Reklama

Jest pięknie, ale mogło być idealnie. Polskie koszykarki 3×3 ze srebrem MŚ U23

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

01 października 2023, 20:15 • 5 min czytania 5 komentarzy

Wczoraj Aleksandra Zięmborska kapitalnym rzutem zapewniła reprezentacji polskich koszykarek 3×3 wyjście z grupy i wygraną nad Niemkami. Dziś Polka dała kolejny popis, kiedy w półfinale z Chinami była najlepiej punktującą zawodniczką meczu. Niestety w finale z Holandią, wykonując dwa rzuty osobiste które mogły zdecydować o mistrzostwie świata, nie dała rady. Niepowodzenie polskiej liderki szybko wykorzystały Holenderki, po dogrywce wygrały 19:17 i zostały mistrzyniami globu do lat 23 pomimo, że grały ten mecz w osłabieniu. Stąd Biało-Czerwone mogą czuć spory niedosyt. Choć generalnie, zagrały bardzo dobre zawody a srebrny medal to spory sukces.

Jest pięknie, ale mogło być idealnie. Polskie koszykarki 3×3 ze srebrem MŚ U23

Polki zagrały znakomity turniej

Przed zawodami rozgrywanymi w Lublinie, większe nadzieje na sukces naszych reprezentantów mogliśmy upatrywać u panów. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku to właśnie nasza męska reprezentacja do lat 23 sięgnęła po tytuł mistrzów świata. Tym razem jednak polscy koszykarze pożegnali się z turniejem już w fazie grupowej.

Ale za to znakomite zawody rozgrywały ich koleżanki po fachu. Pierwszego dnia podopieczne Edyty Koryzny pokonały Greczynki oraz Tunezyjki. Dwa dni później przegrały po dogrywce z Litwą 14:15, ale za to w meczu o wszystko z Niemkami, który musiały wygrać różnicą pięciu punktów, zwyciężyły 22:17. I to po rzucie zza linii, oddanym przez Aleksandrę Ziemborską na ostatnie sekundy przed końcem meczu. Ta akcja stała się wiralem, a Polki – wielkimi bohaterkami mistrzostw.

Reklama

Wreszcie, dziś nasze koszykarki grały w fazie pucharowej turnieju. Rano przeciwniczkami Polek w ćwierćfinale zawodów były Japonki. Po bardzo zaciętym spotkaniu (w szczególności w defensywie) gospodynie triumfowały 11:8. Z kolei w półfinale Polska zagrała z kolejnym zespołem z Azji – Chinami. Reprezentantki Państwa Środka także rozgrywały świetne zawody. W grupie pokonały koszykarki z USA, zaś w 1/4 okazały się lepsze od Francuzek. To były jedne z faworytek do złota, w szeregach której należało uważać w szczególności na Ming Zheng.

Ostatecznie liderka chińskiej drużyny rzuciła 10 punktów… ale i tak nie została najlepiej punktującą zawodniczką spotkania. Wśród Polek na parkiecie ponownie szalała Aleksandra Zięmborska, która na swoim koncie zanotowała 11 oczek. Ogólnie to było znakomite spotkanie do oglądania, przy którym wynik mógł pójść w obie strony. Polskie koszykarki świetnie weszły w mecz i wygrywały 6:2 ale na 30 sekund przed syreną kończącą mecz musiały odrobić dwa punkty straty.

Ta sztuka udała się za sprawą Aleksandry Pszczolarskiej, dzięki czemu o wyłonieniu pierwszej drużyny która zagra w finale mistrzostw świata, zdecydowała dogrywka. Przypomnijmy, że w koszykówce 3×3 dogrywka polega na tym, że wygrywa zespół, który jako pierwszy zdobędzie dwa punkty. Zatem mecz może zakończyć się nawet po pierwszej akcji i celnym rzucie zza koła. W poczynaniach obu ekip widać było sporo nerwów, a jedna i druga drużyna miała okazję ku temu, by zakończyć spotkanie na swoją korzyść. Ostatecznie to Polki lepiej wywiązały się z tego zadania. Dzięki punktom zdobytym przez Julię Bazan oraz Olę Zięmborską pokonały Chinki 17:15.

Niewykorzystana szansa na tytuł

Przeciwniczkami Polek w meczu decydującym o mistrzostwie świata były Holenderki. Reprezentantki Oranje w drugim półfinale po dogrywce pokonały koszykarki z Litwy. Jednak do finału rywalki Polek podchodziły osłabione brakiem kontuzjowanej Kiki Fleuren. Zatem Biało-Czerwone grały u siebie, w dodatku mogąc rotować swoimi siłami. To wszystko układało się w kawał pięknej historii tych dziewczyn, która miała szansę zakończyć się wręczeniem im mistrzowskiego pucharu.

Oczywiście Holenderki miały inne plany. Ich zawodniczki dysponowały przewagą wzrostu i wyglądały po prostu na silniejsze fizycznie. Jednakże równocześnie z każdą kolejną sekundą zdawały się opadać z sił – uwypuklał się u nich brak czwartej do zmiany. Z kolei w szeregach Biało-Czerwonych Zięmborska udowadniała, że gra turniej życia. Polka była wszędzie. Kiedy miała możliwość, celnie rzucała za dwa punkty. Ale nie bała się również wchodzić z piłką pod kosz. A trzeba mieć odwagę, by robić takie akcje mając naprzeciwko siebie rosłą Zoë Slagter.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Reklama

Oczywiście ten mecz nie mógł potoczyć się spokojnie. Pomimo że Polki długo prowadziły w spotkaniu, to pod koniec uśpiły swą czujność. Koszykarki z Holandii perfekcyjnie to wykorzystały i wyszły na prowadzenie 17:16. Polskie szanse na złoto przedłużyła – jakżeby inaczej – Zięmborska, która dosłownie w ostatniej sekundzie wyrównała wynik meczu!

Ale to jeszcze nie wszystko. Kiedy Holenderki w dogrywce ponownie wyszły na prowadzenie i tylko punkt dzielił je od mistrzostwa, Ola dała się sfaulować podczas oddawania rzutu za dwa punkty. A że rywalki swój limit przewinień już wykorzystały, to Polka miała wykonywać dwa rzuty osobiste. Gdyby oba siadły, Biało-Czerwone byłyby mistrzyniami świata.

Niestety, w decydującym momencie Zięmborska zawiodła. Dwa razy spudłowała. Chwilę później to Polki musiały ratować się faulem, po którym Holandii przyznano rzut osobisty. Sprawę w swoje ręce wzięła Lotte van Kruistum. 20-latka wytrzymała presję i zapewniła swojej drużynie mistrzostwo świata, ustalając wynik meczu na 19:17.

Czy zatem reprezentacja Polski może czuć niedosyt? Z pewnością tak, bo koło nosa przeszła jej ogromna szansa na wywalczenie tytułu. Stąd dziś srebrne medale mogą nieco kłuć w serca. Jednak równocześnie pamiętajmy, że przed zawodami zdecydowana większość kibiców taki wynik wzięłaby w ciemno. I nam także wydaje się, że kiedy emocje opadną, to koszykarki Edyty Koryzny będą mogły powiedzieć o sobie, że wykonały kawał dobrej roboty.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o innych sportach:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

Komentarze

5 komentarzy

Loading...