Tyle jest żartów i krytykanctwa, że w Lubinie jest za wygodnie, że piłkarze najchętniej braliby siódme miejsce co roku i tyle, a tu proszę: Zagłębie to lider Ekstraklasy po pierwszej rundzie. Zapytacie: ale jak to, w czym?! Przecież to oczywiste – Miedziowi przewodzą w klasyfikacji pod tytułem „jeśli usunąć niewygodne zespoły to frekwencję na stadionie w stosunku do ludności miasta mamy największą”.
Takim osiągnięciem pochwalił się sam klub w swoich mediach społecznościowych:
Jesienna frekwencja na stadionach @_Ekstraklasa_ w stosunku do ludności miast pic.twitter.com/JG3J2swWPy
— Zagłębie Lubin (@ZaglebieLubin) January 3, 2024
Trzeba pilnować tego wyniku na wiosnę – podobno zwycięzca gra w fazie grupowej Ligi Mistrzów i może liczyć na 20 milionów euro od PZPN-u. Jest więc o co walczyć, zatem tym bardziej dziwi słabiutka forma na przykład Legii Warszawa – tam na obiekt przychodzi ledwie trochę ponad jeden procent mieszkańców. Zawstydzające, że Wojskowi nie ogarnęli chociaż tych dziesięciu procent, a więc 180 tysięcy widzów co dwa tygodnie, przecież to minimum przyzwoitości.
Ha, a Śląsk? Tak się chwalił frekwencją, tymczasem w derbach Dolnego Śląska dostał wyraźnie po głowie – jedenaście procent do trzech. Co, nie zbierzecie 70 tysięcy ludzi na każde domowe starcie? Wstyd.
Ale to i tak mniejsze frajerstwo w porównaniu z tym, które zaprezentowała Termalica. Nie ma jej bowiem w Ekstraklasie, a gdyby była i zbierała nieco ponad tysiąc osób na każdy meczu – jak w ostatnim domowym meczu z Arką – jej rezultat byłby imponujący. W Niecieczy mieszka niecałe siedemset osób, zatem wyszłoby ponad 100% frekwencji… Ulala. No, ale nie chciało się nosić teczki, czyli grać w elicie, to teraz trzeba nosić woreczki.
Natomiast wówczas Zagłębie stwierdziłoby „ale Nieciecza to nie miasto, a nam chodzi o miasta!”. Bo widzicie – lubinianie swojego pierwszego miejsca pilnują bardzo mocno, tak mocno, że jeśli ktoś ich wyprzedza, regulamin tej prestiżowej imprezy dostosowują do własnych potrzeb.
W klasyfikacji widać 15 drużyn, a w Ekstraklasie gra ich osiemnaście – Zagłębie nie ujęło w tabeli Puszczy, Ruchu i Warty. Dlaczego? Bo te nie występują na swoich obiektach. Tymczasem gdyby jednak dwóch beniaminków ująć w zestawieniu, Miedziowi – w wymyślonym przez siebie plebiscycie – wcale nie byliby pierwsi.
Tak chyba lepiej https://t.co/rh6pOAmkn2 pic.twitter.com/ihXSYOMkir
— Ruch Chorzów (@RuchChorzow1920) January 4, 2024
A przecież argument o innych stadionach jest absurdalny. Tym lepiej świadczy dobra frekwencja o Puszczy i Ruchu, że ich kibicom chciało się jeździć odpowiednio do Krakowa i Gliwic. Oczywiście ktoś może odbijać piłeczkę, że na przykład kibice w Krakowie walili drzwiami i oknami, żeby oglądać beniaminka z Niepołomic, ale coś nam się wydaje, że jednak nie.
Zatem dało się to zrobić lepiej. Widać bowiem co najmniej trzy klasyfikacje, w których nie trzeba gmerać, by Zagłębie było pierwsze:
1. Kluby na literę „Z” w Ekstraklasie
2. Kluby, w których gra Dioudis w Ekstraklasie
3. Kluby, które mają przydomek Miedziowi w Ekstraklasie
A, jeszcze rzutem na taśmę czwarta – kluby w Ekstraklasie, które wymyślają własne klasyfikacje, by być w nich pierwsze, ale jak rzetelnie spojrzeć, to wcale nie są pierwsze.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Trela: Wyrwani z muzeum. Filipiak dał Cracovii teraźniejszość, a może i przyszłość
- Transfery, bilety, budowa fanshopu i najbliższa przyszłość. Śląsk Wrocław odkrywa kulisy
Fot. Newspix