Reklama

Nieobecność właściciela i kucie betonu przed hotelem piłkarzy | Raport z Grazu

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

30 listopada 2023, 15:01 • 7 min czytania 2 komentarze

Przed dzisiejszym meczem Sturm – Raków trudno o optymizm. W Grazu nie ma właściciela częstochowskiego klubu – Michała Świerczewskiego. Jedna z przedmeczowych wypowiedzi trenera Dawida Szwargi brzmi jak tłumaczenie ewentualnej porażki. Dodatkowo piłkarze nie mieli spokojnej nocy z uwagi na prace remontowe przed hotelem.

Nieobecność właściciela i kucie betonu przed hotelem piłkarzy | Raport z Grazu

Sytuacja Rakowa w grupie D Ligi Europy jest jasna. Jeżeli dziś mistrzowie Polski nie wygrają ze Sturmem Graz, to 14 grudnia w Sosnowcu zagrają ostatni mecz podczas obecnej europejskiej kampanii z włoską Atalantą. Remis lub porażka sprawi, że częstochowianie stracą szanse na zajęcie 3. miejsca w grupie i tym samym na przejście do fazy pucharowej Ligi Konferencji w wiosennej części sezonu.

Sturm – Raków. Sporo kasy do podniesienia

Gra toczy się o dodatkowe pieniądze. Raków już w tej chwili zapewnił sobie ponad 10 mln euro przychodów, przez dojście do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów (5 mln euro) i awans do fazy grupowej Ligi Europy (3,63 mln + wpływy z tzw. „market pool”), o czym powiedział w rozmowie opublikowanej dziś na Weszło – prezes klubu Piotr Obidziński. Zespół Dawida Szwargi nadal ma do podniesienia sporą kasę, bo wygrana w pojedynczym meczu fazy grupowej LE to 630 tys. euro, a remis 210 tys. Jeśli ekipa spod Jasnej Góry zajmie na koniec zmagań grupowych trzecie miejsce, to na konto klubu wpadnie kolejne 300 tys. euro. Z tego punktu widzenia jest o co walczyć i grać. Problem w tym, że Raków w Lidze Europie na razie zawodzi po całości.

• Atalanta – Raków 2:0 (21 września)
• Raków – Sturm 0:1 (5 października)
• Raków – Sporting 1:1 (26 października)
• Sporting – Raków 2:1 (9 listopada)
Bilans: remis, trzy porażki; bramki: 2–6.

Po dobrej formie z eliminacji Ligi Mistrzów są już tylko wspomnienia.
• Raków – Flora Tallinn (1:0 i 3:0)
• Raków – Karabach (3:2 i 1:1)
• Raków – Aris Limassol (2:1 i 1:0)
• Raków – Kopenhaga (0:1 i 1:1)
Bilans: pięć zwycięstw, dwa remisy i porażka; bramki: 12–6.

Reklama

Formy nie ma zarówno z przodu, jak i również w defensywie. Jest sporo kontuzji. Początkowy entuzjazm opadł. Poczucie zawodu jest odczuwalne.

Właściciela nie ma w Austrii

Samolot, który wyleciał z Katowic do Grazu miał na pokładzie zaledwie 79 osób. Mniej niż zazwyczaj było kibiców i sponsorów. Niektórzy ponoć wybrali jazdę samochodem z przejazdem przez Wiedeń, gdzie można przy okazji pozwiedzać. W delegacji zabrakło jednak na przykład właściciela klubu Michała Świerczewskiego. Przekazano nam, że nie pojawi się w Austrii z uwagi na „spotkania biznesowe”. Czy można to łączyć z brakiem wiary w ewentualny sukces? Nie do końca, bo podczas obecnej europejskiej kampanii bywały już mecze wyjazdowe, na których nie było głównego szefa. Jest to jednak dość symboliczne.

Podobnie jak wczorajsze słowa trenera Szwargi na konferencji prasowej:
Sturm w poprzednich dwóch sezonach też nie wychodził z grupy i zbierał doświadczenie.

