Reklama

Jak nie tłumaczyć porażek? Poradnik Jarosława Królewskiego

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

19 listopada 2023, 12:27 • 5 min czytania 20 komentarzy

Jak na większościowego właściciela i prezesa zarządu klubu, w którym często ostatnimi latami trzeba tłumaczyć się z niepowodzeń i porażek, Jarosław Królewski wyjątkowo nie potrafi się z tych niepowodzeń i porażek tłumaczyć. Nie pomaga nawet obrana już dawno perspektywa marsjańska.

Jak nie tłumaczyć porażek? Poradnik Jarosława Królewskiego

Królewski jakoś na początku sezonu I ligi wyspecjalizował się w wysmarowywaniu oświadczeń z cyklu „jest źle i władze to widzą”. Złotą polską jesienią trochę w tym zaprzęganiu orężu własnego intelektu w walce z wiatrakami przyhamował, bo Wisła potrafiła rozgnieść Arkę (5:1), Motor (4:1), Znicz (6:2) czy Resovię (4:1), ale już 13 listopada zapowiedział powrót do najwyższej formy.

Otóż, wytłumaczył, dlaczego Biała Gwiazda zajmuje dopiero dziewiąte miejsce w tabeli. Napisał na niezawodnym w bojach Twitterze: „Spośród siedemnastu meczów w tej kampanii przegraliśmy trzy. W tym dwa, w których graliśmy w osłabieniu. O naszej pozycji w lidze decydują mecze, w których nie byliśmy w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, mimo zdecydowanej przewagi”.

To klasyczny sofizmat – rozumowanie pozornie poprawne, ale w istocie zawierające rozmyślnie utajone błędy logiczne. W słowniku jest też dodatek dla wszelkiego rodzaju naukowców i technokratów tego świata: zwodniczy „dowód” matematyczny. Bo Wisła Kraków – trzeba wiedzieć – nie tylko przegrała zaledwie trzy spośród siedemnastu meczów tego sezonu, ale też wygrała aż (!) pięć z piętnastu ligowych spotkań, czyli – dodajemy dwa do dwóch – nie wygrała dziesięciu z piętnastu starć na zapleczu Ekstraklasy. 66% remisów albo porażek w roli murowanego faworyta do awansu!

Nic to jednak wobec tego, jakich argumentów Królewski użył, by wytłumaczyć porażkę Wisły U-19 z Cracovią w Centralnej Ligi Juniorów. „Wynik idzie w świat”, napisał. Ktoś faktycznie mógł o tym usłyszeć: derby Krakowa, było 0:5, Biała Gwiazda jest w strefie spadkowej. Prawda jest jednak taka, że dla zdecydowanej większości obserwatorów polskiego środowiska piłki kopanej rozstrzygnięcie tego spotkania nie ma żadnego, ale to żadnego znaczenia. W obu zespołach grają utalentowani chłopcy. Jedna porażka czy wygrana nic w statusie ich talentu nie miesza.

Reklama

Królewski uznał jednak, że mecz ten nosił znamiona „metafory, wszystkiego co najgorsze w piłce nożnej”. Wzięliśmy głęboki oddech, przetarliśmy okulary, wytężyliśmy wzrok. Co to też się zdarzyło? Match fixing? Bukmacheroza? Komitet Oszalałych Rodziców? Kibice lżący nastolatków? W najlepszym razie: może zwycięstwo prymitywnego futbolu i stawiania autobusu w polu karnym nad romantycznym duchem kultu zachwycającego stylu typu Brighton czy inny Manchester City? Nie!

Królewski pisze tak: „Jest końcówka pierwszej połowy. Mecz wyrównany. Wynik 0:0. Piłkarz Cracovii, Filip Rózga, tak bohater imprezy alkoholowej, którą klub z ul. Kałuży tak wybitnie PRowo potępiał, fauluje brutalnie w ataku piłkarza Wisły Górkiewicza, zabiera go karetka i z tego powodu trafia na izbę przyjęć. Piłkarz Cracovii powinien otrzymać żółtą kartkę w konsekwencji czerwoną, czym się kończy? Żółtą kartka dla piłkarza Wisły, a konsekwencji czerwoną oraz karnym dla Cracovii. Wisła traci gola i do końca meczu gra w dziesiątkę. Przegrywa sromotnie”.

