Jakub Jankto jako pierwszy czynny piłkarz w XXI wieku w Europie dokonał oficjalnego coming outu. Środowisko zaakceptowało go jako geja, czym uratował swoje życie. Otrzymał również przebaczenie za grzechy, które popełniał, okłamując przez lata siebie i bliskich.
Strach.
Wszechogarniający strach, że ktoś się dowie.
Strach przeradzający się we wstręt do siebie. Codzienne oszukiwanie się, że jutro będzie inaczej. Że głowa i ciało w końcu będą mówiły jednym głosem.
Przez ponad dziesięć lat zmagał się z nim 45-reprezentant Czech Jakub Jankto. Jego obawy nie były związane z kolejnym ważnym meczem, pojedynkiem na murawie czy przestrzeloną doskonałą okazją bramkową. Towarzyszyły mu na co dzień, gdy patrzył w lustro, oszukując się, że pozostaje kimś, kim nie jest. Okłamywał również bliskich, co zrodziło frustracje, a nawet przemoc fizyczną. Uwolnił się od tego w lutym 2023 roku, a pozwolił mu na to 44-sekundowy filmik. Ogłosił na nim, że jest gejem.
Wyświetl ten post na Instagramie
Bolesna prawda
– Teraz jestem naprawdę szczęśliwy, że mogę grać bez ukrywania się i strachu – powiedział Jankto Jackowi Murley’owi w „BBC’s LGBT Sport Podcast”.
Czeski piłkarz zdecydował się ujawnić prawdę, zdając sobie sprawę, jak konserwatywne jest środowisko piłkarskie. Homofobiczne żarty są na porządku dziennym w szatniach wszystkich klubów. I nie generalizujemy. Jankto musiał się jednak na to zdecydować, bo kryjąc się, ograniczał siebie i ranił bliskich, szczególnie żonę i syna Davida.
– Prawda boli, ale o wiele lepiej żyć w prawdzie niż okłamywać samego siebie… – napisała na Instagramie w 2022 roku Marketa Ottomanska, była żona Jankto. Tym, a także kilkoma innymi wpisami zapowiadała to, o czym świat dowiedział się w lutym tamtego roku. A akurat ona, jak nikt inny przekonała się, że prawda boli.
Strach przed otwieraniem wiadomości
Do 2021 roku pozostawała z Czechem w związku małżeńskim. Dwa lata wcześniej na świat przyszedł ich syn David. Na początku relacji zawodnik zwierzał się w mediach społecznościowych, że jest szczęśliwy ze zdobycia jej serca. Z perspektywy czasu wygląda to jednak jak kolejny sposób na oszukiwanie siebie. Jankto coraz mocniej zdawał sobie sprawę ze swojej seksualności, a mimo to związał się z kobietą.
– Miałem 13 lub 14 lat, kiedy przekonałem się, że coś jest… nie nienaturalne, ale inne. Jako dziecko nie myślisz o tym zbyt wiele. Kiedy próbowałem wejść w pierwszy związek z dziewczyną, nie było to tak, jak z chłopcem. Wiesz o co chodzi? Kiedy trafiłem do piłkarskiej szatni, bycie gejem wciąż było postrzegane jako coś nienormalnego. Wciąż piłka jest trochę homofobiczna, więc się bałem. Kiedy miałem 18 lub 19 lat i znajdowałem się w szatni obok innych chłopaków, nie mogłem otwierać wiadomości na WhatsAppie. Zawsze obawiałem się, że ktoś może zobaczyć treść lub zdjęcie od faceta – opowiadał o swoich przeżyciach piłkarz Cagliari Calcio.
Manipulowanie, zastraszanie, rzucanie krzesłami
Nie radził sobie przez to z emocjami i swoje frustracje wylewał na żonie. Ottomanska oskarżyła go o napaść w miejscu publicznym, znęcanie się psychiczne i fizyczne. Piłkarz miał w nią rzucać krzesłami. Dodatkowo pozostawił samą z małym dzieckiem. Nie płacił również alimentów.
– Długo mnie tu nie było z powodów osobistych, ale odzyskuję siły. Jak to mówią, co cię nie zabije, to cię wzmocni. Nie będę już dłużej zastraszana, kontrolowana ani manipulowana. I tak oto powracam. Silniejsza niż kiedykolwiek – napisała na Instagramie Ottomanska po dłuższej przerwie. W kolejnych wpisach rzucała światło na to, co się działo w jej życiu prywatnym.
– Atakował mnie bez powodu, rzucał we mnie krzesłami, zastraszał, manipulował, przeklinał i poniżał.
W trakcie procesu rozwodowego kobieta stopniowo ujawniała kolejne mroczne strony Jankto. – Wysłał swojemu synowi tylko 600 euro w ciągu ostatnich pięciu miesięcy i to tylko dlatego, że dostał nakaz z sądu. To smutne i wszyscy moi przyjaciele kręcą z tego powodu głowami z niedowierzaniem. Mówił w sądzie, że odciągnęłam go od syna, co jest całkowitym szaleństwem. Pisze, że nie pozwalam mu na kontakt z synem, a mimo to jak przyjeżdża do Czech, w pierwszej kolejności idzie na mecz kolegi, robi zdjęcia z cudzymi dziećmi, ale nie przychodzi zobaczyć się ze swoim synem. To drażliwy temat. Wiem, że nie powinnam podawać takich informacji publicznie ze względu na toczący się proces, ale nie podoba mi się postawa mojego męża, jego manipulacje i zastraszanie, dlatego postanowiłam przestać milczeć i dać siłę innym kobietom, bo wiem, że takich przypadków są tysiące – przemówiła na łamach „expres.cz”.
