Widzew Łódź miał w niedzielę zmierzyć się z Ruchem Chorzów na własnym stadionie. Spotkanie zostało jednak odwołane z uwagi na zły stan murawy spowodowany obfitymi opadami deszczu. Sędzia Tomasz Kwiatkowski skomentował swoją decyzję w rozmowie z Canal + Sport.
Murawa na stadionie przy ulicy Piłsudskiego była w bardzo złym stanie. Do ostatnich chwil trwała walka z czasem, próbowano doprowadzić ją do stanu używalności, ale z uwagi na nieustające opady okazało się to niemożliwe. Ostatecznie sędzia Tomasz Kwiatkowski podjął decyzję o odwołaniu spotkania.
– Robiliśmy wszystko, żeby ten mecz się odbył. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że ja byłem jednym z nielicznych optymistów. Przyjechaliśmy tutaj na pierwszą inspekcję o 13:00. O 13:15 wydawało się, że boisko nie nadaje się do gry. Wyznaczyliśmy kolejny termin na godzinę 14:00. Powiem szczerze, że wtedy było światełko w tunelu. Okazało się, że w ciągu 45 minut gospodarze zrobili bardzo dużo, żeby to boisko odwodnić – powiedział arbiter.
– Chodziło o to, aby studzienki zaczęły pracować. Straż pożarna pracowała bardzo mocno, żeby to udrożnić, żeby ta woda miała gdzie spływać. Później weszły służby porządkowe, które zaczęły zgarniać wodę i o 14:00 wydawało mi się, że ten mecz ma szansę się odbyć. Dlatego opóźniliśmy go o 15 minut. – Następna inspekcja o 14:30 już taka optymistyczna nie była. Okazało się, że oba pola karne zostały odwodnione, ale na jedno z nich po 15 minutach ta woda wróciła. Nie było żadnej gwarancji, że to boisko będzie lepsze. Moim zdaniem do gry w piłkę nadawało się 30-40% murawy. Pozostałe 60-70% nie, a my gramy w piłkę nożną – dodał.
Czytaj więcej na Weszło: