Mecz Francji z Gibraltarem na starcie nie zapowiadał żadnych emocji. Faworyt był oczywisty, miał pewnie wygrać bez większego wysiłku i w dobrych humorach przygotowywać się do wyjazdowego starcia z Grecją. Tak też się stało, ale skala tego wszystkiego przerosła najśmielsze oczekiwania. Wygrywając aż 14:0, Trójkolorowi przeszli do historii na wielu poziomach – drużynowych i indywidualnych.
Przede wszystkim odnieśli najwyższe zwycięstwo w dziejach europejskich bojów kwalifikacyjnych do największych turniejów. Do tej pory rekordem eliminacji do MŚ było 12:0 RFN-u z Cyprem (1969 rok), a eliminacji do EURO całkiem świeże 13:0 Niemców z San Marino (2006).
Największym osiągnięciem samych Francuzów było dotychczas 10:0 z Azerbejdżanem sprzed 28 lat.
W całej historii oficjalnych meczów europejskich reprezentacji więcej goli w jednym meczu strzeliły tylko ekipy Niemiec (16 bramek zapakowanych Rosji w 1912 roku) i Danii, która w 1908 roku rozbiła 17:1… Francję.
„L’Equipe” podaje jeszcze kilka statystycznych ciekawostek.
- w sobotni wieczór gole strzelało aż dziewięciu różnych zawodników, co jest rekordem reprezentacji Francji w jednym spotkaniu;
- „Les Bleus” zdobyli już 27 bramek, co jest nowym rekordem skuteczności w kwalifikacjach do mistrzostw Europy;
- po raz pierwszy Francja po pięciu minutach prowadziła różnicą dwóch goli.
Do tego swojego trzysetnego gola w karierze (kadra i klub) doczekał się Kylian Mbappe, który wczoraj ustrzelił hat-tricka i asystował przy trzech kolejnych bramkach. Trafienie na 12:0 zaliczył z czterdziestu dwóch metrów, co jest najdalszą odległością francuskiego kadrowicza odkąd Opta prowadzi tego typu pomiary, czyli od 2006 roku.
Przy okazji Mbappe wskoczył na trzecie miejsce w strzeleckiej klasyfikacji wszech czasów trójkolorowej reprezentacji. Ma już 46 bramek, odstawiając o dwie Antoine’a Griezmanna. Liderem jest Olivier Giroud, który wszedł z ławki i dwukrotnie posłał piłkę do siatki (łącznie 56 goli), a drugie miejsce zajmuje Thierry Henry (51 goli).
Na pomeczowej konferencji Didier Deschamps ze śmiechem stwierdził, że oczekuje od Mbappe znacznie więcej. Było to ironiczne nawiązanie do wypowiedzi Luisa Enrique. Trener PSG po wygranej 3:0 z Reims (wszystkie gole Mbappe) stwierdził, że nie jest zbyt zadowolony ze swojego zawodnika, bo „może on bardziej pomagać drużynie na innych płaszczyznach”.
Słodko-gorzki występ przeżył debiutujący Warren Zaire-Emery. Po kwadransie podwyższył prowadzenie gospodarzy na 3:0, stając się drugim najmłodszym strzelcem w dziejach reprezentacji Francji (17 lat, 8 miesięcy). Młodszy od piłkarza PSG był jedynie Maurice Gastiger, który w 1914 roku zdobył bramkę ze Szwajcarią, mając 17 lat i 4 miesiące. Sam fakt, że mówimy o wydarzeniu sprzed ponad stu lat pokazuje, jak wielki to wyczyn.
Niestety niedługo potem Zaire-Emery po faulu Ethana Santosa (obejrzał czerwoną kartkę) musiał zejść z boiska. Nie ziścił się najgorszy scenariusz, więzadła w prawej kostce nie zostały uszkodzone, ale i tak 17-latka czeka kilka tygodni przerwy. W praktyce trudno oczekiwać, że jeszcze w tym roku wystąpi. – W takich meczach nie chcemy tracić zawodników. Mogło być poważniej – komentował Deschamps.
