Reklama

Superpuchar absurdów. Buczenie na Kroosa, wygwizdany Beckenbauer, witamy w Arabii Saudyjskiej

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

11 stycznia 2024, 10:15 • 4 min czytania 9 komentarzy

Kibice w Arabii Saudyjskiej wygwizdali minutę ciszy dla Franza Beckenbauera, bo pewnie nawet nie mieli pojęcia, kim był legendarny Kaiser. A może po prostu uznali, że skoro mają osobisty problem z Tonim Kroosem, to tak trzeba potraktować jego rodaka Niemca. Nie wnikam, czy to bardziej ignorancja, czy pokrętna logika Saudyjczyków, ale Superpuchar Hiszpanii miał dość osobliwy obraz. Większość fanów na Al-Awwal Park było za Realem, ale zarazem gwizdało, gdy piłkę dotykał Kroos. Wszystko dlatego, że niemiecki rozgrywający wybrał język faktów.

Superpuchar absurdów. Buczenie na Kroosa, wygwizdany Beckenbauer, witamy w Arabii Saudyjskiej

Jedni jak Xavi Hernández opowiadają, że śledzą intensywnie ligę saudyjską i w porządku. Najwyraźniej podoba mu się, jak gra Al-Hilal czy Al-Ittihad albo jest sympatykiem Al-Nassr, w porządku. Wie, że nadchodzi mundial w Arabii Saudyjskiej w 2034 roku i czuję koniunkturę albo jest na tyle dużym świrem piłki, że chce wiedzieć wszystko. To akurat możliwe, bo jego brat Óscar Hernández opowiadał mi, że Xavi żyje wyłącznie futbolem i czasem włącza sobie losowe ligi jak szwedzką lub belgijską, a ekstraklasę z pewnością też widział.

Inni jednak nie gryzą się w język i mówią, co im leży na duszy jak Toni Kroos. Kilka miesięcy wcześniej 34-latek opowiadał, że gra w Arabii Saudyjskiej jest wielką pomyłką, że on nie pojechałby tam ze względu na masowe łamanie praw człowieka, a nadawanie takiego znaczenia ich fortunie jest sprzeczne z futbolem w jakim się zakochiwaliśmy. Powiedział coś, z czym w większości wszyscy się zgadzamy, ale sam nie zbojkotował tych rozgrywek, aby nie osłabiać Realu. Bardziej odnosił się również do wyjazdu młodego talentu Gabriego Veigi za kasą, zamiast stawiać na rozwój i wybrać bardziej atrakcyjne sportowo opcje.

Reklama

Saudyjczycy pamięć mają dobrą, bo odgrywali się intensywnie Niemcowi za jego słowa. Kiedy się poślizgnął, wygwizdywali go i wyśmiewali. Kiedy tylko piłka wędrowała do niego, gwizdy. Był tam persona non grata. – Nigdy nie pojechałbym grać do Arabii, wszyscy idą tam dla kasy – te słowa dźwięczały mocno w uszach. Ale było coś hipnotycznego w spotkaniu środkowego pomocnika, na którego te reakcje działały szalenie motywująco. Kiedy zmienił Modricia w 67. minucie, w ogóle nie czuł się zdeprymowany takim przyjęciem. Rozgrywał, popychał grę do przodu i praktycznie się nie mylił. Do tego oczywiście Kroos nas przyzwyczaił, lecz Rijadzie znów wykręcił 95% celności podania, a miał więcej zagrań niż Modrić, Aurélien Tchouaméni czy grający od początku Rodrigo de Paul.

Pewnie na Kroosa mało co dzisiaj może zrobić wrażenie. Przypomina się scenka z ostatniego finału Ligi Mistrzów z Liverpoolem, gdy Rodrygo i Vinicius wypytywali Niemca w dniu meczu, czy jest jeszcze zestresowany po tylu finałach Ligi Mistrzów. – Nie, to mój piąty. Zwykły dzień w biurze. Trzeba to wygrać i tyle – rzucił do młodziaków. Ten spokój widać zawsze. Tak samo jak na kulisach tego dnia, gdy Carlo Ancelotti próbuje utrzymać drużynę w stanie skupienia, bo przez problemy z wejściem na stadion mecz przełożono po raz trzeci. – Spokojnie, wygramy to później, nie ma znaczenia – zarażał pewnością siebie Kroos.

Reklama

https://twitter.com/ToniKroos/status/1745212395784396965

Po awansie do finału Superpucharu i całym meczu słuchania gwizdów też przyjął sytuację z dużą dawką humoru i ironii. – To było nawet zabawne. Niesamowite trybuny – wrzucił prześmiewczo po awansie z Atletico (5:3). Dlaczego niby mini-turniej w Arabii Saudyjskiej miałby wywrzeć jakiekolwiek wrażenie na mistrzu świata i pięciokrotnym zwycięzcy Champions League. Ale może robić wrażenie, jak udanym transferem było ściągnięcie Toniego do Madrytu. Lata mijają, zmieniają się pokolenia, a on dalej jest definicją perfekcji i precyzji. Brakuje mu już szybkości, może czasem nie pokryje takiej przestrzeni w meczu od bramki do bramki, ale z piłką przy nodze dalej jest niedoścignionym maestro. Nic dziwnego, że Niemcy zastanawiają się, czy nie przywrócić go z emerytury i zaprosić na pożegnalne Euro 2024 we własnym kraju.

Klasę się po prostu ma albo jej nie ma. Toni Kroos wyraził szczerość i później pokazał ją na boisku. Z kolei trybuny w Rijadzie pokazały nam, dlaczego cały czas traktujemy je tak egzotycznie. Już pal licho buczenie na piłkarza drużyny, której kibicują przez cały mecz, bo to akurat może się zdarzyć wszędzie. Ale wygwizdanie z niezrozumiałych względów minuty ciszy w hołdzie dla Franza Beckenbauera pokazuje, że oni jeszcze chyba nie wiedzą, o co chodzi w tej grze.

Ale za pieniądze, tak jak powiedział Toni Kroos, dzisiaj możesz kupić wszystko. Wiele dziwnych scen ma ten Superpuchar. Możemy dorzucić do tego „zrzutkę charytatywną” wykonaną przez Real, Barcelonę i Atletico, czyli odpalenie przez każdego po 200 tysięcy euro Osasunie, aby klub z Pampeluny nie czuł się pokrzywdzony. Podział pieniędzy to kolejna dyskusyjna sprawa. Zarabiają najwięksi, a maluczcy jadą za ponad pięć razy mniejsze kwoty. Aby znowu uniknąć medialnych kłótni, federacja wyprzedziła fakty i poprosiła o taką „zbiórkę” dla Osasuny. Szlachetnie, ale absurdalnie, że takie doraźne rozwiązania dominują ponad zmianami w podziale tortu.

Za kasę kupisz wszystko, ale niekoniecznie klasę. Superpuchar Hiszpanii zapamiętamy w głównej mierze z tego potężnego braku szacunku w kierunku Kaisera. I czekamy, czy w kolejnych meczach Saudyjczycy wyciągną jakieś wnioski.

Fot. Newspix.pl

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Rumak: Dlaczego było tak mało sytuacji? Sam szukam odpowiedzi na to pytanie

Piotr Rzepecki
6
Rumak: Dlaczego było tak mało sytuacji? Sam szukam odpowiedzi na to pytanie

Hiszpania

Komentarze

9 komentarzy

Loading...