Reklama

Był Batory, jest Pa-wall. Bochniewicz puka do reprezentacji Polski

Maciej Szełęga

Autor:Maciej Szełęga

15 listopada 2023, 12:27 • 5 min czytania 2 komentarze

Na powrót do kadry czekał trzy lata. Gdy wychodził na murawę w starciach z Finlandią oraz Ukrainą, miał na swoim koncie zaledwie kilka spotkań w Eredivisie. Od tamtej pory rozegrał ich już ponad siedemdziesiąt. Wrócił do gry po poważnej kontuzji. Został jednym z kapitanów Heerenveen. Poprawił wyprowadzenie piłki i grę głową. Dziś Paweł Bochniewicz ponownie puka do reprezentacji Polski – czy zasłużył w końcu na prawdziwą szansę?

Był Batory, jest Pa-wall. Bochniewicz puka do reprezentacji Polski

Poszukiwany profil

Podczas październikowego zgrupowania kadry, Michał Probierz sugerował, że średnia wzrostu w naszej kadrze jest zwyczajnie… zbyt niska. Tania wymówka? Możliwe. Szczególnie że chodziło wówczas o porównanie Bartosza Slisza (179 cm) z Patrykiem Dziczkiem (182 cm). Przyjmijmy jednak na moment, że w naszej kadrze faktycznie brakuje wzrostu, co rzutuje później na obronę stałych fragmentów gry.

Pod tym względem Bochniewicz wydaje się idealnym wzmocnieniem. 194 centymetry wzrostu, imponująca skuteczność wygranych pojedynków główkowych i umiejętność wykorzystania swoich warunków w ofensywie (w tym sezonie Eredivisie zdobył dwie bramki – obie głową) przemawiają na jego korzyść.

– Bochniewicz dobrze wkomponował się w Heerenveen. Super się tam zadomowił, tak samo jego żona. Kibice bardzo go szanują, stał się jednym z kapitanów drużyny. Jest też kilka cech, w których Paweł znajduje się w ścisłej czołówce ligi – na przykład gra głową i skuteczność pod bramką rywali jako obrońca – tłumaczy nam Dawid Batko, ekspert od Eredivisie.

Przez ostatni rok dwukrotny reprezentant Polski zanotował średnią 3,8 wygranych pojedynków główkowych na 90 minut gry. W sezonie 2022/23 wykonał na holenderskich boiskach dokładnie 74 wybicia piłki głową, znajdując swoje miejsce także w czołowej trójce najsilniejszych graczy ligi według serwisu ESPN (obok Tobiasa Lauritsena i Edsona Alvareza, który odszedł do Anglii za blisko 40 milionów euro).

Reklama

Na papierze, profil 27-letniego defensora jest więc spójny z wizją gry Michała Probierza. Jeszcze nie tak dawno Bochniewicz odnalazłby się w słynnej “Dośrodkovii”. Ba, byłby jej podstawowym zawodnikiem. Szczególnie że w szatni Heerenveen zajmuje miejsce obok… Pelle van Amersfoorta.

– Często rozmawiamy na temat Ekstraklasy. On śledzi Cracovię, a ja Górnika. Opowiadał mi, jak mu się żyło w Polsce. Mówił, że tęskni za Krakowem, bo zakochał się w tym mieście. Siedzimy obok siebie, więc mamy okazję porozmawiać o meczach Ekstraklasy i o tym, co sądzimy o niektórych zawodnikach – przyznawał w rozmowie z TVP Sport.

Żarty żartami, ale jak sprawa wygląda pod względem taktycznym? Tu z pomocą przychodzi nam ponownie Dawid Batko:

– Heerenveen grywało już formacjami z trójką i czwórką z tyłu. W obu Paweł prezentował się na podobnym, solidnym poziomie. Nie będzie miał więc problemów, żeby wkomponować się w jakikolwiek system. Co ważne, zarówno w “trójce” jak i w “czwórce” Polak jest obrońcą centralnym, kierującym blokiem defensywy – dodaje nasz ekspert.

W praktyce oznacza to, że Bochniewicz jest dyrygentem obrony “Fryzyjczyków” – reguluje tempo gry, decyduje czy drużyna ma wyjść do pressingu i jak wysoko broni w danym momencie meczu.

