Lucas Braathen nie zdążył może zdobyć globalnej sławy, ale i tak jego nazwisko nie było obce miłośnikom sportów zimowych. Ba, śmiało można powiedzieć, że mówimy o supertalencie. W 2019 roku Norweg został wicemistrzem świata juniorów. Rok później wygrał pierwsze zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. A w ostatnim sezonie zgarnął Małą Kryształową Kulę w konkurencji slalomu. I na tym… jego kariera może się zakończyć.
Norweski alpejczyk urodził się w 2000 roku i – biorąc pod uwagę realia jego dyscypliny – startować mógłby jeszcze przez dobre kilkanaście sezonów. Na ten moment jednak jest już emerytowanym sportowcem. Oczywiście – nie takie przypadki obserwowaliśmy już w przeszłości i śmiało możemy spekulować, że Braathen w przyszłości będzie jeszcze startował. Hasło “koniec kariery” w obecnych czasach nie znaczy w końcu tak wiele. Przykładowo: Tyson Fury rękawice zawieszał już kilkukrotnie. A i tak wciąż boksuje.
Co jednak zdecydowało o tak niespodziewanej decyzji utalentowanego Norwega? Nie kontuzja, nie problemy mentalne (a przynajmniej nie tylko one), a, jak podają media w Norwegii, konflikt z krajową federacją. Ta była bowiem niezadowolona, że Lucas wziął udział w reklamie marki odzieżowej konkurencyjnej dla tej, z którą normalnie współpracują norwescy alpejczycy. Innymi słowy: za kulisami naprawdę musiało się dziać, konflikt eskalował i miał sensacyjny finał. Oto słowa Braathena:
– Skończyłem. Po raz pierwszy w mojej karierze czuję się wolny. Aby rywalizować w tym systemie, musiałem nie tylko odłożyć na bok moje marzenia, ale i szczęście. Nie jestem na to gotowy. W związku z tym, będąc w miejscu, w którym wygrałem swoje pierwsze zawody Pucharu Świata, ogłaszam, że kończę karierę. To koniec – powiedział Norweg, który wspominał też, że generalnie nie czuje wielkiej satysfakcji z życia sportowca.
Co ciekawe: w poprzednim sezonie Lucas nie tylko był najlepszy w slalomie, ale też zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Wyżej znaleźli się tylko Marco Odermatt, Aleksander Aamodt Kilde oraz Henrik Kristoffersen, a więc zawodnicy o przynajmniej kilka lat starsi od niego. Nie byłoby przesadą powiedzieć, że w przyszłości Breethen mógłby stać się legendą narciarstwa alpejskiego.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Czy jednak faktycznie do jego narciarskiej historii nie zostaną dopisane kolejne rozdziały? Zobaczymy. Jeśli 23-latek nie zmieni zdania i nie będzie chciał mieć nic wspólnego z norweską federacją, niewykluczone, że jedną z opcji będzie… zmiana barw narodowych. Ale może Braathen okaże się konsekwentny i na dobre opuści świat sportu. Będziemy mieli wtedy do czynienia z podobnym przypadkiem co Kima Ekdahl du Rietza. To szwedzki szczypiornista, który w 2017 roku w wieku 27 lat i u szczytu formy skończył karierę. Potem co prawda jeszcze wrócił od rywalizacji, ale tylko na niespełna trzy sezony. I od ponad dwóch lat zajmuje się już innymi rzeczami niż sportem.
Fot. Newspix.pl