Wyjazd do miasteczka Aranda de Duero obył się bez ekscesów w wykonaniu obrońców Pucharu Króla. Piłkarze Arandiny potraktowali rywalizację z Realem Madryt jak najlepszy prezent na Trzech Króli, bo wysłali list z prośbą o koszulki dla każdego zawodnika już sporo przed meczem. Dla fanów Królewskich ważniejsza niż zwycięstwo 3:1 była możliwość zobaczenia w akcji Nico Paza, Viniciusa Tobiasa, Alvaro Carrillo czy Ardy Gülera. Ten ostatni wrócił do gry po 7 miesiącach przerwy i wreszcie obiecująco zadebiutował w drużynie Carlo Ancelottiego.
Oto cała magia Pucharu Króla, czyli wspinaczka przez kilka szczebli, aby wylosować hiszpańskiego giganta i doświadczyć przygody życia. Podobnie było w przypadku ostatniej drużyny czwartej ligi hiszpańskiej, czyli Arandiny CF. Nikt nie zakładał, że może tu dojść do niespodzianki, skoro ekipa z 30-tysięcznego miasta wygrała zaledwie 2 z 16 meczów na swoim poziomie rozgrywkowym. Przyjazd zwycięzcy ostatniej edycji Copa del Rey miał być w pełni ciekawostką i świętem dla Arandy de Duero.
https://twitter.com/MadridismoreaI/status/1743714215523696640
Gracze Arandiny robili sobie pamiątkowe zdjęcia z rywalami na murawie jeszcze przed rozgrzewką, a najgłośniej było o nich po kreatywnej akcji marketingowej. Czwartoligowiec kilka dni przed meczem wysłał do Realu list z prośbami o koszulki dla jej zawodników – każdy wybrał sobie jednego zawodnika i poprosił o pamiątkę od swojego ulubieńca. W Hiszpanii dzieci częściej piszą listy do Trzech Króli, niż do Świętego Mikołaja, bo historycznie to oni przynoszą prezenty i tak właśnie 6 stycznia mogli się poczuć zawodnicy Arandiny. Trudno im było wymarzyć sobie lepszy upominek, niż starcie z przeciwnikami pokroju Eduardo Camavingi, Nacho Fernandeza czy Rodrygo.
https://twitter.com/eurofootcom/status/1743632375202869340
Co ciekawe: najczęściej piłkarze Arandiny prosili Trzech Króli o koszulkę Luki Modricia. Tylko jeden zdecydował się na trykot Viniciusa Juniora, trzech na Jude’a Bellinghama, dwóch na Toniego Kroosa, a aż dziewięciu z 22 zawodników na nazwisko zwycięzcy Złotej Piłki. To pokazuje jak cenioną postacią na Półwyspie Iberyjskim jest Chorwat, będący idolem na większości stadionów. Nie bez znaczenia był tutaj pewnie również jego wiek, bo 38-latkowi zdecydowanie bliżej niż dalej do końca kariery.
Modrić przesiedział całe zawody na ławce rezerwowych, a robotę wykonywali inni, do których oglądania w barwach Realu nie mieliśmy okazji przywyknąć. W końcu zobaczyliśmy w akcji debiutujących Viniciusa Tobiasa, Alvaro Carrillo czy Ardę Gülera, od początku wyszedł również młody Nico Paz. Najbardziej wyczekiwanym występem był ten Turka, bo przez kilka miesięcy oraz urazów odwlekaliśmy go w czasie.
Po siedmiu miesiącach przerwy i trzech kontuzjowanych Arda Güler w końcu zagrał w oficjalnym meczu. I chociaż przeciwnikiem był zaledwie czwartoligowiec, do tego szorujący dno tabeli na swoim poziomie, to i tak mogliśmy zobaczyć sporo detali oraz szeroki wachlarz zagrań u utalentowanego Turka. 18-latek napędzał wszystkie najciekawsze akcje Królewskich w pierwszej połowie, mimo że na przerwę Arandina schodziła z rezultatem 0:0.
https://twitter.com/MKprods_/status/1743758530417422726
Właśnie najbardziej to Güler oraz Brahim Diaz pokazywali różnicę umiejętności na tle czwartoligowca. Chętnie zobaczymy tureckiego rozgrywającego na tle poważniejszych przeciwników, ale już teraz pokazał, że potencjalnie w przyszłości możemy wyczekiwać na kolejne jego spotkania. W przeciwieństwie do chociażby Nico Paza brał na siebie sporo odpowiedzialności, tworzył zagrożenie i pewnie czuł się z piłką przy nodze. Carlo Ancelotti dozując emocje Ardzie i kibicom, zdjął Turka po godzinie gry w Aranda de Duero.
Los Blancos zrobili swoje wraz z wyjściem na drugą połowę: Joselu wpisał się na listę strzelców, do niezłego występu swoje dorzucił Brahim Diaz, a przeciwników wykończył wchodzący z ławki Rodrygo. I mimo że czwartoligowiec przyjął trzy bramki, czuł się jak zwycięzca, bo w ostatniej akcji meczu udało mu się pokonać Kepę. Indywidualną akcję przeprowadził Raly Cabral, dzięki czemu piłkarze z Kastylii i León mogli celebrować trafienie z Realem Madryt. Futbolówka odbiła się jeszcze od Nacho i formalnie będzie to gol samobójczy, ale pewnie wszyscy w miasteczku zapamiętają, że to właśnie Cabral napisał historię.
Carlo Ancelotti sprawdził kilka nowych nazwisk, zaprezentował światu po raz pierwszy Ardę Gülera i przyklepał awans do kolejnej rundy, nie obciążając przy tym specjalnie kadry. Dla Realu to właśnie najważniejsze wieści przed nadchodzącym wylotem do Arabii Saudyjskiej na Superpuchar Hiszpanii i półfinałową rywalizację z Atletico. Arda w piłkę zdecydowanie grać potrafi, ale czekamy aż pokaże to na tle bardziej wymagających przeciwników. Dobrze jednak, że w końcu doczekaliśmy się jego pierwszych minut.
1/16 FINAŁU COPA DEL REY
ARANDINA – REAL MADRYT 1:3
Gole: Nacho 90+3 (samobój) – Joselu 54, Brahim 55, Rodrygo 90+1.
WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:
- Brazylijczycy w Barcelonie, czyli ważne triumfy, piękne gole i olbrzymie kontrowersje
- Przeciwieństwo Lewandowskiego. Co debiut Vitora Roque powiedział nam o 18-latku?
- Mistrzowie końcówek i silnego charakteru. Jak Girona już teraz napisała historię
Fot. Newspix