Reklama

Teraz albo nigdy. Nowe otwarcie szansą dla Frankowskiego

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

11 października 2023, 09:39 • 7 min czytania 19 komentarzy

Przemysław Frankowski przyjechał na zgrupowanie reprezentacji Polski w dobrej formie. W październiku wydatnie pomógł swojemu zespołowi, notując dwie asysty. Do tego będzie współpracował z trenerem Michałem Probierzem, któremu wiele zawdzięcza, a sam selekcjoner mocno w niego wierzy. Symptomy zmiany roli „Franka” w kadrze dało się wyczuć już od wielu miesięcy, choćby po słowach Roberta Lewandowskiego. Czy zawodnik Lens będzie w nowym rozdaniu jednym z nowych liderów biało-czerwonych?

Teraz albo nigdy. Nowe otwarcie szansą dla Frankowskiego

Za Przemysławem Frankowskim najlepszy sezon w karierze. Pięć goli, trzy asysty, wicemistrzostwo Francji z Lens, drugi najlepszy piłkarz Ligue 1 według not „L’Equipe”. Fenomen, by nie powiedzieć meteor, który pojawił się na niebie i po chwili zniknął. Zarówno klub, jak i sam zawodnik pracują nad tym, by tak się nie stało. O ile na początku sezonu widać było kosmiczne symptomy tymczasowości, o tyle od końca września można zauważyć zmianę. Lens odbiło się w lidze, wyszło ze strefy spadkowej i zachwyca w Lidze Mistrzów. Prowadzi w grupie z Arsenalem, Sevillą i PSV. Podobną zależność można odnieść do Frankowskiego.

Pochwały od Lewandowskiego

Na początku sezonu występował jako prawy wahadłowy i nie radził sobie najlepiej. W spotkaniu z PSG doznał kontuzji przywodziciela, przez co stracił spotkanie z AS Monaco, a także opuścił wrześniowe zgrupowanie kadry. Gdy jednak doszedł do zdrowia i powrócił do podstawowego składu, wszystko się odwróciło. Lens pozostaje niepokonane. 28-latek występuje jako lewy wahadłowy w lidze, a w Champions League po prawej stronie. W ostatnich dwóch meczach zaliczył dwie kluczowe asysty, które zapewniły triumf nad Arsenalem i remis z Lille. Czy należy się zatem spodziewać, że dobrą formę przełoży na kadrę?

Zadebiutował w niej w 2018 roku. Dotychczas wystąpił w 34 spotkaniach, w których zdobył jedną bramkę i zaliczył pięć asyst. Przebywał jednak na boisku nieco ponad 1700 minut, co daje 19 pełnych meczów. Mimo to pozostaje szóstym najbardziej doświadczonych piłkarzem w aktualnej kadrze reprezentacji, jeśli za kryterium przyjmiemy liczbę występów. Grał zarówno na Euro 2020, jak i w zeszłorocznym mundialu. Wobec zmian, które następują w kadrze, nieobecności Roberta Lewandowskiego i przejęcia opaski kapitańskiej przez Piotra Zielińskiego, wymagania względem Frankowskiego powinny być większe, szczególnie że jako lidera zaczęła go postrzegać również szatnia.

Przemek Frankowski w Lens strzela karne. I co to oznacza? Bierze odpowiedzialność na siebie. Wielokrotnie podczas treningu widziałem, jak dorósł, jak zmienił swoją osobowość, jak nie boi się tej odpowiedzialności. To jest dla mnie bardzo pozytywny znak. Widzę też, jak wypowiada się na pewne tematy i to też świadczy o osobowości. I nie ma znaczenia czy to się dzieje we Francji, czy w polskiej lidze. To jest właśnie ta odpowiedzialność. Bierzesz na siebie presję. Cały stadion w liczbie 10 tys. patrzy na siebie. Czyli już budujesz tę swoją osobowość na boisku. To jest ten pozytywny przykład, na który chciałbym zwrócić uwagę. I to jest fajna rzecz, bo dostrzegam różnicę, jak było parę lat wstecz – powiedział w osławionym już wywiadzie z Mateuszem Święcickim Lewandowski.

Reklama

Wiara Probierza

Większej odpowiedzialności wymaga szatnia, więc wymagać powinni też kibice. I z tego należy zacząć go rozliczać, tym bardziej że obecny układ kadry mu sprzyja. Nowym selekcjonerem został bowiem człowiek, który odkrył go dla Jagiellonii Białystok. Wystawiał pomimo słabszej gry, oporu ze strony kibiców i innych przeciwności losu, w tym kontuzji oka, która mogła zakończyć karierę 28-latka. Wiara Michała Probierza we Frankowskiego sprawiła, że ten nie tylko okazał się wartością dodaną „Jagi”, ale również zapewnił jej zarobek w wysokości półtora miliona euro, w dwa i pół roku podbił USA, a teraz zachwyca we Francji.

