Październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski po raz kolejny dowiodło, że bardzo daleko nam do mentalnego Mount Everestu. O ile udało się wygrać z Wyspami Owczymi, które ze względu na różnicę w jakości zawsze powinniśmy pokonywać z zamkniętymi oczami, o tyle znów skompromitowaliśmy się na tle Mołdawii. Niestety w jakimś stopniu dało się to przewidzieć, bo od 2013 roku spotkania, w których pierwsi tracimy bramkę, wygrywamy średnio co jedenaście razy. 90% z nich nie kończy się zwycięstwem, przegrywamy 65%. Hasło “jesteśmy dziadami” jest więc adekwatne, ale też wiecznie żywe. To dramatyczna tendencja trwająca co najmniej od dekady.
Zapewne niewielu kibiców zdaje sobie sprawę, jak pod tym względem wypadamy w szerszym kontekście. A wygląda on tak, że naprawdę można się przerazić. Niby to tylko liczby, wyniki, statystyki, które są niedoskonałą częścią całego obrazu, ale przecież ukazane we właściwej soczewce mogą skierować na ważny problem. My go ewidentnie mamy – od dawna trudno zaprzeczyć, że na papierze jesteśmy dobrzy piłkarsko, ale najprawdopodobniej hamuje nas krucha mentalność. Wskazują na to słabsze momenty w spotkaniach, w których trzeba mocno wyjść ze strefy komfortu przy niekorzystnym wyniku.
W ostatniej dekadzie zdarzały się też okresy, kiedy przede wszystkim reprezentacja Polski narzucała swoje warunki lub potrafiła sprawnie wychodzić z opresji, dowożąc choćby “zwycięskie” remisy. Sęk w tym, że jedno i drugie na przestrzeni dłuższego czasu to jednak rzadkość. Nie reguła, której moglibyśmy oczekiwać szczególnie po starciach z rywalami z niższej półki. Oczywiście aspekt odwracania losów rywalizacji sam w sobie nie musi mówić zbyt wiele, ale w naszym przypadku nie ma co się oszukiwać. To polska pięta achillesowa – jak się okazuje – niezależna od wymiany piłkarzy.
Reprezentacja Polski a rzadko odzywająca się mentalność walczaków
Lista wszystkich meczów od początku 2013 roku, w których pierwsi traciliśmy bramkę:
2013:
- Polska vs Słowacja – porażka 0:2
- Anglia vs Polska – porażka 0:2
- Ukraina vs Polska – porażka 0:1
- Polska vs Czarnogóra – remis 1:1
- Polska vs Ukraina – porażka 1:3
- Irlandia vs Polska – porażka 0:2
2014:
- Polska vs Szwajcaria – remis 2:2
- Polska vs Litwa – ZWYCIĘSTWO 2:1
- Polska vs Szkocja – porażka 0:1
2015:
- Polska vs Islandia – ZWYCIĘSTWO 4:2
- Niemcy vs Polska – porażka 1:3
2016:
- Polska vs Słowenia – remis 1:1
- Polska vs Holandia – porażka 1:2
2017:
- Polska vs Meksyk – porażka 0:1
- Dania vs Polska – porażka 0:4
2018:
- Portugalia vs Polska – remis 1:1
- Polska vs Czechy – porażka 0:1
- Polska vs Włochy – porażka 0:1
- Polska vs Irlandia – remis 1:1
- Kolumbia vs Polska – porażka 0:3
- Senegal vs Polska – porażka 1:2
- Polska vs Nigeria – porażka 0:1
2019:
- Słowenia vs Polska – porażka 0:2
2020:
- Włochy vs Polska – porażka 0:2
- Bośnia i Hercegowina vs Polska – ZWYCIĘSTWO 2:1
- Holandia vs Polska – porażka 0:1
2021:
- Polska vs Węgry – porażka 1:2
- Polska vs Anglia – remis 1:1
- Szwecja vs Polska – porażka 2:3
- Hiszpania vs Polska – remis 1:1
- Słowacja vs Polska – porażka 1:2
- Polska vs Islandia – remis 2:2
- Anglia vs Polska – porażka 1:2
- Węgry vs Polska – remis 3:3
2022:
- Francja vs Polska – porażka 1:3
- Argentyna vs Polska – porażka 0:2
- Polska vs Holandia – porażka 0:2
- Polska vs Belgia – porażka 0:1
- Polska vs Walia – ZWYCIĘSTWO 2:1
- Szkocja vs Polska – remis 1:1
2023:
- Polska vs Mołdawia – remis 1:1
- Albania vs Polska – porażka 0:2
- Czechy vs Polska – porażka 1:3
Bilans meczów z reprezentacjami słabszymi lub w naszym zasięgu*, w których można było oczekiwać zwycięstwa:
- 20 meczów
- 9 porażek
- 7 remisów
- 4 zwycięstwa
*Irlandia, Czarnogóra, Słowacja, Litwa, Szkocja, Islandia, Słowenia, Senegal, Nigeria, Bośnia i Hercegowina, Węgry, Walia, Mołdawia, Albania
W konkretnym ujęciu Jerzy Brzęczek tak dobry jak Adam Nawałka
Na drodze reprezentacji Polski oczywiście zdarzały się rywalizacje, których nie określaliśmy porażkami, gdy akurat nie udało się wygrać sparingu, zdobyć trzech punktów w jakichś eliminacjach lub Lidze Narodów. Dobrymi przykładami są remisy z Portugalią, Anglią czy Hiszpanią (wszystkie w różnych rozgrywkach), które w niemal każdych okolicznościach bralibyśmy przecież w ciemno. Ale nie ma ich zbyt wielu, dlatego tym większą przykrość sprawia widok ogólnych proporcji. Gdy ktoś strzela nam gola, kwestia zwycięstwa przybiera znamiona cudu, który może zdarzyć cię co najwyżej raz na kilka lat. Taka jest brutalna prawda.
