Rafał Gikiewicz to obecnie bramkarz MKE Ankaragucu. Przez lata świetnie spisywał się jednak na niemieckich boiskach. W rozmowie ze „sport.pl” powiedział m.in. o jego możliwym transferze do Bayernu Monachium.
– Artur Wichniarek, który wówczas zajmował się moimi sprawami, akurat był w Sopocie z Romanem Kołtoniem, kiedy zadzwonił do niego Hasan Salihamidzić. Faktycznie były rozmowy, gdyż oni chcieli mnie sprowadzić do siebie. Chcieli wpuścić zwariowanego Gikiewicza do szatni! Ale byłem dopiero po pierwszym sezonie w Augsburgu i Augsburg zdecydował, że mnie nie puści. Do dzisiaj mam jednak zachowanego screenshota z telefonu Artura Wichniarka z dzwoniącym do niego Hasanem Salihamidziciem. Augsburg mnie nie puścił, ale za to zaoferował nowy kontrakt z lepszymi zarobkami. Stefan Reuter powiedział wtedy dzień przed moim wyjazdem na wakacje, że nie pozwoli mi odejść, bo jestem dla niego gwarantem utrzymania Augsburga. I faktycznie – trzy lata gry w Augsburgu, zespół trzykrotnie utrzymał się w Bundeslidze. To też traktuję jako sukces – powiedział bramkarz Ankaragucu Rafał Gikiewicz na łamach „sport.pl”.
Obecnie 35-latek występuje w lidze tureckiej. Rozegrał w tym sezonie w cztery mecze, w których wpuścił sześć bramek. Jego transfer do Ankaragucu był zaskoczeniem, szczególnie że w Niemczech miał wyrobioną markę. W Bundeslidzie i na jej zapleczu spędził łącznie dziewięć lat.
– Zostawiłem po sobie w Niemczech naprawdę dobre wrażenie. Brakowało jednak konkretnych ofert. Byliśmy nastawieni na to, żeby w pierwszej kolejności rozpatrywać oferty niemieckie, ale od zapytań do transferu daleka droga. Potem w rozmowach wytyka się doświadczonemu zawodnikowi, że nie ma już 20 czy 27 lat, a już 35… Ankaragucu zabiegał z kolei o mnie przez kilka tygodni, na początku pojawiły się jakieś perturbacje, ale wrócili do tematu, zaprosili mnie z żoną do Turcji. Przylecieliśmy, zobaczyliśmy miasto i zdecydowałem się na coś nowego – zdradził kulisy transferu Gikiewicz.
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Serhou Guirassy. Koszmar rywali i człowiek, który wyrównał rekord „Lewego”
- Borussia Dortmund – zaprzęg bez odpowiedniej hierarchii i ze skłóconym maszerem
- Giganci pod jednym dachem. Jak VfB Stuttgart próbuje stanąć na nogi
- Polanski: – Niemal codziennie robiłem notatki z zajęć Nagelsmanna
Fot. Newspix