Reklama

Trela: Pogonie Szczecin Europy. Najsłynniejsze kluby, które nigdy nie zdobyły trofeum

Michał Trela

Autor:Michał Trela

08 stycznia 2024, 09:26 • 8 min czytania 52 komentarzy

Czy można przez dekady należeć do najsilniejszych drużyn w swoim kraju, a jednocześnie nigdy nie wsadzić nic do gabloty? Oczywiście. Taki przypadek zdarzył się nie tylko w Polsce. Praktycznie każdy kraj ma swoją „Pogoń Szczecin”, czyli klub, który w elicie gra od lat, ale nie doprowadza spraw do szczęśliwego końca.

Trela: Pogonie Szczecin Europy. Najsłynniejsze kluby, które nigdy nie zdobyły trofeum

50 sezonów rozegrała jak dotąd Pogoń Szczecin w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Nie zdobyła ani jednego trofeum. Była wicemistrzem, grała w finale Pucharu Polski i półfinale Pucharu Ligi. W krajowych warunkach jest ewenementem. By znaleźć drugi podobny klub, trzeba się cofnąć w tabeli wszech czasów o dwanaście miejsc, do Korony Kielce, która spędziła jednak w elicie aż 35 sezonów mniej. „Portowcy” wciąż mają szansę przerwać w tym roku niechlubną passę, bo znajdują się w grze o Puchar Polski. W skali Europy nie są jednak rekordzistami. W najsilniejszych ligach kontynentu da się znaleźć kluby, które na triumfy czekają równie długo, a nawet jeszcze dłużej.

Zestawienie obejmuje zespoły z pięciu najsilniejszych aktualnie lig europejskich – Anglii, Hiszpanii, Niemiec, Włoch i Francji. Gdyby poszerzyć je o inne kraje kontynentu, trzeba by dorzucić do niego m.in. Royal Charleroi (59 sezonów bez trofeum w Belgii), S.C. Young Fellows Juventus (klub z Zurychu, który przez 56 lat grał w najwyższej lidze szwajcarskiej), czy Krylje Sowietow Samara (26 lat posuchy w czasach Związku Radzieckiego i drugie tyle w lidze rosyjskiej). Równie długo, jak Pogoń na jakikolwiek triumf czeka również słowacki Tatran Preszów, przez 50 lat grający bez sukcesów w najwyższych ligach Czechosłowacji i Słowacji. A jak to wygląda w najsilniejszych piłkarsko krajach kontynentu? Pod uwagę brane były mistrzostwa, puchary, superpuchary kraju, puchary ligi, jeśli takie występują w danym państwie oraz wszystkie oficjalne europejskie puchary.

10. UD Las Palmas (Hiszpania) – 34 sezony

Zestawienie otwiera zespół z Wysp Kanaryjskich, który można uznać za dość powtarzalny element La Liga. Aktualnie również gra w elicie, występując w niej już 35. rok. Nic nie wskazuje jednak na to, by miał się znacząco różnić od poprzednich. Wyspiarze zajmują dziesiąte miejsce w stawce, więc drogę do trofeum w lidze mają bardzo daleką. Występują wprawdzie w Pucharze Króla, ale tam są dopiero na etapie trzeciej rundy. Najbliżej sukcesu byli w 1969 roku, gdy zajęli drugie miejsce w Hiszpanii, po tym, jak rok wcześniej ukończyli ligę na najniższym stopniu podium. W 1978 roku grali natomiast w finale Pucharu Króla, w którym ulegli Barcelonie.

9. Nimes Olympique (Francja) – 36 sezonów

Najdłużej występujący w najwyższej lidze francuskiej klub, który nigdy niczego nie wygrał. Obecnie to zespół z trzeciego szczebla rozgrywkowego, a ostatni raz w Ligue 1 grał w 2020 roku. Najwyżej finiszował w elicie na piątym miejscu (1975 rok). W Pucharze Francji trzy razy dotarł do finału (1958, 1961 i 1996), ale za każdym razem przegrywał. Podobnie jak mecz o Superpuchar w 1958 roku. W Pucharze Ligi nigdy nie przebrnął 1/8 finału. Pewnym paradoksem jest, że Nimes mimo wszystko wystąpiło w Pucharze Zdobywców Pucharów, bo Auxerre, z którym przegrało w 1996 roku w finale, zostało równocześnie mistrzem Francji, co dało mu prawo gry w Lidze Mistrzów. Na europejskiej arenie Nimes również nie zdołało jednak przerwać złej passy.