Brzmi jak usprawiedliwienie słabych wyników w debiutanckim starcie Rakowa w fazie grupowej, któregoś z europejskich pucharów? Trochę. Może też jak tłumaczenie na ewentualną porażkę w Grazu? Ktoś może tak pomyśleć.

To wszystko nie składa się na jakieś optymistyczne i pogodne nastroje przed meczem o „być albo nie być” na wiosnę w Europie.

Schowany stadion i niespodzianka przed hotelem

Sama wizyta Rakowa w Grazu jest dość napięta. Wczoraj drużyna wylądowała w okolicach godziny 18 i od razu udała się prosto z lotniska na zapoznanie z obiektem Sturmu. Merkur Arena jest świetnie wtopiona w otoczenie. W ogóle nie widać jej z daleka. Po prostu nagle wyrasta pośród kamienic i bloków. Patrząc z zewnątrz trudno przypuszczać, że może mieści się na niej ponad 15 tysięcy kibiców.

Reklama

Mistrzowie Polski nie trenowali wczoraj. To było przejście po murawie i zapoznanie się z szatnią. Do tej ostatniej sami mieliśmy okazję wejść. Generalnie wygląda jak każda. Jedyną ekstrawagancją i odstępstwem od normy są banie do regeneracji w lodowatej wodzie.

Ciekawostką jest to, że cała część administracyjno-biurowa klubu znajduje się pod główną trybuną. Tam też jest sala konferencyjna, barek, szatnie, miejsca do wywiadów i specjalna sala do pracy dla mediów. Wszystko minimalistyczne, ale schludne. Fajnie zagospodarowana przestrzeń.

Uwagę na samym stadionie zwraca wykładzina w tunelu, po której piłkarze wchodzą na murawę. Jak widzicie na zdjęciu głównym, jest on w kolorach tęczy, co ma zapewne wspierać środowiska LGBT+.

Gospodarze wczoraj przekazali ludziom z pionu organizacyjnego Rakowa, że w szatni na zawodników nie będą czekały… ręczniki. Te klub z Częstochowy będzie musiał pożyczyć z hotelu. Jak już jesteśmy przy hotelu, to przed nim na piłkarzy też czekała niespodzianka. Koparka i ciężki sprzęt do kucia betonu oraz asfaltu. Władze miasta ponoć zaplanowały te prace długo, długo wcześniej. Miały trwać do 3 lub nawet 4 nad ranem. Interweniowały władze hotelu i wszystko skończyło się wcześniej, bo parę minut po północy. Drobny zgrzyt? Niedopatrzenie? Nieporozumienie? Zdecydowanie i to bardzo irytujące.

„Spider” Sidorczuk to legenda Sturmu

W środowy wieczór i czwartkowy poranek na ulicach Grazu nie było widać żadnych plakatów czy afiszy zapowiadających mecz. Większość ludzi pytanych przez nas o spotkanie odpowiadało, że nie interesuje się piłką. W końcu trafiliśmy jednak grupę osób, która wybiera się na spotkanie.

To będzie nasz sezon. Zobacz na tabelę – w końcu walczymy z Salzburgiem o mistrzostwo. Teraz będzie nasze! – krzyknął jeden z naszych rozmówców. Kiedy zapytaliśmy o wynik dzisiejszego starcia oparł:
Wygramy i to dość wysoko, Raków to najsłabszy zespół w naszej grupie.

Na tytuł Sturm czeka od 2011 roku. Do tej pory zdobył trzy tytuły. Dwa z nich (1997/98 i 1998/99) stały się udziałem polskiego bramkarza Kazimierza Sidorczuka (grał tam w latach 1996–2002). W historii klubu z Grazu występowało kilku Polaków: Jerzy Brzęczek (2002-03), śp. Adam Ledwoń (2005-07), Grzegorz Szamotulski (2005-07) czy Marek Świerczewski (1995-97), ale to właśnie Sidorczuk został tam najlepiej zapamiętany.

