Daniel Stefański prowadził czwartkowy mecz Ligi Europy między Olympique Marsylia a AEK Ateny. Nie uniknął błędów, a w ewidentnej sytuacji, zamiast pokazać czerwoną kartkę, najpierw dał bramkarzowi Cicanowi Stankoviciowi żółtą, co musiał korygować VAR. To kolejny przypadek, kiedy arbitrzy mają problem z podjęciem samodzielnej decyzji.
Po godzinie gry w Marsylii utrzymywał się remis 1:1. Bramkarz Cican Stanković popełnił prosty błąd w wyprowadzeniu piłki. Przejął ją Vitinha, minął austriackiego golkipera. Składając się do strzału na pustą bramkę, golkiper złapał go za nogę, powodując upadek. Daniel Stefański w tak ewidentnej sytuacji pokazał zawodnikowi AEK Ateny żółtą kartkę. Prawdopodobnie zakwalifikował ten faul jako SPA (z ang. Stopping a Promising Attack), czyli przerwanie obiecującego ataku. Było to jednak DOGSO (z ang. Denying an Obvious Goal Scoring Opportunity), czyli przerwanie oczywistej szansy bramkowej, dlatego został szybko wezwany do monitora VAR przez Tomasza Kwiatkowskiego. Po jego interwencji Stefański zmienił swoją pierwotną decyzję i pokazał Stankoviciowi czerwony kartonik.
Kuriozalny błąd Cicana Stankovicia. Daniel Stefański był w czwartek bezlistosny.
Mecze LE i LKE można oglądać w Viaplay pic.twitter.com/rpFQbSqigJ
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) October 27, 2023
To nie pierwszy raz, gdy sędziowie mają problem z podjęciem ostatecznej i trafnej decyzji. Arbitrzy, mając świadomość, że ich potencjalny błąd skoryguje system VAR, pozwalają dokończyć akcję, która wielokrotnie powinna zostać przerwana wcześniej. Z obawy przed podjęciem błędnej decyzji, jednak tego nie robią. Dla przykładu podamy poniedziałkowy mecz, w którym Dario Vizinger w ewidentny sposób popchnął Mateusza Matrasa, nie dając mu przyjąć piłki. Przejął ją napastnik Warty Poznań, oddał niecelny strzał i dopiero wtedy sędzia Patryk Gryckiewicz użył gwizdka. Gdyby jednak Chorwat strzelił gola, ponownie musiałby interweniować system VAR, żeby zmienić pierwszy błędny ogląd na sytuację arbitra głównego.
Na taki stan rzeczy wpływają również częste zmiany przepisów. Stefański popełnił błąd w ocenie sytuacji z powodu zapisowi o podwójnej niekaralności czynu. W tym przypadku Marsylia otrzymała nie tylko rzut karny, którego na gola zamienił Amine Harit, ale również do końca spotkania z AEK grała w przewadze jednego zawodnika.
WIĘCEJ O SĘDZIACH
- W meczu Śląsk – Legia obie drużyny powinny dostać po karnym | Niewydrukowana Tabela
- Kwiatkowski: Dziwią mnie mocne słowa prezesa Widzewa. Mogliśmy grać w piłkę wodną
- Piotr Lasyk znowu poprowadzi hit. Sylwestrzak wrócił już na stałe
Fot. Newspix