Reklama

Arsenal ciągle niepokonany. Głównie dzięki bramkarzowi Chelsea

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

21 października 2023, 21:18 • 3 min czytania 1 komentarz

Bardzo długo wydawało się, że bohaterem derbów Londynu zostanie Mychajło Mudryk. Że wreszcie będzie na ustach wszystkich z powodu wyczynów na boisku, nie astronomicznej ceny. Że gol i wywalczony karny da jego Chelsea zwycięstwo nad Arsenalem na Stamford Bridge, po długich jak Tamiza czterech latach oczekiwań. Ale nie został bohaterem, bo bramkarz The Blues Robert Sanchez tchnął w Kanonierów drugie życie i z 0:2 zrobiło się 2:2.

Arsenal ciągle niepokonany. Głównie dzięki bramkarzowi Chelsea

Do końca rywalizacji zostało mniej niż kwadrans. Może nie chwila, prędzej dłuższy moment, ale już nic nie wskazywało, by goście mogli odrobić dwubramkową stratę. Przyjezdni sprawiali wrażenie, że stracili resztki wiary w uratowanie czegokolwiek. Tego wieczoru gospodarze udzielali im lekcji gry w obronie. Dochodziła 77. minuta, a Arsenal wciąż nie zdołał oddać celnego strzału. Nawet jednego. Choćby niegroźnego. Takiego byle jakiego, byle Robert Sanchez musiał się chociaż troszeczkę wysilić. Zawodnicy Chelsea zawsze znajdowali się tam, gdzie powinni. Punktualnie. Co do sekundy. Jakby byli przygotowani na każde zagranie rywali…

Ale na takie zagranie własnego bramkarza, jakie zaprezentował Sanchez, najwyraźniej już się nie przygotowali.

The Blues rozgrywali od tyłu, piłka trafiła do Sancheza. Hiszpan miał sporo czasu. Może nie tyle, by wypić kawkę i zagryźć ciastkiem, ale wystarczająco, by podać celnie albo z braku laku wywalić w pokrzywy. A mimo to tak podał do Enzo Fernandeza, że futbolówka trafiła do Declana Rice’a.

To był kluczowy moment spotkania.

Reklama

Wychowanek akademii Chelsea (w klubie w latach 2006-13) nie zawahał się, bez przyjęcia kopnął w kierunku dalszego słupka, a Sanchez patrzył, jak piłka leci do bramki, ślamazarnie dreptając. Staruszki z większą werwą zrywają się do modlitwy w kościele niż Hiszpan do powrotu do „klatki”.

2:1.

To wystarczyło, by pewność siebie ekipy Mauricio Pochettino zachwiała się, jak w trakcie potężnego trzęsienia ziemi. Kontrola nad wydarzeniami stracona, inicjatywa przekazana gościom jak pałeczka w sztafecie. Kanonierzy – niepokonani w tym sezonie – chętnie skorzystali z prezentu i po chwili jedno z nielicznych udanych zagrań Bukayo Saki na gola zamienił Leandro Trossard, który wykorzystał gapiostwo Malo Gusto.

2:2.

Jakimś cudem Chelsea wypuściła ten triumf. Jakimś cudem, bo do trafienia Rice’a nie tylko lepiej broniła, lecz także konkretniej atakowała. Choćby sam na sam z Davidem Rayą spartolili Cole Palmer (wcześnie pewnie wykonał jedenastkę) i Nicolas Jackson. Spokojnie mogła podwyższyć na 3:0, a zamiast tego nerwowo drżała o remisik.

Gdyby nie Sanchez, The Blues rozegraliby najlepszy mecz za Pochettino. Marc Cucurella nagle zaczął wyglądać jak lewy obrońca za 60 baniek, a nie oszust z Brighton. Mychajło Mudryk dał dwa konkrety – najpierw podaniem klatką piersiową napędził akcję, którą skończył strzałem głową zablokowanym ręka przez Williama Salibę, a potem dał na 2:0 efektownym centrostrzałem (Raya powinien to wyłapać). Raheem Sterling tak nękał Ołeksandra Zinczenkę, że ten po przerwie już został w szatni, Mikel Arteta się nad nim zlitował. Thiago Silva grał profesurę…

Reklama

Ale na końcu miejscowi zostali z jednym punktem. Arsenal pozostaje niepokonany, Chelsea – niezdarna, nieskuteczna, niefrasobliwa. Dużo dobrego przed Artetą (trudno nie docenić, że mimo słabego dnia Kanonierzy uratowali remis, to cecha wielkich zespołów), dużo pracy przed Pochettino (trudno nie uznać, że jego drużyna straciła dwa punkty).

Hit Premier League nie zawiódł.

Chelsea – Arsenal 2:2

Palmer (15) z karnego, Mudryk (48) – Rice (77), Trossard (84)

WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
12
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
51
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
51
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

1 komentarz

Loading...