Jak już zostawać bohaterem, to właśnie w takim stylu, jak zrobił to w czwartkowy wieczór Alessio Zerbin. Napastnik Napoli zrobił dokładnie to, czego oczekiwał od niego Walter Mazzarii w 81. minucie meczu z Fiorentiną. 24-letni napastnik wszedł na murawę i w ciągu pięciu minut zdobył dwie bramki, wysyłając tym samym rywali z powrotem do Włoch. Tak, Superpuchar Włoch, podobnie jak ten Hiszpanii, również jest rozgrywamy w Arabii Saudyjskiej. Z tą różnicą, że w tym przypadku przy pustawych trybunach.
Czwartkowy mecz na Al-Awwal Park w Rijadzie miał potencjał. Potencjał zarówno na totalny paździerz, jak i na fantastyczne spotkanie pełne bramek i wspaniałych akcji.
Paździerz dlatego, że środek tygodnia, rozgrywki niespecjalnie ekskluzywne i przede wszystkim – niemal puste trybuny. Fantastyczny mecz dlatego, że w końcu stanąć naprzeciwko siebie miały całkiem niezłe drużyny – Napoli, czyli jednak aktualny mistrz Włoch, choć w tym sezonie wygląda co najwyżej, jak zespół środka tabeli, którym zresztą jest (zajmuje dopiero 9. miejsce w Serie A) i Fiorentina, czyli zespół, który robi w tym sezonie wynik nieco ponad stan (zajmuje 4. miejsce w lidze). Viola wygląda naprawdę nieźle i na pewno lepiej od Azzurrich, ale to akurat obecnie nie jest specjalne osiągnięcie.
Napoli – Fiorentina 3:0. Simeone zastąpił Osimhena
Można powiedzieć, że w ten chłodny czwartkowy wieczór otrzymaliśmy coś pomiędzy paździerzem a fantastycznym widowiskiem. Zaczęło się kiepsko, bo w zasadzie przez pierwsze 20 minut meczu mieliśmy tylko jedną groźniejszą akcję, zakończoną strzałem Giovanniego Simeone tuż nad poprzeczką. Była to jednak akcja indywidualna, dynamiczny zryw jednego zawodnika. Nic, na co zapracowała więcej niż jedna osoba. Obu drużynom trudno było przejąć inicjatywę, bo obie były całkiem nieźle zorganizowane w obronie.
Jednak im dalej w las, tym bardziej rozkręcała się Fiorentina i to okazało się być… przekleństwem. W 22. minucie drużyna Vincenzo Italiano nieco się zagapiła, skupiła się głównie na atakowaniu pola karnego rywali, a więc linia obrony ustawiła się bardzo wysoko. Chwila nieuwagi i już Kwaracchelia odebrał piłkę Milenkoviciowi blisko linii środkowej, tę przejął Juan Jesus i zagrał do Simeone. Argentyńczyk miał już tylko za zadanie uporać się z Terracciano, co uczynił bez większego problemu.
Simeone miał więc swój moment. Przyszło mu teraz zastępować Victora Osimhena, który gra z reprezentacją Nigerii w Pucharze Narodów Afryki. Opowiadał w mediach, jak trudne będzie to dla niego zadanie, ale jak widać – da się.
Bohater nieoczywisty – Alessio Zerbin
Po straconej bramce Fiorentina wróciła do zdecydowanych ataków i mało brakowało, a przyniosłoby to w końcu skutek. Niestety najpierw ich bramka została anulowana z uwagi na spalonego, a następnie nie popisał się Jonathan Kone. A raczej najpierw się popisał, bo efektownie wymanewrował obrońców Napoli, co zakończyło się podyktowaniem rzutu karnego, ale następnie właśnie tego karnego sam koncertowo spartolił. Uderzył tak źle, jak tylko się dało. I to był chyba moment przełomowy, który podciął skrzydła Violi.
Po przerwie piłkarze Fiorentiny wyglądali na nieco zrezygnowanych – niby się starali, ale już bez przekonania. Napoli z kolei próbowało raczej bronić wyniku, a nuż uda się coś wpakować. No… nie udawało się.
Nie dało nic wejście na boisko Zielińskiego, Ostigarda i Lindstroema, nie dało nic wejście Gaetano, ale po tej czwórce Mazzari posłał w bój jeszcze kogoś innego. W 81. minucie na placu gry zameldował się Alessio Zerbin i umówmy się, trudno było od niego oczekiwać czegoś wielkiego. W końcu jest to najgorszy typ napastnika, bo taki, który nie zdobywa bramek. Odkąd trafił do Napoli w 2017 roku, nie strzelił ani jednego gola w pierwszym zespole. Oczywiście szanse dostaje rzadko, ale jednak 21 meczów uzbierał – wszystkie bez żadnego konkretu.
Ale tym razem – nagłe objawienie. W ciągu pięciu minut Zerbin rozstrzygnął losy półfinału, robiąc to, co do tej pory mu nie wychodziło, czyli strzelając bramki. Najpierw zamknął niezłe dośrodkowanie Di Lorenzo, choć zrobił to na tyle nieszczęśliwie, że solidnie uderzył głową w słupek. Wydawało się, że może już do gry nie wrócić, musieli interweniować medycy.
Wrócił. I… od razu zaliczył drugie trafienie po kontrataku. Tym samym zapewnił Azzurrim awans do finału Superpucharu Włoch, w którym drużyna Mazzariego zmierzy się z Interem albo Lazio. Wyjaśni się to już w piątek.
Wejście smoka! 🐉🔥
Alessio Zerbin na boisku pojawił się w 81. minucie. Raptem 5⃣ minut potrzebował, by zaliczyć dublet i nie przeszkodził mu w tym nawet drobny uraz 💪
Napoli w finale Superpucharu Włoch! 🇮🇹 pic.twitter.com/3kjhrGUNUT
— Polsat Sport (@polsatsport) January 18, 2024
NAPOLI – FIORENTINA 3:0 (1:0)
Simeone 22′, Zerbin 84′, 86′
Czytaj więcej o włoskiej piłce:
- Klątwa trzeciego sezonu jak Avada Kedavra. Czas Mourinho w Romie dobiegł końca
- Trela: Podatek, który podzielił włoski futbol. Czy calcio znów pokocha tanią polską siłę roboczą?
- Opowieść o odrzuceniu i arogancji, czyli kim jest nastoletni gwiazdor Juventusu – Kenan Yildiz?
Fot. Newspix