W Madison Square Garden odbyła się sobotnia gala UFC 295, która została zwieńczona walką Alexa Pereiry z Jirim Prochazką. Brazylijczyk stosunkowo szybko zwyciężył, co umocniło jego pozycję i sprawiło, że wyzwał do walki Israela Adesanyę. Warto wspomnieć, że panowie mierzyli się już ze sobą kilka razy i to najwidoczniej sprowokowało Błachowicza.
Jan Błachowicz swój najlepszy czas w UFC może już mieć za sobą. Po stracie pasa wygrał walkę, lecz kolejną zremisował, aby finalnie przegrać właśnie z Alexem Pereirą na punkty. Nie zaprezentował się w tym starciu źle, ale widoczny był regres kondycyjny oraz brak dawnej formy, która doprowadziła go niegdyś do mistrzostwa. “Cieszyński Książe” jest wyraźnie sfrustrowany ostatnimi wydarzeniami.
– Alexie Pereiro, wiem o tym, że jesteś oślizgły. Wyzywasz do walki Izzy’ego. Świetny występ i tak dalej, ale zamknij się, bo mamy niedokończone interesy. Tym razem sędziowie niczego ci nie dadzą. Żałosne – napisał na swoim profilu.
Taki komentarz zszokował zarówno zagranicznych, jak i również polskich kibiców. Był on kompletnym przeciwieństwem dotychczasowego wizerunku Jana i pojawiły się nawet plotki, że autorem komentarza nie jest on, tylko ktoś z jego teamu. Polak zdecydował się do tego ustosunkować:
– Widzę, że muszę doprecyzować. Ludzie cały czas widzą we mnie miłego faceta. Ale czasem się wkurzę, jak każdy w życiu. Nadal jestem bardzo zły, że ukradli moje zwycięstwo przeciwko Pereirze. Teraz ten wyzywa kolejny raz Adesanyę. Daj już temu spokój. Widzieliśmy to już cztery razy.
Polak kolejny raz w oktagonie zamelduje się 20 stycznia. Zmierzy się w starciu rewanżowym z Aleksandrem Rakiciem.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Piotr Zieliński prawdopodobnie z nowym trenerem
- Barca uciekła spod topora. Lewandowski zrobił, co do niego należało!
- Kręcidło: Pacheta ledwo rozpakował walizki, a Villarreal już go zwolnił
Fot.Newspix