Czwarty raz z rzędu Kacper Urbański zagrał w większym wymiarze czasowym w Bolognii, a trener Thiago Motta po raz kolejny dał mu szansę w wyjściowym składzie. Ostatnie tygodnie 19-letniego pomocnika są naprawdę obiecujące, lecz pierwsze spotkanie 2024 roku w Serie A nie wzmocniło pozycji Polaka. Urbański zszedł w boiska w 54. minucie, a Bologna zremisowała 1:1 z Genoą – do momentu zmian nie zawodził tylko on, zawodziła cała ekipa z Bolonii.
Jeśli czyjś rozwój powinniśmy bacznie obserwować w 2024 roku, to zdecydowanie Kacpra Urbańskiego, bo zaczyna coraz odważniej wchodzić do świata Serie A. Jest to początek o tyle ciekawy, że Bologna przed chwilą była w najlepszej czwórce Serie A i zanotowała świetną pierwszą rundę, wspinając się do ligowej czołówki. Drużyna Thiago Motty na Półwyspie Apenińskim jest rewelacją, chociaż powoli czuć noworoczną zadyszkę. Co najważniejsze: w tym składzie ludzkim nastoletni Polak nie jest tylko statystą do treningów.
– Kacper Urbański może grać na skrzydle i w środku pola, tam radzi sobie naprawdę dobrze. To chłopak, który robi konkretne postępy i dobrze wpasował się do drużyny. Na razie dostawał tyle szans, na ile zasłużył, ale wierzę, że będzie grał częściej. Fizycznie nie będzie w stanie nawiązać walki z niektórymi piłkarzami, ale jest przytomny i bardzo mobilny. Na San Siro, kiedy graliśmy z Interem, przebiegł ponad 16 kilometrów. Ma dobrą mentalność i wyróżnia się techniką, dlatego wierzę, że przed nim ciekawa przyszłość. Na ten moment walczy o kolejne szanse – wypowiadał się o nim pochlebnie Thiago Motta, szkoleniowiec piątej drużyny w Serie A.
https://twitter.com/Bolognafc1909/status/1743340796063949168
Ale nie były to tylko laurki od Motty, a również konkretne szanse na boisku. Urbański najbardziej go przekonał, gdy wybiegał cały mecz łącznie z dogrywką z Interem Mediolan w Pucharze Włoch, a jego zespół awansował do ćwierćfinału tych rozgrywek mimo rywalizacji z najsilniejszą drużyną kraju. Za tym poszło 45 minut rozegranych z Atalantą (1:0), pierwszy skład i 74 minuty z Udinese (0:3), a następnie kolejna obecność w jedenastce z Genoą. Widać, że Motta mu zaufał, ale ten początek roku nie był kolejnym krokiem utwierdzającym szkoleniowca w tych decyzjach.
Kacper Urbański absolutnie nie odstawał od partnerów z drużyny, ale mecz nie układał się tak, jakby tego chciała Bologna. Przede wszystkim widać, że nawet na tle Serie A nastolatek wyróżnia się techniką użytkową i wizją gry. Grał bezpiecznie, poprawnie, książkowo i być może dlatego Thiago Motta szukał impulsów, bo jego drużyna przegrywała 0:1. W 54. minucie gry wykonał potrójną zmianę i zastąpił Polaka Alexisem Saelemaekersem. Celem było napędzenie całej lewej strony, a zmiana przyniosła efekty, bo w doliczonym czasie gry to właśnie Belg asystował do Lorenzo De Silvestriego na wagę jednego punktu.
https://twitter.com/domfutbolu/status/1743352029710258633
Urbański na pewno nie odstaje, ale też nie jest jeszcze motorem napędowym drużyny. Z Genoą miał 23/25 celnych podań, 2/2 udane dryblingi i 4/6 wygranych pojedynków. Thiago Motta potrzebował jednak wstrząsu na boisku, a ostatecznie po konkretnym naporze (w międzyczasie choćby jeden nieuznany gol) Bologna wyszarpała remis. Ten występ 19-latka nie był poważnym argumentem, aby utrzymać miejsce w pierwszym składzie na lewym skrzydle, ale z pewnością może spodziewać się kolejnych szans w następnych tygodniach. Już od siedmiu kolejek regularnie wchodzi na boisko, głównie jako zmiennik, a obecność w jedenastce to najlepsza recenzja jego potencjału i postępów.
W pierwszym meczu roku na Półwyspie Apenińskim nie zobaczyliśmy w akcji Łukasza Skorupskiego ani Filipa Jagiełło, ale oglądaliśmy nastolatka przedstawiającego się powoli lidze włoskiej. Na razie to dopiero 238 minut rozegranych w tym sezonie w Serie A, lecz Kacper Urbański zgłasza się na jednego z najciekawszych polskich zawodników do obserwowania w tym roku kalendarzowym. Jak trudno utrzymać miejsce w składzie i jak trudno grać na takim poziomie najlepiej świadczy przykład innego młodego gracza – Nicoli Zalewskiego. Przed Urbańskim jeszcze wiele wzlotów i upadków, lecz w piątej ekipie Italii widzą, że chłopak ma papiery na poważniejsze granie. I nawet jeśli brakuje mu gazu, techniką oraz inteligencją już może się pokazać na tym poziomie.
Bologna – Genoa 1:1 (0:1)
Gole: De Silvestri 90+5 – Gudmundsson 20.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Berlin, mamy tu diament”. Piątkowski podejmuje ryzykowną misję ratunkową Granady
- Zagłębie Lubin liderem Ekstraklasy – wystarczyło obliczyć procent i wyrzucić dwa zespoły!
- Lider 1. ligi szykuje się do walki o Ekstraklasę. Co z przyszłością Karola Czubaka?
Fot. Newspix