Selekcjoner pokonanych Julio Ribas z porażkami musi być oswojony, jednak taka klęska nawet jego musiała zaboleć. Na pomeczowej konferencji się nie pojawił, powodów nieobecności Urugwajczyka nie podano.
Wynik osiągnięty przez Francuzów naprawdę jest imponujący i godny podkreślenia, mimo że goście szybko zaczęli grać w dziesiątkę. Gdy przeciwnik wyłącznie się broni na szesnastym metrze i brakuje przestrzeni, wiele dobrych zespołów męczy się w ofensywie. Podopieczni Deschampsa natomiast większość z tych czternastu goli strzelili po koronkowych akcjach w polu karnym. Dziś w Europie nawet najsłabsze drużyny potrafią być dobrze przygotowane fizycznie i taktycznie, dlatego nieraz okazują się bardzo niewygodnym przeciwnikiem. A Gibraltar wcale nie jest najsłabszym z najsłabszych w Europie. Z przeciwnikami ze swojej półki, czyli San Marino, Liechtensteinem czy Andorą nie przegrywa, tylko wygrywa lub remisuje. W 2020 roku w grupie D Ligi Narodów z San Marino i Liechtensteinem zdobył po cztery punkty z każdym z tych zespołów, tracąc tylko jednego gola. Dzięki tamtym wynikom piłkarze Julio Ribasa weszli do dywizji C.
Czasami Gibraltarczycy potrafią też sprawiać niespodzianki. Już w 2013 roku, w swoim premierowym meczu jako reprezentacja, zremisowali bezbramkowo ze Słowacją, która raptem cztery dni wcześniej uczyniła gorzkim selekcjonerski debiut Adama Nawałki. Jasne, skład naszych południowych sąsiadów nie był najsilniejszy, ale i tak mowa o wielkiej sensacji. Inne momenty chwały w późniejszych latach to na pewno towarzyskie 1:0 z Łotwą (2018), eliminacyjne, absolutnie sensacyjne 1:0 z Armenią na wyjeździe (2018) oraz domowe 1:1 z Bułgarią w Lidze Narodów (2022). W kilku innych meczach o punkty gibraltarski kopciuszek potrafił postraszyć faworytów. Z Cyprem u siebie przegrał 1:2 po golu w 87. minucie. Z Gruzją wyszedł z 0:2 na 2:2 i poległ dopiero w samej końcówce. Irlandczycy na start kwalifikacji do Euro 2020 męczyli się strasznie i wygrali w najniższych możliwych rozmiarach.
Większość reprezentantów Gibraltaru gra w krajowej lidze, gdzie seryjnie mistrzostwa zdobywa Lincoln Red Imps. Klub ten w sezonie 2021/22 dostał się do fazy grupowej Ligi Konferencji, wygrywając po dogrywce dwumecz z łotewskim Riga FC. W niej przegrał wszystko z PAOK-iem Saloniki, FC Kopenhaga i Slovanem Bratysława, ale i tak osiągnął wynik znacznie ponad stan.
Krótko mówiąc, nawet z Gibraltarem nie można zakładać, że wygra się na stojąco, a wynik zacznie się liczyć od 3:0. Francuzi pokazali klasę i rozmach, mają komplet zwycięstw w swojej grupie. Prawdziwe wyzwania czekają ich chyba dopiero podczas samych mistrzostw Europy – i to raczej w fazie pucharowej.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Dwunasty raz z rzędu w łeb. Norwegia wciąż trwoni potencjał
- PZPN wciąż w rytmie „Zazuzizazuzaj”. Chce cenzurować dziennikarzy…
- Jak nie tłumaczyć porażek? Poradnik Jarosława Królewskiego
- Trela: Bezkrólewie. Dlaczego polski środek obrony trzeba zbudować od zera
Fot. Newspix