Można powiedzieć o nim, że to nasza legenda. Grał u nas w najlepszym okresie w historii klubu. Pamiętam, że niesamowicie bronił. Miał taki charakterystyczny strój, w którym trochę wyglądał jak Spiderman. Dlatego też dostał ksywkę „Spider”. Kaz bronił też w Lidze Mistrzów. On jest historią naszego klubu – mówi Stefan Haller, press officer Sturmu.

Włodarczyk mógł trafić do Rakowa

Obecnie historię austriackiego klubu pisze Szymon Włodarczyk. Polski napastnik trafił do Sturmu latem za 2,2 mln euro z Górnika Zabrze. W 24 meczach we wszystkich rozgrywkach strzelił na razie dziewięć bramek i miał dwie asysty. Trochę się ostatnio zaciął. Miał nawet serię siedmiu występów bez trafienia. Ostatni raz wpisał się na listę strzelców 5 listopada z LASK (1:3). To było przełamanie, ale w ostatnich trzech spotkaniach znów nic nie zdobył.

Spokojnie, to młody piłkarz. Może mieć wahania formy. Na początku sezonu pokazał, że jest dobry i na pewno znów zacznie seryjnie strzelać – zaznacza jeden ze spotkanych kibiców.

Wiosną i latem 2022 roku, kiedy Włodarczyk odchodził z Legii, interesował się nim Raków. Młodzian miał przyjść do rywalizacji z Vladislavsem Gutkovskisem i Sebastianem Musiolikiem. Oferta była, ale nigdy nie zmieniła się w coś więcej, bo przekonania do tego ruchu nie miał, chociażby ojciec piłkarza – Piotr Włodarczyk. Były reprezentant Polski nie wierzył, że ówczesny trener Rakowa Marek Papszun będzie chciał stawiać na jego syna. W częstochowskim zespole rzadko tak młodzi gracze dostawali w ostatnich latach dużo szans na grę. Dlatego wtedy Włodarczyk junior ostatecznie trafił do Górnika.

Zapytaliśmy Hallera, czy w związku z transferem Włodarczyka na spotkaniach Sturmu zaczęli pojawiać się regularnie Polacy.

Rzadko. To raczej sporadyczne sprawy. Co innego w mediach społecznościowych, gdzie mamy dużo interakcji z polskimi fanami po przyjściu Szymona. Może po meczu z Rakowem komuś się u nas spodoba i będzie chciał jeszcze odwiedzić Graz – dodaje Haller.

Na dzisiejszym spotkaniu ze Sturmem ma pojawić się około 600 kibiców z Częstochowy. Spotkani przez na mieście fani Rakowa mówili, że podróż samochodem to jakieś 5-6 godzin jazdy.

Byłoby szybciej, ale pod Wiedniem były korki. Fajnie by było gdyby to nie był ostatni wyjazd po Europie w tym sezonie. Sytuacja w grupie jest trudna, ale trzeba wierzyć. My wierzymy! – powiedział nam jeden z fanów Rakowa.

Spotkanie Sturm – Raków zacznie się o godz. 18.45. Po meczu drużyna niemal od razu uda się na lotnisko. Planowany wylot w okolicach 23. Wszystko po to, żeby jak najszybciej zacząć przygotowania do niedzielnego ligowego starcia ze Śląskiem Wrocław.

MACIEJ WĄSOWSKI, korespondencja z Grazu

WIĘCEJ O RAKOWIE:

Fot. własne

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Bramkostrzelny 20-latek zwrócił uwagę Puszczy. Będzie transfer z IV ligi?

Bartosz Lodko
5
Bramkostrzelny 20-latek zwrócił uwagę Puszczy. Będzie transfer z IV ligi?
Ekstraklasa

Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Bartosz Lodko
9
Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Komentarze

2 komentarze

Loading...