Na filmiku widać akcję, w której Rózga wpada w Górkiewicza. Dzieje się to w polu karnym Wisły Kraków. Jest dośrodkowanie, nabieg, walka o piłkę, próba sfinalizowania akcji. Górkiewicz – dużo zdrowia – zwija się po tym z bólu, trafia do karetki i szpitala, ale czy to jest „brutalny faul”? Chyba nie. Można dyskutować, czy Białej Gwieździe aby na pewno należała się czerwona kartka, czy Cracovii należał się rzut karny? Wydaje się, że sędzia podjął niewłaściwą decyzję. Ale to drugorzędne. Albo nawet trzeciorzędne. Istnieje w prawie coś takiego jak „kontratyp ryzyka sportowego”. Dotyczy on właśnie takich sytuacji. Kontuzje i urazy to (ta najgorsza) część gry. Górkiewiczowi stała się krzywda, ale to nie powód, żeby kamienować Rózgę, a to najbardziej absurdalne we wpisie Królewskiego.

Filip Rózga to członek reprezentacji Polski U-17. Dopiero ominął go mundial w Indonezji, bo wraz z trójką kolegów z kadry – Oskarem Tomczykiem, Filipem Wolskim i Janem Łabędzkim – został przyłapany na nocnym eksplorowaniu barowych zakamarków rajskiej wyspy Bali. Za głupotę dostał baty od całej piłkarskiej Polski. – Popełnił błąd, ale nie zamierzamy go skreślać – mówił po jego powrocie Jacek Zieliński, trener Cracovii. Rózga został przesunięty do rezerw Pasów i został wolontariuszem na dziecięcym oddziale Szpitalu Uniwersyteckiego w Krakowie. Podejście wychowawcze godne pochwały.

Reklama

Królewski jego niefortunne starcie – znów: tam nie ma zamiaru zrobienia nikomu krzywdy – z Górkiewiczem opisuje jednak w sposób stygmatyzujący. Podkreśla, że to „bohater imprezy alkoholowej, którą klub z ul. Kałuży tak wybitnie PRowo potępiał”, przyczynił się do uszczerbku na zdrowiu zawodnika Wisły. Potem zaś puentuje: „Niech świat poczyta jak legitymizuje się patologię na poziomie młodzieżowym – sędziowską oraz moralną – uprawnienie do gry zawodnika kilka dni po skandalu alkoholowym”.

Pomylenie z poplątaniem. Co Cracovia miała zrobić z 17-letnim Rózgą? Wysłać do kamieniołomu? Zorganizować „walk of shame” po Floriańskiej? Kazać zreprodukować ołtarz Wita Stwosza? Zamknąć w komórce pod schodami jak Dursleyowie Harry’ego Pottera? Jaka w tym patologia, że Rózga zagrał w wygranym 5:0 meczu w Centralnej Lidze Juniorów? Nie dajmy się zwariować. Chłopak nie popełnił żadnego przestępstwa. Ot, złamał wewnętrzny regulamin reprezentacji Marcina Włodarskiego. I z Indonezji w atmosferze wstydu wyleciał. Amen. Koniec. I kropka.

Naprawdę nie trzeba Rózgi dodatkowo stygmatyzować. Szczególnie że powód jest stosunkowo błahy: Jarosław Królewski musi wytłumaczyć się z każdej porażki Wisły, a wybitnie z każdej porażki Wisły tłumaczyć się nie umie. Po prawdzie: ta Wisła nie potrzebuje takiego adwokata.

Czytaj więcej o I lidze:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Sporty zimowe

Przegrana po ambitnej walce. Polscy hokeiści zdecydowanie ulegli Szwecji

redakcja
4
Przegrana po ambitnej walce. Polscy hokeiści zdecydowanie ulegli Szwecji

Piłka nożna

Komentarze

20 komentarzy

Loading...