdę zacięty był ten ćwierćfinał. Powiodło się za to w mikście.
Fibak dobrze zna się też z wieloletnim trenerem Su-Wei Hsieh, partnerki Zielińskiego, dawnym słynnym deblistą, Paulem McNameem, z którym wielokrotnie miał okazję mierzyć się na korcie. Triumfator Australian Open sprzed 46 lat bardzo komplementuje Tajwankę i porównuje ją do francuskiego tenisisty z przełomu wieków, nazywanego Czarodziejem, Fabrice’a Santoro.
– Ona słynie z czucia piłki, miękkiej ręki i jest znakomitą deblistką. Taki trochę Santoro, czyli czarodziej kobiecego tenisa. Posiada cechy bardzo nietypowe w dzisiejszym tenisie, jak u kobiet, tak i u mężczyzn. To coś innego niż te bombardierki. Gra dwoma rękoma z dwóch stron – wylicza Fibak. Jego zdaniem Hsieh dobrze uzupełniała się z Zielińskim: – Powiązanie wyczucia, gry delikatnej, ale bardzo mądrej z silnymi returnami i serwisami Janka Zielińskiego to była mieszanka wybuchowa – dodaje.
Sealed in style ✨
Su-Wei Hsieh & @zielaczekk win 4️⃣ straight games to take the second set 6-4 over Krawczyk & Skupski.
A Match Tiebreak will decide this mixed doubles final!#AusOpen • #AO2024@wwos • @espn • @eurosport • @wowowtennis pic.twitter.com/C0RbGMYmZ3
— #AusOpen (@AustralianOpen) January 26, 2024
A jaki zdaniem byłego mistrza był klucz do sukcesu Tajwanki i Polaka w Melbourne i co uważa za najważniejsze w grze mieszanej?
– Najważniejsza w grach mikstowych jest partnerka. Mężczyźni grają podobnie. Jest 30-40 deblistów, którzy grają na równym poziomie i specjalizują się w grze podwójnej. Natomiast dziewczyny, te które są świetnymi deblistkami, a taką jest Tajwanka, stanowią najwyższą wartość w mikście i one decydują o tym, co się dzieje. Przeważnie mężczyźni starali się wygrywać ważne punkty grając w stronę kobiet. W ten sposób najwięcej zależy właśnie od dziewczyn, choćby przez to, czy potrafią returnować serwis męski, różne odbicia i różne rotacje. One są decydującym czynnikiem, co nie oznacza, że trzeba ujmować Jankowi. Jednak poziom deblistów pod tym względem bardzo się wyrównał.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: