Chociaż Mateusz Bogusz wyrabia sobie coraz lepszą markę w Stanach Zjednoczonych, to 22-latek prędzej czy później będzie musiał wrócić do Europy, żeby spełnić marzenie o graniu w topowych ligach.
Piłkarz z Rudy Śląskiej w „Foot Trucku” powiedział, że nie chciałby tylko występować w najlepszych rozgrywkach, ale również coś w nich znaczyć. – Przed kontuzją nie miałem celu, że gdzie chcę konkretnie grać – było mi to obojętne. Teraz cele powoli się kształtują – muszę po prostu kiedyś zagrać w ligach TOP 5. Nie tylko zagrać, tylko iść tam i być kimś – tłumaczy Bogusz.
W minionym roku ofensywny pomocnik rozegrał m.in. 28 spotkań w sezonie regularnym (zdobył w nich trzy bramki i zanotował cztery asysty), do tego dołożył gola i dwie asysty w Leagues Cup oraz kilka meczów w MLS Cup Playoffs, w których Los Angeles FC przegrało w finale z Columbus Crew.
– Do tego daleka droga, ale nie chciałbym iść do europejskiego klubu i siedzieć tam na ławce rezerwowych, bo mam taki charakter, że nie będę się dobrze czuł z tym, że ktoś będzie ode mnie lepszy. To może być śmieszne, co powiem, ale nawet gdyby kupił mnie duży klub, to chcę tam iść i starać się, żeby być najlepszy. Chcę iść i rywalizować o to, żeby być jednym z lepszych w tej drużynie – mówi Mateusz Bogusz.
– Czy to dobra cecha? Czasami bywa zła, bo zamiast trochę zluzować czy coś, to ciągle jest napinka, ale myślę, że tylko dzięki temu poradziłem sobie z kontuzją (Bogusz w 2022 roku zerwał więzadła krzyżowe – dop. red.) i jestem tu, gdzie jestem, bo bez tego mogłoby być ciężko – dodał 22-latek.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- BĘDĄ ZMIANY W PRO JUNIOR SYSTEM
- CASH STAWIA KLUB NAD REPREZENTACJĘ? NIC DZIWNEGO
- ZASTRZEŻONY NUMER DLA MESSIEGO? GŁUPOTA, A NIE HOŁD
Fot. FotoPyk