Reklama

Raport z Turcji: Z Velde w ataku i trójką w plecaku – Lech wraca do Polski

Autorzy:Szymon Janczyk Kamil Warzocha

25 stycznia 2024, 21:22 • 6 min czytania 20 komentarzy

Lech Poznań jako pierwszy polski klub pakuje walizki i opuszcza Belek. Kolejorz po jedenastu dniach w Turcji wraca do kraju z kilkoma odpowiedziami, ale też z wieloma znakami zapytania. W ostatnim sparingu znów odnotowaliśmy błąd bramkarza i uraz napastnika. Na szczęście nie tak poważnym, jak w przypadku Artura Sobiecha.

Raport z Turcji: Z Velde w ataku i trójką w plecaku – Lech wraca do Polski

Kibice Kolejorza mogą odetchnąć z ulgą. Mikael Ishak ostatni wieczór w Turcji spędza z uśmiechem na ustach, grając w hotelu w kalambury. Piłkarze Lecha na koniec obozu mieli rozegrać po dziewięćdziesiąt minut, stąd podwójny sparing – najpierw z NK Maribor, potem z Szachtarem Donieck.

Szwed nie zdołał jednak zrealizować nawet jednej trzeciej planu. Najpierw wdał się w awanturę z Wałerijem Bondarem, a potem z grymasem bólu zszedł z boiska. Skończyło się na strachu, jednak prewencja była w tym przypadku wskazana. Kapitan Lecha zdążył się mocno poobijać, a Kolejorz nie może sobie pozwolić nawet na chwilową nieobecność swojego głównego napastnika.

Miłość do Szymańskiego, barwy Stambułu. Reportaż z Basaksehir – Fenerbahce

Lech Poznań zakończył zgrupowanie w Turcji

Wszystko dlatego, że w Poznaniu nie mają czym szastać. Artur Sobiech był, jaki był — czy może właśnie: dość często go nie było — ale jednak pozwalał na jakieś roszady czy chwile wytchnienia. Gdy w sparingu na wodzie uszkodził więzadła, stało się jasne, że teraz tego komfortu w Lechu nie będzie. Ishakowi partnerować może któryś z Filipów – Marchwiński lub Szymczak, który z NK Maribor ustrzelił dublet, ale nie jest to sytuacja komfortowa dla drużyny walczącej o mistrzostwo kraju.

Reklama

Tymczasem w Wielkopolsce za snajperem numer dwa się nie rozglądają. Chyba że Piotr Rutkowski i Tomasz Rząsa, którzy wspólnie oglądali mecz z Szachtarem, zadziałają na zasadzie impulsu po tym, co zobaczyli.

Bo zobaczyli zespół, który dostał wciry. Nie chodzi o sam wynik, choć ten też nie napawa optymizmem, w końcu to 1:3. Z trybun wyraźnie było jednak widać, że to Szachtar rozdaje karty. Gdy przyśpieszał, lokomotywa z Poznania się gubiła. Lech próbował założyć pressing, Ukraińcy wyszli z niego wzorowo i wpakowali gola numer jeden. Zaraz potem sami dali lekcję o odzyskiwaniu piłek na połowie rywala, wykorzystując nierozważne podanie Bartosza Mrozka.

Bramkę numer trzy wyciągamy poza nawias, sędzia pomylił zawody. Wejście Jespera Karlstroema było faulem, ale w koszykówce. Rozumiemy, że w Turcji jest to sport popularny, ale bez przesady.

Maciej Kędziorek, trener Radomiaka, odwiedził dawnych podopiecznych

Lech przez czterdzieści pięć minut, gdy Szachtar pokazał światu najlepsze, co ma w szatni pierwszej drużyny, wyglądał słabiutko. Pojedyncze błyski były, ale nietęgie miny osób związanych z poznańskim klubem po gwizdku sygnalizującym przerwę, nie dziwią. Tak jak i to, że Mariusz Rumak długo przytrzymał zespół w szatni przed startem drugiej połowy.

Reklama

Częściowo podziałało, przynajmniej na Kristoffera Velde. Norweg rzekomo wcale się nie dąsa, a nawet więcej — polubił się z nowym trenerem, który jego temperament kwituje nawiązaniami do argentyńskich korzeni skrzydłowego, pieszczotliwie przezywając go Cholo Simeone. Z Szachtarem podrażniony Velde zaczął grać swoją grę: szedł odważnie, dryblował, szukał szans. W końcu, mknąc między rywalami, wywalczył karnego. Ktoś nie docenił jego szybkiej nogi i katastrofa gotowa.

Najlepszy zawodnik Kolejorza pod względem punktów w „kanadyjce” w tym sezonie po zejściu Mikaela Ishaka wcielił się w rolę „dziewiątki” i radził sobie sympatycznie.