Reklama

8. VfL Bochum (Niemcy) – 36 sezonów

Również 36 sezonów czeka na trofeum VfL Bochum, ale za chwilę będzie można mu dopisać kolejny rok. Zespół z Zagłębia Ruhry rozgrywa bowiem aktualnie 37. sezon w Bundeslidze i już wiadomo, że to nie będzie TEN sezon. VfL walczy o utrzymanie, jak przez większość czasu, jaki spędziło w najwyższej lidze niemieckiej, a z pucharu odpadło już w pierwszej rundzie. Naprawdę blisko podniesienia trofeum Bochum było właściwie tylko dwa razy – w 1968 i 1988 roku, gdy dotarło do finałów Pucharu Niemiec. Oba jednak przegrało. Nie odniosło również sukcesów w rozgrywanym przed laty Pucharze Ligi ani w europejskich pucharach, w których wystąpiło dwa razy. W Bundeslidze VfL najwyżej finiszowało na piątym miejscu – w 1997 i 2004 roku.

7. Real Oviedo (Hiszpania) – 38 sezonów

Klub niewątpliwie mający wielkie tradycje, znana firma, którą przed upadkiem ratowała kilka lat temu zakrojona na bardzo szeroką, wręcz światową skalę, akcja crowdfundingowa. Jednocześnie jednak mowa o klubie, który nigdy niczego w hiszpańskim futbolu nie wygrał. Od dziewięciu lat występuje na zapleczu La Liga, jednak wcześniej był jej stałym elementem. W zamierzchłych czasach potrafił trzy razy finiszować na trzecim miejscu. Po 1990 roku tylko raz dostał się do pierwszej szóstki. W Pucharze Króla, z którego aktualnej edycji już odpadł, nigdy nie dotarł dalej niż do półfinału, a w europejskich pucharach, w których grał raz, potknął się już na pierwszej przeszkodzie.

6. Sporting Gijon (Hiszpania) – 42 sezony

Drugoligowiec ostatni raz widziany na najwyższym szczeblu w 2017 roku. Przez sporą część historii La Liga był jej stałym elementem. Zwykle jednak co najwyżej jako solidny średniak. Najwyżej ukończył ją w 1979 roku jako wicemistrz. Rok później zajął trzecie miejsce. Zwykle nie było jednak aż tak dobrze. Na początku lat 80. Sporting dwa razy grał w starciu o Puchar Króla, ale najpierw uległ Barcelonie, a później Realowi Madryt. Sześć występów w europejskich pucharach nie przyniosło godnych uwagi sukcesów, a w rozgrywanym do 1986 roku Pucharze Ligi ekipa z Gijon najwyżej dotarła do półfinału.

5. CA Osasuna (Hiszpania) – 42 sezony

Również 42 sezony spędzone w elicie, ale bardzo prawdopodobne, że za chwilę będzie można dopisać kolejny bez trofeum, bo były klub Jana Urbana gra aktualnie wśród najlepszych. Pierwszego mistrzostwa Hiszpanii na pewno jednak w tym roku nie zdobędzie, a w Pucharze Króla ma do pokonania bardzo długą drogę, bo jest dopiero w trzeciej rundzie. Przed rokiem było naprawdę blisko przełamania niekorzystnej passy, bo Osasuna dotarła do finału, gdzie uległa Realowi Madryt. Był to dopiero drugi w historii występ tego klubu w meczu o Puchar Hiszpanii. W 2005 roku był jeszcze bliżej zwycięstwa, bo Real Betis pokonał go dopiero po dogrywce. W La Liga Osasuna najwyżej finiszowała w 1991 roku, gdy zajęła czwarte miejsce.

4. Racing Santander (Hiszpania) – 44 sezony

Zabetonowanie ścisłej czołówki, jakie właściwie od początku istnienia ligi widać w Hiszpanii, sprawia, że w tym kraju jest wyjątkowo wiele klubów, które grają w elicie długo, ale nie mają praktycznie żadnych szans na sukcesy. Należy do nich również Racing Santander, obecny drugoligowiec, którego wśród najlepszych nie ma już od jedenastu lat. Najbliżej wygrania ligi klub z północy kraju był na samym początku jej istnienia – w 1931 roku był wicemistrzem, a przed wojną domową finiszował jeszcze na trzecim i dwa razy na czwartym miejscu. W czasach nowożytnych najlepszy był sezon 2007/2008, gdy z Euzebiuszem Smolarkiem w składzie Racing zakończył ligę na szóstej pozycji. W Pucharze Hiszpanii klub z Santander najdalej dotarł do półfinału.

3. Real Valladolid (Hiszpania) – 47 sezonów

Klub należący obecnie do Brazylijczyka Ronaldo, który jednak nie zdołał na razie w żaden sposób odmienić jego żywotu wiecznego przeciętniaka. Valladolid przegrał dwa finały Pucharu Króla i jeden finał Pucharu Ligi. Ligę najwyżej zakończył na czwartym miejscu. Obecnie gra na zapleczu elity, po tym, jak w poprzednim sezonie został zdegradowany. W tym stuleciu nie udało mu się ukończyć ligi wyżej niż na 13. miejscu.

