Jego Bayern dostał solidne lanie od Eintrachtu? Mało. Sam Serge Gnabry od siepnia pauzował już trzy razy z przyczyn zdrowotnych? Mało! Reprezentant Niemiec opuścił wczoraj boisko z urazem przywodziciela. Tego typu kontuzji w trwającym sezonie jeszcze Gnabry nie miał.
Śmiało możemy ulepić z problemów zdrowotnych skrzydłowego krótką wyliczankę:
Wpadła bomba do piwnicy — w sierpniu Niemiec przez problemy z biodrem przegapił inaugurację sezonu Bundesligi i nie przyłożył ani ręki, ani tym bardziej nogi do wysokiego zwycięstwa z Werderem Brema.
Napisała na tablicy — koniec września to już złamanie przedramienia, uraz całkiem rzadki u piłkarzy z pola, który jednak się Gnabry’emu przytrafił i wymusił na nim miesiąc przerwy od gry.
SOS! Wściekły pies! — kiedy już Niemiec szykował się do wejścia na boisko pod koniec października… złapał jakiegoś sezonowego wirusa. Tak go rozłożyło, że zagrał dopiero w listopadzie.
Tam go nie ma, a tu jest — wczoraj wziął udział w katastrofalnym dla Bayernu meczu z Eintrachtem Frankfurt. Trudno o jego występie powiedzieć cokolwiek więcej, bo wszedł na murawę w 66. minucie spotkania, a już trzysta sekund później schodził z boiska z grymasem bólu na twarzy.
CZYTAJ WIĘCEJ O BAYERNIE MONACHIUM:
- Sensacja we Frankfurcie. Bayern dostał w łeb od Eintrachtu
- Trela: „Nietykalny wynik” zagrożony już po dwóch latach. Czy Kane pobije rekord Lewandowskiego?
Fot. Newspix