Duża odpowiedzialność.

Reklama

Lider z wyboru

No właśnie, odpowiedzialność… W głośnym wywiadzie dla “Meczyków” z początku września, Robert Lewandowski zasugerował, że nasza kadra cierpi na brak osobowości. Objawia się to w najprostszych boiskowych sytuacjach. Jesteś na pozycji? Krzyknij, pokaż się do gry. To banał, ale w obecnej sytuacji musimy zaczynać od podstaw.

Bochniewicz – na szczęście – nie ma takiego problemu. Być może nawet wręcz przeciwnie. W swoim klubie pełni rolę jednego z kapitanów. Jest lubiany przez kibiców i szanowany w mediach. Niejednokrotnie pojawiał się bowiem przed kamerami po przegranych starciach. Nie zrzucał odpowiedzialności na innych. Trzymał ciśnienie. Dorobił się także przydomka “Pa-wall”, odnoszącego się do jego reakcji na linii bramkowej (od początku sezonu już dwukrotnie ratował swoją drużynę w ten sposób przed utratą gola). Charakterologicznie, może być więc wartością dodaną.

Rzecz jasna, 27-latek ma swoje ograniczenia. Jednym z nich jest motoryka. Nieraz sam śmiał się, że w bocznych strefach boiska obraca się niczym “Batory w porcie”. Na pozycji centralnego środkowego obrońcy, jest to jednak aspekt, który można przykryć czutką, dobrymi warunkami fizycznymi i ustawieniem, czego najlepszym przykładem jest kapitan OGC Nice – Dante. W wieku czterdziestu lat Brazylijczyk pozostaje jednym z najlepszych defensorów w lidze francuskiej, podążając śladami legendarnego Vitorino Hiltona.

Poza tym umówmy się, duet Bednarek – Glik również do najszybszych nie należał. Problem tkwi w innej kwestii. Pod względem straconych bramek, obrona Heerenveen należy do jednej z najgorszych w lidze, a sam Bochniewicz nie jest w szczytowej (choć dobrej) dyspozycji. Powinien zostać powołany już wcześniej – fakt, ale obecnie skorzystał na beznadziejnej sytuacji kadrowej. Zresztą, do tematu reprezentacji zawsze odnosił się w bardzo delikatny sposób:

– Po przegranych meczach czasami widzę, jak ludzie piszą, że ktoś się nie nadaje i szkoda, że nie ma tego i tamtego. Zawsze tak jest, było i będzie. Oczywiście, że chciałbym grać w reprezentacji Polski, ale na takie opinie nie zwracam uwagi. Bo gdybym był na miejscu grających, ci sami kibice pewnie pisaliby, że “ten Bochniewicz się nie nadaje” i “weźcie tych, których nie było”. Trzeba na to patrzeć z dystansem. Czasami jest to miłe, gdy ktoś pisze, że mógłbym zagrać w kadrze, ale wszystkich takich opinii nie można brać na poważnie – tłumaczył w rozmowie z TVP Sport.

Nie pompujmy więc przesadnie balonika, Bochniewicz nie zbawi naszej kadry podczas jednego zgrupowania. Sprawa jest jednak prosta – skoro i tak szukamy kwadratowych jaj, włączając do dyskusji o powołaniach Aleksa Ławniczaka i Miłosza Trojaka, warto sięgnąć po pewniejsze rozwiązanie. Szczególnie że wydaje się ono całkiem logiczne.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. Newspix

W Weszło odpowiada głównie za dział social media, ale w wolnych chwilach nie stroni też od pisania. Doświadczenie w mediach zaczął zbierać jeszcze przed maturą - pracując wówczas dla redakcji Meczyki.pl (choć wszystko zaczęło się od serwisu Futbolowa Rebelia). Tuż po egzaminie został natomiast odkryty przez Mateusza Rokuszewskiego, ówczesnego redaktora naczelnego. Prywatnie kolekcjoner winyli (w większości hip-hopowych), kibic Bodø/Glimt, a także współtwórca trzech przewodników kibica związanych ze skandynawskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

2 komentarze

Loading...