Reklama

Ważny sprawdzian przed kadrą, wielki test przed kapitanem

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

17 listopada 2023, 12:09 • 5 min czytania 4 komentarze

Na ostatnim zgrupowaniu go zabrakło. Na logikę wydawało się, że jego nieobecność w starciach z rywalami tej klasy nie okaże się wielkim problemem, ale i tak straciliśmy punkty z Mołdawią. Teraz Lewandowski wraca niejako na ratunek. I czeka go bardzo poważny test. Test na odnowienie licencji kapitana z krwi i kości w ultraważnym meczu.

Ważny sprawdzian przed kadrą, wielki test przed kapitanem

Robert Lewandowski jest już legendą polskiej piłki. Tego nie można mu odbierać, choć niektórzy próbują. Jest ambasadorem naszego futbolu i pierwszym zawodnikiem, który przychodzi na myśl obcokrajowcom, gdy padają pytania o nazwiska biało-czerwonych. Wygrywał z klubami najważniejsze trofea, z reprezentacją grał na wielkich imprezach, ale z pewnością nie może być w pełni usatysfakcjonowany tym, co na nich wskórał.

W 2012 roku nie wyszliśmy z grupy marzeń, w 2014 zabrakło naszej kadry w Brazylii, w 2016 do pewnego momentu było przepięknie, ale na ćwierćfinale zakończyła się wyjątkowa przygoda. 2018? Słynny mundial 4K. 2020 (21)? Trzy mecze i do domu. 2022? 1/8 finału, ale Lewandowski nie grał wielkiego turnieju. Słowem: ego zawodnika z tej półki nie ma prawa być zaspokojone.

Teraz walczy o wyjazd na kolejny czempionat, ale ten od jakiegoś czasu wymyka mu się z rąk. A mowa o być może ostatniej wielkiej imprezie Lewego. Z jego ust nie padły jeszcze tego typu deklaracje, ale swoje lata już ma i miewał lepsze okresy w karierze. Brzydko skończyłby się rozdział wspaniałej przygody Lewandowskiego, gdyby nie udało mu się zagrać na Euro 2024, na które zjedzie się prawie pół Europy.

Dla kibiców wielka impreza bez drużyny narodowej to wielka strata. Dla piłkarza z tej półki to policzek i ujma. Od razu ląduje się w jedenastce największych nieobecnych turnieju i to na kilka miesięcy przed jego rozpoczęciem. Towarzyszy temu złość, smutek, rozgoryczenie i poczucie zmarnowanej szansy. Zatem dla kapitana naszej kadry pojechać na EURO do Niemiec w roli uczestnika, to kwestia honoru, a do tego potrzebuje między innymi zwycięstwa z Czechami.

Reklama

To za Odrą jego gwiazda rozbłysła na dobre. Będąc zawodnikiem tamtejszych klubów, wybił się ponad przeciętność. Najpierw jako członek polskiego trio z Dortmundu, a potem już prowadząc karierę solową. Tam ewoluował, dojrzewał, kolekcjonował armaty za kolejne tytuły króla strzelców i patery za mistrzostwa Bundesligi. Zatem pokazując się z dobrej strony na niemieckim EURO, spiąłby klamrą swoją karierę reprezentacyjną. Ale jest jeszcze robota do wykonania. I wcale nie taka prosta.

Dostrzegamy kilka problemów. Forma Lewandowskiego od roku jest kwestią dyskusyjną. Pierwsze tygodnie po transferze do FC Barcelony miał fenomenalne, a media z całego świata rozpływały się nad jego możliwościami, jakby zobaczyli chodzącego po wodzie. Z czasem coś się jednak popsuło. Regularnie oglądamy Lewandowskiego, ale go nie poznajemy. Naprawdę dobre mecze Lewego występują okazjonalnie, nie ma już u niego tej mechanicznej powtarzalności. Widzimy raczej człowieka, który stracił kontrolę nad swoimi boiskowymi poczynaniami i ma problemy z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości.

Rok w kryzysie. Czas przywyknąć do słabszej wersji Lewandowskiego? [ANALIZA]

Wychodzi więc na to, że najważniejsze dni reprezentacyjnej kariery Roberta Lewandowskiego przypadają na rok, w którym ten sam Robert Lewandowski jest najgorszą wersją samego siebie od niepamiętnych czasów. I to nie tylko pod względem piłkarskim.

Zmienił się też odbiór jego osoby. Na boisku nie sprawia wrażenia człowieka, który jest w stanie porwać drużynę, złapać zespół za mordę i wyprowadzić go z największych tarapatów. Kiedyś bywał niezadowolony po zwycięstwach, czym tonował nastroje, ale na koniec wszyscy widzieli, że pcha wózek w odpowiednim kierunku. Dziś wielkich wyników i radości – nawet jej przebłysków – po prostu nie ma. Zespół jest coraz wierniejszym odbiciem kapitana i rzuca się to w oczy.

Inna sprawa to kwestia jego wypowiedzi. Przez swój sposób komunikacji stracił w oczach wielu osób. Lubi roztaczać nad sobą parasol ochronny i publicznie rozkładać odpowiedzialność za wyniki na całą drużynę.

Reklama

Lewandowski stara się wypowiadać bezpiecznie i zgrywa nieskazitelnego. W tym wszystkim brakuje autentyczności, otwartości, takiej swojskości, która zbliżałaby go do ludzi. Cała ta robotyczna otoczka bezpiecznego PR-u nie pcha go w objęcia kibiców. Przeciwnie – tworzy bufor, za którym stoi coraz więcej zrażonych do kapitana ludzi. Wspomniane grono kipi już frustracją podobną do tej, jaką kipiał Lewandowski w fazie schyłkowej Brzęczka. A da się to oczywiście odkręcić.

Lewandowski na poniedziałkowej konferencji zapowiadał, że potencjalna wygrana z Czechami zbuduje kadrę na przyszłość i jego zdaniem wszyscy w drużynie tak do tego podchodzą. Sęk w tym, że te wszystkie wypowiedzi na konferencjach to treści w zasadzie wtórne, gdzie można tylko podmieniać nazwy przeciwników i kolejnych wyzwań. Na konferencjach można przecież posługiwać się najwznioślejszymi hasłami, budować kwieciste zdania, ale to tylko słowa.

Nas interesuje głównie boisko, to tam chcemy widzieć, pot, zaangażowanie, dobrą komunikację, zespół i efekty wykonywanej pracy na treningach. Wielkiego kapitana, którego poznamy po czynach, a nie wyłącznie po tym, że przywdział odpowiednią opaskę.

Kiedyś mówiło się naszych kadrze “Niekochani”. Teraz my — kibice — możemy mówić o sobie “Zmęczeni”. I to wielopoziomowo. Naszą kadrą, wynikami, kapitanem i brakiem życia w tym zespole. Dzień coraz krótszy, co sprzyja jesiennej chandrze, dlatego Robercie, drużyno, dajcie nam choć trochę radości. Niech dzisiejszy mecz rzeczywiście będzie nowym otwarciem, żeby za jakiś czas z czystym sumieniem można było cytować Grosickiego: „Chu*owy czas już był”.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. FotoPyk

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

4 komentarze

Loading...