Dobrze byłoby jednak, gdyby wiosną w lidze Lech miał do zaoferowania coś więcej niż rajdy Velde. Tę wersję znamy już z jesieni.

Lech Poznań – NK Maribor 3:0. Dublet Szymczaka, szansa młodzieży

Być może właśnie tego szukał Mariusz Rumak, gdy planował sparing z NK Maribor, szykując szansę dla młodzieży? Snującego się po murawie w tempie dziesiątki z dawnych lat Josipa Ilicicia postraszyło i zabiegało ośmiu dzieciaków od rocznika 2005 od rocznika 2008. Efekt tego był taki, że nie minęło nawet pół godziny, a Filip Szymczak miał już na koncie dublet i polował na hattricka.

Oczywiście nie było tak, że drugi garnitur Lecha stanowiła w zupełności młodzież. To Filip Bednarek, Antonio Milić, Alan Czerwiński, Nika Kvekveskiri, Adriel Ba Loua, Elias Andersson i Filip Szymczak stanowili trzon drużyny. Młodzież przykuła jednak uwagę, zaciekawiła. Było sporo gratulacji, pochwał, momentów radości. Może to tylko zgrupowanie, jednak zwykle właśnie w takich sytuacjach mamy okazję oswoić się z widokiem kilku gości, o których możemy jeszcze usłyszeć. Rok temu w Turcji świetne wrażenie zrobił Jakub Antczak, teraz pokazał się choćby partnerujący Miliciowi Bartosz Tomaszewski.

Maribor wystawił od początku swoje najlepsze strzelby, więc dziewiętnastolatek miał rzetelny sprawdzian. Dał radę, ba, czasami wyglądał, jakby mu ktoś przekręcił licznik. Był pewny w pojedynkach, do tego zwrotny i nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Wygląda też na to, że Lechowi rośnie kolejny – po Antczaku – podobny do Jakuba Kamińskiego skrzydłowy. 17-letni Kornel Lisman ma podobną przewózką w dryblingu. Nawet gdy zaliczył nieudany pojedynek, nie spuszczał głowy, nie chował się przed podaniami.

Zwracamy na to uwagę, bo pozostali nastolatkowie na czele z Maksymilianiem Dziubą — który był już w kadrze Lecha na mecz z Radomiakiem w ostatniej kolejce rundy jesiennej — nie emanowali taką pewnością siebie.

Czy Mariusz Rumak zbuduje drużynę na mistrzostwo Polski? Nastroje są lepsze, gra jeszcze nie

Przyda się ona nie tylko młodzieży. Mariusz Rumak zdołał przemycić do drużyny hasło „zniszczymy wszystkich”, stara się zarazić resztę swoją pozytywną energią. Działa, bo drużyna wyraźnie odżyła po rozstaniu z Johnem van den Bromem. O fatalnych stosunkach Holendra z szatnią pod koniec jego przygody w Wielkopolsce krążą już legendy. Zawodnicy w kolejnych rozmowach wprost przyznają, że brakowało im pracy taktycznej, wyłożenia jasnego planu.

A nawet Maciej Kędziorek, czyli były asystent Holendra, mówił nam niedawno, że dziś piłkarza kupuje się merytoryką, nie kitem.

Mecze ukraińskich drużyn w Turcji gromadzą na trybunach wielu kibiców, zwłaszcza tych młodych

Teraz z pewnością jest pod tym względem lepiej, jednak Turcja pokazała, że Lech ma przed sobą jeszcze sporo pracy. Porażki z LASK nie można zrzucić jedynie na pogodę, która dodawała grze obydwu drużyn przypadkowości. Kolejorz dwukrotnie odstawał od przeciwnika. Dwa razy obcinali się bramkarze, słabych punktów znajdziemy zresztą więcej.

Dino Hotić irytował, znikał, żeby na koniec zmarnować rzut karny, obijając słupek. Szczęście, że pomógł mu Gurgul, który wystrzelił do piłki jak z procy. O taki mental, o taką zawziętość w atakach na piłkę, Rumakowi chodzi w każdej akcji. Lech wierzy, że mistrzowski tytuł jest w jego zasięgu, ale zgrupowanie w Turcji miało wszystkim uświadomić, że nie wiary tu potrzeba, a pomysłu.

Czy po jedenastu dniach w Belek jesteśmy w stanie powiedzieć, że Kolejorz go odnalazł i hasło rzucone przez Rumaka na koniec sezonu wróci do niego w pozytywnym kontekście? Na ten moment odpowiadając na to pytanie kręcimy przecząco głową.

WIĘCEJ MATERIAŁÓW ZE ZGRUPOWANIA W TURCJI:

 

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

20 komentarzy

Loading...