Reklama

Mistrzowie końcówek i silnego charakteru. Jak Girona już teraz napisała historię

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

04 stycznia 2024, 13:48 • 4 min czytania 0 komentarzy

W XXI wieku nikt spoza trójki Real, Barcelona, Atletico nie rozegrał tak fantastycznej pierwszej rundy jak tegoroczna Girona. Gdy ktoś na półmetku rozgrywek miał 48 punktów, w 9 na 12 przypadków zostawał mistrzem Hiszpanii. Zawodnicy Michela osiągnęli to regularnymi remontadami, zwycięstwami w końcówce i pomimo bardzo niestabilnej defensywy. Świat ich pokochał, bo wyznają zasadę: nieważne, ile goli stracimy, bo i tak strzelimy więcej.

Mistrzowie końcówek i silnego charakteru. Jak Girona już teraz napisała historię

Szalone zawody z Atletico Madryt (4:3) kandydujące do miana meczu sezonu w Hiszpanii były najlepszym podsumowaniem tej Girony. Może nie przegrywała i nie musiała odrabiać strat, ale znów pokazała mentalność godną mistrzów. O ile specjalistami od zwycięstw w końcówkach są gracze Realu Madryt, tak idący z nimi łeb w łeb Katalończycy absolutnie nie mają się czego wstydzić. I kolejnym dowodem na to było trafienie na 4:3 Ivana Martina w 91. minucie. W gąszczu nóg przymierzył w okienko, jakby wcale nie chodziło o spotkanie z bezpośrednim rywalem o tytuł. Przy czym dziś to już 10 punktów przewagi nad Atleti, a to trafienie w zasadzie wypisało zawodników Simeone z wyścigu o mistrzostwo.

Zwykle jeśli mówimy o takich kopciuszkach, ich największym atutem jest solidność, stabilna defensywa i powtarzalność. Tymczasem Girona kończy rewelacyjną rundę z 48 punktami, ale tylko 5 razy była w stanie zachować czyste konto. Co mecz traci mnóstwo goli, bardzo często rozpoczyna od straty bramki, ale koniec końców i tak wychodzi na swoje. W tej rundzie aż 19 punktów ugrała, goniąc wynik – oto wszystkie starcia, gdy Katalończycy odwracali losy meczu:

– Mallorca 5:3 (5 goli w 31 minut przy stanie 0:1)

– Villarreal 2:1 (dwa gole w drugiej połowie przy stanie 0:1)

Reklama

– Almeria 5:2 (5 goli w 47 minut przy stanie 0:2)

– Osasuna 4:2 (gole w 71., 80. i 90. minucie przy stanie 1:2)

– Rayo 2:1 (odrobione straty w 65. minucie przy stanie 0:1)

– Valencia 2:1 (zwycięski gol w 88. minucie)

– Real Sociedad 1:1 (wyrównanie w 72. minucie)

https://twitter.com/2010MisterChip/status/1742680906941317570

Reklama

Chociaż Girona ma stosunkowo krótką kadrę, zmiany Michela bywają decydujące i bardzo często rozstrzygają mecze. – Mówiłem piłkarzom, że jedenastka rozpoczynająca sezon i kończąca sezon zwykle bywają zupełnie różne, dlatego potrzebujemy zaangażowania wszystkich. Nie można przechodzić obok zawodów albo się obrażać, bo nie wyszli w pierwszym składzie. Każda minuta, każdy kwadrans musi być wyciśnięty jak cytryna, inaczej nie zbudujemy czegoś wielkiego, jeśli zespół nie będzie ważniejszy niż jednostka – tłumaczy trener Michel.

Skoro oficjalnie jesteśmy na półmetku rozgrywek LaLiga, to można już mówić, że klub ze 100-tysięcznego miasta napisał historię. Nikt poza wielką trójką nie osiągnął 48 punktów na tym etapie. W zasadzie wcześniej udawało się to tylko 12 razy w historii: siedmiokrotnie Barcelonie, trzykrotnie Realowi i dwukrotnie Atletico. Jeśli ktoś z tego zestawu nie zostawał mistrzem po takiej pierwszej rundzie, to zwykle wyłącznie dlatego, że ich konkurenci również punktowali na takim szalonym poziomie. Girona nie jest liderem, ale 15 zwycięstw, 3 remisy i 1 porażka w rundzie to rezultat jakiego w Hiszpanii nie widzieliśmy w wykonaniu drużyny spoza czołówki. Najbliżej tego były Real Sociedad czy Valencia na początku XXI wieku, gdy wykręciły po 43 punkty.

 

Porównania do mistrzowskiego Leicester są w tym przypadku naturalne, ale mówimy jednak o innych historiach. W przypadku drużyny Marcina Wasilewskiego rozmawialiśmy o absolutnej sensacji, bo sezon wcześniej cudem uratowali utrzymanie w Premier League, gdy rzutem na taśmę wygrali 7 z ostatnich 9 meczów, co poskutkowało 14. miejscem w lidze. Girona rokrocznie rozwijała się i rosła, a w poprzednim sezonie do końca walczyła o europejskie puchary, a finalnie zabrakło jej 4 punktów. Mogliśmy zakładać, że jej celem na te rozgrywki będzie Liga Europy albo Liga Konferencji. Dzisiaj jednak Michel gra o mistrzostwo, ale nawet wejście do Ligi Mistrzów poprzez pierwszą czwórkę zostanie odebrane jako potężny sukces.

Girona co chwilę pisze historię – zawsze patrzyła z respektem na potężną Barceloną i nigdy nie udało jej się wygrać w bezpośredniej rywalizacji. Aż do tego sezonu, gdy dała show i świętowała po triumfie 4:2. Szalony mecz i pierwsza wygrana w historii. Podobnie było z Atletico Madryt, bo to również pierwsze pokonanie madryckiego rywala w dziejach. I podobnie po spotkaniu, które będzie kandydowało do tytułu meczu sezonu w LaLiga. Drużyna Michela bawi, hipnotyzuje i zaskakuje. Niezależnie, ile bramek straci, i tak wychodzi na boisko z wizją, że strzeli więcej. To szokujące jak przy tylu błędach defensywnych i przy takiej niefrasobliwości w tyłach Katalończycy osiągnęli takie rezultaty.

Na mistrzostwo to może być za mało, mimo że póki co nie ustępują Realowi punktami. Ale zapamiętamy ich na pewno jako największą rozrywkę tego sezonu, bo nikogo nie ogląda się tak przyjemnie jak wesołej bandy z Girony.

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

Fot. Newspix

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...