Upór i wiara. Jak Probierz uratował Frankowskiemu oko i karierę

Mimo wszystkich przeciwności losu Probierz za każdym razem powtarzał: – Ty będziesz u mnie grał. Frankowski temu zaufał. Pierwszym tego krokiem był transfer z Lechii Gdańsk do Jagiellonii. – Przed początkiem ligi założyłem sobie, że jeśli dwa spotkania przesiedzę na ławce, będę chciał odejść. Tak się stało, nie zagrałem nawet minuty. Druga przyczyna to trener Probierz. Tylko ze względu na niego zdecydowałem się na Jagiellonię – wyjaśniał nam powody transferu w sierpniu 2014.

Kolejnym krokiem zaufania powinna być dobra gra dla reprezentacji Polski, bo nie ma się co oszukiwać, Frankowski w kadrze miał tylko przebłyski. Kilka dobrych rajdów, podanie na pustą bramkę do Jakuba Świerczoka, który znajdował się na spalonym, w końcu asysta po wejściu z ławki w meczu ze Szwecją na Euro 2020. Świetne wyjście w tempo do kontry i asysta w starciu Ligi Narodów z Holandią. To dwa najbardziej pamiętne występy „Franka” w kadrze. W tych samych meczach miał jednak chwile słabości, jak nieudany powrót za Dejanem Kulusevskim, który asystował przy trafieniu Emila Forsberga czy pozostawianie Matty’ego Casha bez wsparcia w obronie po prawej stronie w starciu z Oranje.

Wysoka forma w klubie

Oczekiwania wobec Frankowskiego powinny być większe, bowiem w klubie pokazuje, że potrafi grać na najwyższym poziomie. To przecież drugi najlepszy piłkarz Ligue 1 poprzedniego sezonu ze średnią not od „L’Equipe” na poziomie 5,94. Lepszy był tylko Leo Messi z ocenami na poziomie 6,13. Polak trafił również do jedenastki sezonu ligi francuskiej. To pokazuje, że w końcu uporał się z problemem chwiejności formy, co zawdzięcza również pracy z psychologiem.

Reklama

W przeszłości zdarzało się, że rozgrywałem dwa dobre mecze i następny mi nie wychodził. To nawet chyba nie była presja. Dziś czasami czuję coś dziwnego w żołądku, ale wyciągam z takiej sytuacji coś pozytywnego. Mówię do siebie: „Jesteś w tym klubie, ponieważ na to zasługujesz”. Takie emocje mnie nakręcają. W przeszłości bywało różnie, ale teraz rozwinąłem swój umysł. Pracowałem nad tym z psychologiem – powiedział na łamach „L’Equipe” w maju.

W tym sezonie Frankowski zaliczył dopiero dwie asysty, ale widać, że bryluje w innych statystykach. W Lens to drugi najlepszy piłkarz pod względem rajdów progresywnych. Zaliczył ich szesnaście w Ligue 1. Do tego bardzo dobrze pokazuje się do gry, co obrazują dane przyjętych podań do przodu. Zanotował ich już 47, co plasuje go w czołowej 25-tce Ligue 1 i znajduje się na tym samym poziomie co Pierre-Emerick Aubameyang – napastnik Marsylii, który znany jest z tego, że bardzo dobrze wychodzi do zagrań prostopadłych i na wolne pole. Wypracował również najwyższy wskaźnik asyst oczekiwanych, a w obronie zachowuje się bardzo odpowiedzialnie.

Teraz albo nigdy

Co najważniejsze, Frankowski przestał być anonimowy. Szczególnie na początku kariery w Lens mówiono o nim z dużą dozą dystansu. Jednak grając w podstawowym składzie solidnej drużyny Ligue 1 i występy w Lidze Mistrzów, obligują do zmiany nastawienia. – Nikt mnie nie znał. Ludzie pytali, kim jestem, co to za jakiś Polak, który przyszedł z Ameryki. Ale to mi na swój sposób pomogło. Przyjechałem bez żadnej opinii, miałem wiele do osiągnięcia. Czułem się też gotowy, by grać we Francji – mówił dalej 28-latek, który stał się symbolem solidności.

Na co dzień Frankowski występuje zmiennie na obu wahadłach. O ile prawą stronę mamy dobrze obsadzoną, o tyle po lewej wciąż posiadamy wakat. Może to odpowiednia pora, by ta pozycja stała się dla 28-latka podstawową w kadrze. Dotychczasowe rzucanie go po boisku i pełnienie funkcji zapchajdziury się nie sprawdziło. Teraz powinien otrzymać dużo zaufania od Probierza, a jeśli jest gdzieś ono szczególnie potrzebne w kadrze to na lewym wahadle, którego odpowiednie zagospodarowanie od lat sprawia nam ogromne trudności.

Frankowski ma już za sobą doświadczenia dwóch dużych turniejów, rozegrał 36 spotkań w kadrze, jest ceniony przez szatnię i jak nikt inny z piłkarzy zna nowego selekcjonera. Jeśli gdzieś ma rozpoczynać się metamorfoza w reprezentacji, to właśnie od 28-latka. To po jego grze powinno być widać różnicę, a on sam pokazać, że jest w stanie wziąć większą odpowiedzialność za drużynę narodową, a także na stałe zagwarantować sobie miejsce w podstawowym składzie. Jeśli jednak nie wykorzysta tej szansy, zapewne już nigdy nie zaistnieje na poważnie w reprezentacji.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

19 komentarzy

Loading...