Reklama

Thriller na Anoecie – szczypta szczęścia w końcówce dla Barcy

redakcja

Autor:redakcja

05 listopada 2023, 00:57 • 4 min czytania 4 komentarze

Do spotkania i Barcelona, i Real Sociedad powinny były podejść w pełni zmotywowane. Barcelona chciała wrócić na zwycięski tor po porażce z Realem Madryt (1:2) i zmniejszyć dystans dzielący ją od pierwszego miejsca. Sociedad? Nie tylko wciąż bije się o miejsca premiowane grą w Lidze Mistrzów, znajdując się przed spotkaniem na 6. miejscu w tabeli, ale także pragnął podtrzymać serię 17 meczów bez porażki na własnym stadionie.

Thriller na Anoecie – szczypta szczęścia w końcówce dla Barcy

Ekipa Imanola Alguacila od pierwszej sekundy rzuciła się do gardeł Barcelony. Po pół minuty gry Ter Stegen już zbierał gratulacje od kolegów, po tym jak uratował swoją drużynę od utraty bramki, wyciągając świetny strzał Barrenetxei z lewego dolnego rogu bramki. Po dwóch minutach Jules Kounde odkrył w sobie baskijskie pochodzenie i „walcząc o angaż w przeciwnej drużynie” podał piłkę wprost pod nogi Oyarzabala na 20 metrów od bramki. Ten jednak tego dnia swoją – wyjątkową w tym sezonie – skuteczność zostawił w szatni, a po wynikłym z obrony bramkarza Barcelony rożnym Mikel Merino posłał piłkę w kierunku bramki, ale ta przeleciała po złej stronie słupka.

Real Sociedad – FC Barcelona 0:1. Do przerwy dominacja Basków

Blaugrana miała kłopoty, i jej jedynym godnym zapamiętania zagraniem był wjazd Araujo w nogi Aitora Munoza, lewego obrońcy przeciwnika. Będzie to mały kamyk do ogródka prowadzącego spotkanie Alberoli Rojasa, bo wydaje się, że Urugwajczyk powinien w tej sytuacji obejrzeć żółtą kartkę, co się nie stało.

Goście w najmniejszym stopniu nie byli w stanie jednak ograniczyć szalejącego na lewej stronie Barrenetexei, a już do końca pierwszej połowy w środku pola grał jedynie tercet: Merino – Zubimendi – Mendez.

Po pierwszych 15 minutach najaktywniejszym piłkarzem Barcelony był Ter Stegen.

Reklama

Potem coś drgnęło. Typowa nadaktywność prezentowana przez Gaviego zaczęła dawać efekt, gdy ten zaczął się wymieniać pozycjami z Cancelo. Ta dość nietypowa wymienność doprowadziła ostatecznie do najlepszej sytuacji strzeleckiej gości w tym spotkaniu, bo Hiszpan wchodząc w pole karne z prawego skrzydła otrzymał doskonałe podanie od Fermina Lopeza. Z jakiegoś powodu stojąc sam na sam z Alexem Remiro zdecydował się jednak na oddanie piłki Le Normandowi, który bez zawahania pozbył się jej z pola karnego.

W reakcji na to ożywienie rozszalał się na dobre Kubo, przejmując nawet beznadziejne podanie Mikela Merino (który poza tą wpadką grał z brazylijskim wręcz luzem, podając na przykład już w drugiej połowie ruletką do Barrenetxei), po którym dośrodkował piłkę w pole karne. Tam piłka odbiła się od głowy Lewandowskiego (może złośliwie, ale to była dziś najlepsza akcja Polaka) na rzut rożny.

Pierwsza połowa to absolutna dominacja Basków.

Dość szybkie zejście Lewego

Po pierwszym kwadransie drugiej połowy kibice obu drużyn powinni zapamiętać głównie jeden moment – wejście wracającego po kontuzji Pedriego w 57. minucie, któremu towarzyszył Ferran Torres. Ta dwójka zmieniła Lewandowskiego i Fermina Lopeza. Kapitan naszej kadry zaliczył słaby występ.

Efekty tego wejścia miały na początku jednak wymiar głównie defensywny, bo Sociedad na dobre się rozszalało. Tu Inigo Martinez salwował się faulem na Oyarzabalu, okupując to żółtą kartką, tu Barrenetxea posyła po raz setny dokładnie to samo dośrodkowanie w pole karnego, które zamiast zostać po prostu wybite zamienia się w grę w dziadka ze strony gości z Katalonii. Było sporo nerwów i niepewności w grze ekipy Xaviego.

Baskowie robili co chcieli i jak chcieli, bo dopiero na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry Barcelona zaczęła dawać znaki życia. Swoich szans z dystansu próbowali kolejno Pedri i Araujo, pierwszy niecelnie a drugi silnie, lecz zbyt blisko bezbłędnego do tej pory bramkarza gospodarzy, który bez większych problemów wybronił uderzenie.

Reklama

Araujo strzelił w samej końcówce

Dobiło 90 minut i Imanol Alguacil mógł patrzeć z dumą na swój zespół – przed meczem mówił o nim jako o zawodnikach, którzy walczą na śmierć i życie za tę koszulkę. Taki zespół widzieliśmy, i jedynie niedosyt z remisu mógł opisywać nastroje zgromadzonych na trybunach kibiców.

Ale sędzia nie zapomniał przecież doliczyć trzech minut, je też trzeba było dograć, o czym Barcelona w przeciwieństwie do gospodarzy nie zapomniała. Najpierw Pedri dogrywał idealnie w tempo do Gaviego, który wbiegł z głębi pola zupełnie zignorowany przez kogokolwiek z bloku defensywnego. Piłka na nodze, on sam na sam z bramkarzem… mając do wyboru całą bramkę, wybrał… ochraniacz na piszczelu bramkarza. Westchnięcia ulgi, które przetoczyły się przez San Sebastian zapewne były słyszane aż w Barcelonie, bo na dwie minuty przed końcem seria 17 meczów bez porażki u siebie dalej trwała. Ale jeszcze tylko kilkadziesiąt sekund.

Genialne podanie na głowę Ronalda Araujo, który już całkowicie zrezygnował z obowiązków defensywnych, posłał Gundogan. Niemiec dograł, Urugwajczyk wyskoczył, przymierzył, i strzelił, rujnując marzenia kibiców Realu Sociedad w ostatniej akcji meczu. VAR sprawdził jeszcze czy czasem piłkarz przyjezdnych nie był na spalonym, ale wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.

Czy Barcelona była dziś lepszą drużyną? Absolutnie nie, to Real Sociedad z całą pewnością przeważał, ale gdy jutro spojrzymy na ośmiopunktowy krater w tabeli między drużynami, nikt tego nie będzie tego pamiętać. Jeśli chcesz marzyć o mistrzostwie, musisz liczyć na małą dozę szczęścia.

BARTEK WYLĘGAŁA

 

Real Sociedad – FC Barcelona 0:1 (0:0)

Araujo 90+2′

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

Fot. Newspix

Najnowsze

NBA

Koszykarze kochają również futbol! Którym klubom piłkarskim kibicują gwiazdy NBA?

Maciej Kurek
1
Koszykarze kochają również futbol! Którym klubom piłkarskim kibicują gwiazdy NBA?

Hiszpania

Komentarze

4 komentarze

Loading...