Wisła Kraków kazała długo czekać na gole z Polonią Warszawa w Pucharze Polski, ale gdy w końcu się przełamała, rozbiła Czarne Koszule 3:0. Antybohaterem stołecznej drużyny był Jakub Piątek.
Czarny Piątek, a w zasadzie Black Friday to święto obniżek oraz promocji i rozpoczyna się dzień po Święcie Dziękczynienia. Ten zapożyczony ze Stanów Zjednoczonych zakupowy zwyczaj jest również coraz popularniejszy w Polsce. Tym razem do Wisły przyszedł ciut szybciej w postaci Jakuba Piątka, który rozdawał krakowianom prezenty na prawo i lewo.
Biała Gwiazda miała z kolei ogromne problemy, by wykorzystać tak bezmyślny występ zawodnika Polonii Warszawa.
Fatalny Piątek
Od połowy sierpnia Piątek rozegrał zaledwie pięć minut. Mimo to otrzymał od trenera Rafała Smalca szansę występu w podstawowym składzie w pucharowym spotkaniu. Co prawda na boisku w Krakowie spędził aż siedem razy więcej minut niż w ostatnich blisko trzech miesiącach, to zdecydowanie nie przekonał szkoleniowca do tego, by zaufał mu ponownie. Dawno bowiem nie oglądaliśmy tak bezmyślnego występu, jak ten 25-latka we wtorkowy wieczór.
Wisła Kraków długimi fragmentami biła głową w mur w ataku pozycyjnym. Gdy wypracowała sobie świetną okazję po rzucie rożnym, uderzenie głową Igora Łasickiego obronił Jakub Lemanowicz. 24-letni bramkarz stanął również na wysokości zadania, gdy z rzutu karnego strzelał Goku Roman, a także, gdy swój popis dawał Piątek. Już po pół godziny gry 25-latek miał żółtą kartkę na koncie. Nie radził sobie nie tylko w obronie, wyprowadzeniu piłki, ale przede wszystkim ze zdroworozsądkowym myśleniem.
Jaki bowiem piłkarz na poziomie 1/16 finału Pucharu Polski decyduje się na podanie w poprzek szesnastki. Wtedy sprzyjało mu jeszcze szczęście, bo Angel Baena trafił wprost w Lemanowicza. Ale już w 35. minucie sędzia Damian Kos nie miał dla niego litości. Piątek zaplątał się w drybling przed własnym polem karnym, stracił piłkę, ale w ofiarny sposób rzucił się jeszcze na nią, łapiąc futbolówkę w ręce. Arbiter nie nabrał się na ten akt rozpaczy w postaci wymuszenia faulu i za to bezmyślne zagranie pokazał zawodnikowi Polonii drugi żółty i czerwony kartonik.
Raz i dwa, i trzy
Wisła, grając w przewadze, zupełnie zepchnęła rywali z Warszawy do defensywy. Łącznie oddała ponad 30 strzałów, ale mało w nich było konkretów. Wystarczy powiedzieć, że pierwszą naprawdę groźną okazję stworzyła sobie dopiero po pół godziny od wykluczenia Piątka i to w dość kontrowersyjnych okolicznościach. W zamieszaniu w polu karnym Bartosz Jaroch oddał strzał z woleja, tor lotu piłki przeciął Szymon Sobczak, kierując ją do siatki. Sędzia nie pokazał jednak od razu na środek boiska, ale przez długie minuty konsultował sytuację z arbitrami VAR. Na kolejnych powtórkach ciężko było jednoznacznie ocenić, czy napastnik Białej Gwiazdy znajdował się na spalonym, czy nie. Finalnie po blisko pięciominutowej przerwie gol został uznany.
Wtedy Wisła na dobre zdominowała Polonię. A jak to miało już miejsce cztery razy w tym sezonie, pierwszy strzelony gol zapowiada kanonadę w wykonaniu Białej Gwiazdy i co najmniej trzy zdobyte bramki. Nie inaczej było i tym razem, szczególnie że na boisku z ławki pojawili się nominalni podstawowi piłkarze, czyli Goku czy Angel Rodado, a także Bartosz Talar. Ten ostatni niedługo po wejściu asystował przy pięknym trafieniu głową Jarocha. Chwilę później Goku oddał strzał, który po rykoszecie wylądował pod nogami Rodado, a ten zamienił go na trzecie trafienie. Hiszpański pomocnik sprowadzony latem z Podbeskidzie Bielsko-Biała miał szanse ustalić wynik meczu na 4:0, ale tak jak wspominaliśmy, zmarnował okazję z rzutu karnego.
Wisła nie pozostawiła złudzeń Polonii, choć ponownie znamienne jest, że do strzelonego pierwszego gola, czyli przez ponad godzinę, miała duży problem z przełamaniem defensywy rywali. Podobne fatum ciążyło nad Białą Gwiazdą w dwóch ostatnich ligowych starciach z Podbeskidziem i Zagłębiem Sosnowiec, w których krakowski zespół zdobył tylko jeden punkt. Zwycięstwo nad Czarnymi Koszulami jest zatem przełamaniem dla zespołu Radosława Sobolewskiego, który w rywalizacji dwóch z czterech szkoleniowców z I ligi z największą średnią zdobytych punktów był górą nad trenerem Smalcem.
Wisła Kraków – Polonia Warszawa 3:0 (0:0)
Bramki: Sobczak 68′, Jaroch 84′, Rodado 89′
WIĘCEJ O PUCHARZE POLSKI:
- Rekord frekwencji w Tychach pobity, na boisku biła Legia [REPORTAŻ]
- Stal Brzeg przeżyła swój pierwszy raz. Bunkrów nie ma, ale też jest fajnie [REPORTAŻ]
- Pogoń błagała Podbeskidzie o porażkę, ale Górale pokazali charakter i odpadli
Fot. Newspix