Reklama

2. Udinese (Włochy) – 51 sezonów

Jedyny klub w zestawieniu, który jest w stanie przełamać hiszpańską dominację. Udinese niewątpliwie ma wyrobioną markę we włoskim i europejskim futbolu, jako klub, który potrafi świetnie wyszukiwać i promować piłkarzy z nieoczywistych rynków. Aż trudno uwierzyć, że klub, w którym grali Zico, Alexis Sanchez, Marcio Amoroso, Oliver Bierhoff, Piotr Zieliński, czy Antonio Di Natale nigdy niczego nie wygrał przez ponad 50 lat obecności w elicie. To jednak rzeczywistość. W latach 50. zespół z Udine był wicemistrzem Italii, w 2012 roku i pod koniec minionego wieku finiszował na podium. Jedyny finał Pucharu Włoch zaliczył ponad sto lat temu, w 1923 roku. Kilka europejskich przygód nigdy nie pozwoliło powetować sobie niepowodzeń z krajowego podwórka. Obecny sezon niczego nie zmieni – Udinese już nie gra w Pucharze Włoch, a w lidze walczy o utrzymanie.

1. Celta Vigo (Hiszpania) – 58 sezonów

Klub zwykle dobrze sytuowany finansowo, dumny, mający długie tradycje. I tylko jeden feler – pustą gablotę. Grali tam świetni piłkarze, by wspomnieć Iago Aspasa, Aleksandra Mostowoja, Benniego McCarthy’ego, Stanislava Lobotkę, Gabriego Veigę, Claude’a Makelele, czy Michela Salgado. Pracowali znani trenerzy – Luis Enrique, czy obecnie Rafael Benitez. Przekłada się to jednak jedynie na bardzo stabilną pozycję w La Liga, ale nie na wielkie uniesienia. Najwyższe miejsce w lidze? Czwarte w 2003 i 1948 roku. Finały Pucharu Króla? Cztery, wszystkie przegrane. Europejskie puchary? W najlepszym wypadku skończone w półfinale, w 2017 roku. Choć trzeba zaznaczyć, że Celta jest uznawana – obok Udinese (!) i Stuttgartu za jednego z trzech zwycięzców Pucharu Intertoto z 2000 roku. Nagrodą za ten tytuł nie było jednak trofeum, bo w tych rozgrywkach nie przewidziano finałów, lecz prawo udziału w Pucharze UEFA. Pewna nadzieja na przełom jednak istnieje. Mimo że Celta walczy o utrzymanie w lidze, nadal gra w Pucharze Króla. Jej ewentualna, wciąż jeszcze bardzo odległa, wygrana w tych rozgrywkach, byłaby jedną z historii sezonu w Europie.

POCZEKALNIA

I jeszcze słówko o kilku klubach, które były blisko, ale na razie nie zmieściły się w zestawieniu. Z Włoch drugim po Udinese kandydatem było Bari, mające w dorobku trzydzieści sezonów w elicie bez żadnego wymiernego sukcesu. Tylko trochę krócej – 29 sezonów bez sukcesów – grało w elicie Palermo. W Niemczech drugi po Bochum jest MSV Duisburg, trochę już popadający w zapomnienie klub, który jednak przez 28 lat grał w Bundeslidze. W Anglii mnogość różnego rodzaju krajowych trofeów sprawia, że naprawdę dużych i znanych klubów, niemających w dorobku ani jednego trofeum przez ponad 150 lat istnienia rozgrywek, nie da się znaleźć zbyt wiele. Najbardziej jaskrawym przykładem jest Fulham, mające na koncie 29 lat w najwyższej klasie i ani jednego trofeum. Co nietypowe, londyński klub najbliżej przełamania był nie na krajowym podwórku, lecz w Europie. W 2010 roku grał w finale Ligi Europy przeciwko Atletico, jednak przegrał po dogrywce. W finale FA Cup nie widziano go od połowy lat 70., a w Pucharze Ligi największy sukces odniósł w tym roku, dochodząc do półfinału, w którym zmierzy się z Liverpoolem.

MICHAŁ TRELA, Canal+ Sport

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. FotoPyk

Patrzy podejrzliwie na ludzi, którzy mówią, że futbol to prosta gra, bo sam najbardziej lubi jej złożoność. Perspektywę emocjonalną, społeczną, strategiczną, biznesową, czy ludzką. Zajmując się dyscypliną, która ma tyle warstw i daje tak wiele narzędzi opowiadania o świecie, cierpi raczej na nadmiar tematów, a nie ich brak. Próbuje patrzeć na futbol z analitycznego dystansu. Unika emocjonalnych sądów, stara się zawsze widzieć szerszą perspektywę. Sam się sobie dziwi, bo tych cech nabywa tylko, gdy siada do pisania. Od zawsze słyszał, że ludzie nie chcą już czytać dłuższych i pogłębionych tekstów. Mimo to starał się je pisać. A później zwykle okazywało się, że ktoś jednak je czytał. Rzadko pisze teksty krótsze niż 10 tysięcy znaków, choć wyznaje zasadę, że backspace to najlepszy środek stylistyczny. Na co dzień komentuje Ekstraklasę w CANAL+SPORT.

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

52 komentarzy

Loading...