Życie ważniejsze od piłki
Jankto uświadomił sobie, że istnieje dla niego życie poza futbolem. Że nie jest wyłącznie piłkarzem, ale przede wszystkim człowiekiem i tłamszenie w sobie emocji nie pozwalało mu się rozwijać. Dotychczas podporządkowywał wszystko sportowi. Był jednym z najbardziej obiecujących zawodników młodego pokolenia w Czechach. W kadrze zadebiutował jako 21-latek i rozegrał już 45 spotkań. W 2019 roku Sampdoria kupiła go za blisko 15 mln euro. Jego personalne rozterki coraz mocniej wpływały jednak na jego formę.
Od rozwodu grał coraz mniej. Opuścił Genuę na rzecz Getafe, ale w Hiszpanii się nie odnalazł. W poszukiwaniu siebie powrócił do rodzinnej Pragi, gdzie bronił barw Sparty. To będąc w Czechach, podjął decyzję, że musi się zmierzyć się z prawdą.
– Granie w piłkę na profesjonalnym poziomie było moim marzeniem. Zawsze szukałem okazji, żeby się poprawiać, podnosić swoje umiejętności. Ale pomyślałem też: „Jakub, spójrz, jesteś profesjonalnym piłkarzem, ale masz też swoje życie i musisz nim żyć tak, jak chcesz”. To okazało się dla mnie fundamentalne – kontynuował.
Coming out dał ukojenie
Dopiero coming out, czyli ujawnienie światu tego, że jest gejem, dało Jankto ukojenie. Znalazł zrozumienie, a także przebaczenie u swojej byłej żony.
– Coming out był tym, czego potrzebowałem, żeby stać się lepszym człowiekiem. Nie bałem się, kiedy to robiłem. To był dla mnie wielki moment. Po sześciu, siedmiu miesiącach mogę powiedzieć, że nie popełniłem błędu. Gdybym mógł to zrobić jeszcze raz, na pewno bym się odważył. Pomogło mi to i myślę, że pomogło też mnóstwu osobom. To też ważna chwila dla wielu profesjonalnych piłkarzy. Pisali do mnie, dziękując mi za to. Myślę, że dałem dobry przykład dla wszystkich – dodał Jankto.
– Jestem bardzo dumna, że był w stanie zebrać siły i powiedzieć o tym całemu światu. Kiedy Jakub oznajmił mi to, dał mi dużą swobodę. Najważniejsze, że jest teraz bezpieczny i szczęśliwy. Jestem pewna, że poczuje ulgę i nic go nie złamie wewnętrznie. Bał się, że ludzie nie zaakceptują tego, kim jest. Był przez to zestresowany. Jednak myślę, że teraz ludzie będą go kochać tak samo – powiedziała Ottomanska, cytowana przez „Bilda”.
„Tak, jestem gejem”
Stwierdziła również, że piłkarz nadal otrzymuje wiele hejterskich wiadomości od anonimowych osób. Mimo to świat futbolu okazał się mniej homofobiczny, niż sądził zawodnik. Jego oświadczenie przyjęto z dużym zrozumieniem. Otrzymał dużo więcej wsparcia od kibiców niż nieprzychylnych komentarzy. Nie spotkał się również z agresywnymi reakcjami kibiców na stadionie.
– Ilekroć otwierałem TikToka lub Instagrama, pierwszy film był o mnie. Wszyscy o mnie mówili! Wiedziałem, że tak będzie przez pierwsze dwa, trzy tygodnie, dlatego potrzebowałem czasu, żeby trochę odetchnąć i dojść do siebie. Otrzymałem tysiące, może miliony wiadomości od ludzi, którzy mówili, że mnie doceniają i dziękują. Bardzo mnie to cieszy. Ludzie są niesamowici. Nie jest łatwo być pierwszym na takim poziomie facetem, który powiedział: „Tak, jestem gejem” – wyjaśnił Czech.
Bohater czy gwałciciel? Tajemnica Justina Fashanu
Jankto jako pierwszy w XXI wieku powiedział to tak oficjalnie i transparentnie. Pomogło mu to uporządkować swoje życie prywatne i stopniowo wyprowadza również karierę na prostą. Po latach niepowodzeń trafił do Cagliari. Ostatnio zanotował pierwsze od półtora roku asysty. Powrócił również do podstawowego składu zespołu z Sardynii i liczy, że znajdzie się niebawem ponownie w czeskiej kadrze. I choć występuje na wyspie, to nie jest ona bezludna, a sam piłkarz nie może czuć się więcej osamotniony. Zrobił bowiem krok w nieznane i nie przepadł. Tym ruchem uratował siebie.
WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:
- Nie tańczcie jak Papu
- “Król paparazzich” chce wrócić na tron. Fabrizio Corona znów podpalił świat calcio
- Sto lat to za mało? Genoa ciągle czeka na sprawiedliwość
Fot. Newspix