Reklama

Wspaniała sobota z Bundesligą! Bayer rzutem na taśmę wygrał z Lipskiem

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

20 stycznia 2024, 20:43 • 5 min czytania 3 komentarze

Wszyscy fani niemieckiego futbolu w wydaniu ligowym ostrzyli sobie zęby na starcie Bayeru Leverkusen z RB Lipsk. Hit nie zawiódł, zakończył się wynikiem 3:2 dla “Aptekarzy”, a ozdobą starcia czołowych drużyn tego sezonu był gol, który padł po pięknej indywidualnej akcji młodego Holendra.

Wspaniała sobota z Bundesligą! Bayer rzutem na taśmę wygrał z Lipskiem

Xavi Simons. To sprawca dzisiejszego zamieszania w polu karnym lidera Bundesligi. Maszyna z Leverkusen ostatni raz przegrała w lipcu i… do przerwy mogła drżeć o swoją fantastyczną serię. Aptekarze grali nieźle, ale równie nieźle spisywała się ekipa gospodarzy. Drużyna Marco Rose dobrze weszła w mecz i szybko objęła prowadzenie. Właśnie za sprawą dwudziestoletniego Simonsa.

Trzy kontakty z piłką.

Jedno pyk – piłka podbita do góry i Simons zaczyna swój piruecik.

Drugie pyk – Holender ustawia sobie piłkę do strzału.

Reklama

Trzecie pyk – Lukas Hradecky bez szans, a Xavi Simons kończy swój piękny taniec cudownym golem z około czternastu metrów.

Cudo.

Bayer odpowiedział. Genialne podanie Grimaldo

Goście pozazdrościli Simonsowi. Po zmianie stron podopieczni Xabiego Alonso ruszyli do ataku i bardzo szybko zdołali wyrównać. Z lewej strony doskonale znalazł się Alejandro Grimaldo, który wymierzył tak dokładne podanie w kierunku Nathana Telli, że… no wierzyć się nie chce, że można podać w taki sposób.

Bayer bardzo szybko wrócił do gry i już od początku drugiej połowy realizował swój plan na kolejne minuty tego meczu. W gruncie rzeczy szło całkiem nieźle, przynajmniej do momentu, w którym Aptekarze postanowili wyprowadzić kontrę na 2:1.

Na 2:1 dla Lipska.

Kontra jak z bajki. Leverkusen dało prowadzenie Lipskowi

Tak jak nie da się podać dokładniej niż przy wcześniejszej bramce zrobił to Grimaldo, tak też nie da się chyba rozegrać gorzej rzutu rożnego niż cała drużyna Bayeru kilka minut później. Nie da się i koniec, kropka.

Reklama

Akcję znów napędził Xavi Simons, który ruszył, jakby go ktoś gonił i… faktycznie ktoś go gonił. Żaden z piłkarzy Bayeru nie był go jednak w stanie zatrzymać i Holender zdołał dokładnie dograć do biegnącego prawym skrzydłem Daniego Olmo. Ten szybko odegrał do Loisa Opendy, a Belg zwieńczył dzieło, będące efektem wspólnej pracy obu drużyn.

Tah na remis, Hincapie za trzy

Okazało się jednak, że Aptekarze potrafią wykonać rzut rożny o wiele lepiej, a gol Opendy miał tylko uśpić czujność Lipska. W 63. minucie w pole karne wrzucał Jonas Hofmann, a do główki wysoko wyskoczył Jonathan Tah. Gospodarze stali we własnej “szesnastce” jak zaczarowani i nawet za bardzo nie przeszkadzali rosłemu stoperowi Bayeru.

Determinacja gości została nagrodzona. Tak uparcie nie chcieli pozwolić rywalom na zgarnięcie dziś choćby punktu, że w końcu dopięli swego. W doliczonym czasie gry wynik meczu ustalił Piero Hincapie, który wykorzystał kolejne z dokładnych podań Grimaldo.

