Już przed spotkaniem można było się spodziewać ciekawego wieczoru. Chelsea szukało stabilizacji i potwierdzenia swojej nowej, lepszej wersji. City natomiast chciało się umocnić przed dyszącym nad karkiem peletonem, w każdej chwili gotowym przejąć pierwsze miejsce w tabeli. Rezultat jednak przeszedł najśmielsze oczekiwania.
8 bramek łącznie padło w spotkaniu na Stamford Bridge, ponad 10 strzałów zostało oddanych z każdej strony. a bramki były strzelane w ostatnich minutach, i tylko napędzały kolejne zwroty akcji. Oj, jak bardzo nie chciało się, żeby ten mecz się kończył.
Ostatecznie obie drużyny muszą się zadowolić podziałem punktów. Strzelanie rozpoczęło City, jednak po trafieniu Erlinga Haalanda, z rzutu karnego sprokurowanego przez Marca Cucurellę, londyńczycy odpowiedzieli dwoma trafieniami. Wszystko składało się na to, że gospodarze do szatni zejdą prowadząc po 1. połowie. Inne plany miał jednak Manuel Akanji, który po rzucie rożnym władował piłkę do siatki głową w doliczonym czasie pierwszej części spotkania.
Druga połowa zaczęła się z impetem. Dwie minuty po rozpoczynającym gwizdku dublet skompletował norweski supersnajper, wchodząc wręcz z piłką do bramki.
| Goal : Erling Haaland
⚽️| Chelsea 2 – 3 Manchester City pic.twitter.com/R812GCoirH— Football Gossips (@FGossips_) November 12, 2023
Chelsea znowu wyrównało, dzięki młodemu Nicolasowi Jacksonowi, który do Premier League wprowadził się jak do siebie. Po 11 meczach były zawodnik Villarealu ma na koncie już 6 trafień. Choć Senegalczyk swoją formą zaskoczył cały Londyn, to nikt nie ma zamiaru raczej narzekać.
The Blues mogą jednak sobie mieć Nicolasa Jacksona, ale futbol to taka gra, w której na prowadzenie wychodzi ten kto ma Rodriego. Hiszpan w swoim stylu wbiegł na linię pola karnego i po prostu huknął futbolówkę. Ta po niskim torze lotu wparowała do bramki, w czym pomógł słupek. Obywatele znowu byli na prowadzeniu.
| Goal : Rodri
⚽️| Chelsea 3 – 4 Manchester City pic.twitter.com/IgerFXf8Ax— Football Gossips (@FGossips_) November 12, 2023
W normalnym meczu to byłby koniec. Atrakcji było i tak aż nadto. Ale to przecież nie był normalny mecz. Armando Broja został wycięty w polu karnym gości, i sędzia Anthony Taylor został zmuszony wskazać na wapno. 95. minuta, sama końcówka meczu, a Cole Palmer podchodzi do futbolówki i ładuje w samo okno. Ustalił tym samym wynik spotkania na 4:4. Niezależnie od tego, czy by trafił, to wśród kibiców obu klubów produktem must-have i tak stała się farba do włosów. Czymś trzeba przykryć siwe włosy, których nabawili się podczas spotkania.
Oby takich meczy jak najmniej – żeby zawsze były tak specjalne.
WIĘCEJ O O ANGIELSKIM FUTBOLU:
- Uprowadzeni. Luis Diaz pośrodku kolumbijskiego piekła
- Czy można już apelować o zwolnienie Erika ten Haga?
- „Sell before we Dai”. Upadek Reading FC
fot. Newspix