Z drugiej strony, konkretny rok za kadencji Jerzego Brzęczka oraz dłuższy okres pracy Adama Nawałki przed rokiem MŚ w Rosji pokazują, że nie zawsze było tak źle. Wtedy bowiem mało było takich meczów, w których to my musieliśmy odrabiać straty. Szczególne pod tym względem były eliminacje do EURO 2020 – w czasie pięciu zgrupowań i dziesięciu spotkań o stawkę tylko raz pierwsi straciliśmy bramkę. Owszem, przegraliśmy ze Słowenią, jednak w szerokim ujęciu na tle pozostałych lat to wygląda jak typowy wyjątek do zaakceptowania. Ba, właśnie za Brzęczka po raz ostatni (2020, Bośnia i Hercegowina) i tak naprawdę jedyny w ważniejszych rozgrywkach reprezentacja Polski wróciła do meczu i go wygrała. Michniewicz zrobił to z Walią, ale w Lidze Narodów. Natomiast Nawałka z Litwą i Islandią w meczach towarzyskich, przy czym Nawałka przed feralną porażką 0:4 z Danią miał to, do czego w 2019 roku nawiązał Brzęczek, a więc zdecydowanie częściej wyprowadzał cios jako pierwszy.
Idąc rok po roku, można zauważyć, że najgorzej wypadają okresy przejściowe. Takie, w których następowała zmiana selekcjonerów – 2013, 2018, 2021 czy 2022. Można też dodać inne założenie, że w ostatnich latach częściej zaczęliśmy grać z lepszymi od siebie, co w zdecydowanej większości nie kończyło się dobrze i tym samym trochę podkopało pewność siebie kadry jako całego organizmu, nie poszczególnych ogniw. Nikt oczywiście nie wymaga, żeby odwracać losy spotkań z Francją czy Argentyną na mundialu, ale reprezentacja Polski zaczęła mieć problemy w meczach o stawkę nawet z rywalami pokroju Mołdawii czy Albanii. Porównując najnowszą przeszłość do starszej, na takich przykładach widać, że problem z mentalnością prawdopodobnie się pogłębił.
Liczby nie stoją po naszej stronie. Również na tle innych wypadamy słabiej
Od 2013 roku, gdy pierwsi tracimy bramkę, tylko 9% spotkań kończy się zwycięstwem, a przegrywamy 65% z nich. Wiadomo, że w każdym zespole na świecie szanse na niepowodzenie rosną, kiedy coś nie idzie po jego pierwotnej myśli. Strata nawet zupełnie przypadkowego gola w pierwszych minutach naturalnie może wywrócić plan taktyczny, nałożyć dodatkową presję i zmienić przebieg gry o 180 stopni. Ale to tylko okoliczność łagodząca, nie argument zamykający dyskusję o problemie mentalnym reprezentacji Polski opartym na konkretnym typie meczów.
Dla porównania statystyki dwóch reprezentacji z podobnej półki (2013-2023):
- Szwecja – 56 meczów, po stracie gola 16% zwycięstw i 67% porażek
- Austria – 45 meczów, po stracie gola 22% zwycięstw i 66% porażek
I jednej reprezentacji z półki najwyższej (2013-2023):
- Francja – 41 meczów, po stracie gola 34% zwycięstw i 46% porażek
Potrzebujemy ewolucji, a może nawet rewolucji mentalnej
Michał Probierz powiedział ostatnio, że nie jest cudotwórcą. Przyznał też po listopadowym zgrupowaniu na łamach “Kanału Sportowego”, że obecna grupa piłkarzy ma problem mentalny, który może rozwiązać dopiero wymiana pokoleniowa. Patrząc od dłuższego czasu na mecze Polaków z trybun czy sprzed telewizora, trudno wyciągnąć inne wnioski i w sumie dobrze, że świeży fachowiec w szatni dostrzega to samo. Ale w pewnym sensie nowy selekcjoner musi założyć pelerynę i dokonać cudu rzutującego na lepszą przyszłość Od razu tego zrobić się nie da, szczególnie po takich wtopach jak w tym roku i najprawdopodobniej straconych eliminacjach, lecz trafna diagnoza to jest już jakiś punkt wyjścia.
Teoretycznie z każdym rokiem mamy coraz lepszych zawodników na różnych pozycjach. Podwyższamy poziom klasy średniej, której przedstawiciele wypełniają luki i towarzyszą najlepszym do momentu, aż sami nie wezmą pierwszych skrzypiec. A mimo to można odnieść wrażenie, że kadrowicze mentalnie nie prezentują poziomu klubów, jakie mają w swoich CV. I choć nie są słabi piłkarsko, ich najsłabszym punktem – jako grupy w trudnym środowisku bardzo odsłoniętym na krytykę – wydaje się psychika. Właśnie nad nią trzeba pracować, nie zważając na indywidualną siłę nazwisk. Inaczej każdy, kto potrafi celnie kopnąć piłkę w stronę naszej bramki, będzie dla nas poważną przeszkodą, co dobitnie pokazuje nie tylko obecny rok.
WIĘCEJ O MECZU POLSKA – MOŁDAWIA:
- Mazurek ze Stadionu Narodowego: Nie zasługujemy na nic
- Kolejny wstyd. Gdzie nam na EURO?
- Beznadziejny Dziczek, słabiutki Milik, nędzny Szymański. Noty po meczu z Mołdawią
Fot. Newspix