Po ostatnim gwizdku Xabi Alonso ruszył w kierunku swoich piłkarzy trzymając się cały czas za głowę. On chyba czasem sam nie do końca wierzy, że można było stworzyć takiego potwora. Potwora niepokonanego w lidze, niepowstrzymanego na każdym boisku w Niemczech i przede wszystkim – potwora potrafiącego wygrać dosłownie każdy mecz.

Niesamowity jest Bayer Leverkusen. Nie-sa-mo-wi-ty.

RB Lipsk – Bayer Leverkusen 2:3 (1:0)

X. Simons 7′, L. Openda 56′ – N. Tella 47′, J. Tah 63′, P. Hincapie 90+1′

Jakub Kamiński zagrał od pierwszej minuty

Nie żeby było to najważniejsze wydarzenie tej soboty, ale Polak już drugi raz z rzędu znalazł się w wyjściowym składzie na ligowy mecz Wolfsburga. Kamiński spędził dziś na boisku 62 minuty i oddał nawet jeden strzał.

Szkopuł w tym, że nasz skrzydłowy był dziś raczej bezproduktywny – niczym się nie wyróżnił, nie był zbyt aktywny i nie pomógł swojej drużynie zgarnąć trzech w starciu z Heidenheim. Wolfsburg nadal pozostaje za plecami beniaminka.

Co prawda w Viaplay uznali, że Kamiński przyczynił się do zdobytej przez Wolfsburg bramki, ale… sami zobaczcie jaki był udział naszego skrzydłowego w tej akcji.

Ostatecznie ekipa Polaka zremisowała 1:1. Dla Wilków trafił dziś Vaclav Cerny, a wynik ustalił, pakując piłkę do własnej bramki, Moritz Jenz.

W dziesięciu też da się grać. Freiburg pokonał Hoffenheim

Sporo działo się dziś w meczu Freiburga z ekipą Hoffenheim. Podopieczni Christiana Streicha popisali się dziś niezwykłą wolą walki i zgarnęli trzy punkty znów doskakując do czołówki Bundesligi. Do przerwy wszystko było pod kontrolą – 1:0 po trafieniu Lucasa Holera i żółta kartka dla Manuela Gulde nie zwiastowały wielkich problemów w drugiej odsłonie meczu. Szczególnie ta żółta kartka, prawda?

Po zmianie stron Vincenzo Grifo do asysty przy golu kolegi dołożył gola i wyprowadził swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie.

Prawie godziny potrzebowali goście, by wreszcie się w tym meczu obudzić. Najpierw bramkarza Freiburga pokonał Wout Weghorst, a dwadzieścia minut później na listę strzelców wpisał się Maximilian Beier. Kilka chwil potem na gospodarzy spadł kolejny cios – za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Gulde i od tej pory drużyna Streicha musiała radzić sobie w dziesiątkę.

I poradziła sobie całkiem nieźle. W 85. minucie gola na wagę trzech punktów zdobył Roland Sallai, a Hoffenheim brakło już sił, by jeszcze w tym meczu namieszać.

Borussia zlała Koln. Jadon Sancho w pierwszym składzie

Solidne 4:0. Borussia nie zostawiła dziś złudzeń drużynie z Kolonii. Drugi występ po głośnym powrocie do Dortmundu zanotował dziś Jadon Sancho, który wywalczył nawet rzut karny, którego na gola zmienił Niclas Fullkrug. Anglik po raz pierwszy od prawie trzech lat zagrał w pierwszym składzie BVB, a w tym sezonie Bundesligi zanotował już dwa ostatnie podania.

W dwóch meczach.

Wiele wskazuje na to, że ściągnięcie skrzydłowego z powrotem do Niemiec może się bardzo ekipie Edina Terzicia opłacić.

Jeszcze gwoli sprawozdawczej ścisłości – gole dla BVB oprócz wspomnianego Fullkruga strzelali dziś Youssoufa Moukoko i dwukrotnie Donyell Malen.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Niemcy

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

3 komentarze

Loading...