Kojarzycie jeszcze historię, że trener Motoru Lublin Goncalo Feio najpierw obraził panią rzecznik swojego klubu, a później zdzielił tacką na dokumenty prezesa? Mogliście zapomnieć, bo zdarzenie miało miejsce 5 marca po meczu II ligi: Motor – GKS Jastrzębie (2:1). Lubelski klub jest dziś już w I lidze, szkoleniowiec był blisko odejścia (bo nie dostał w terminie propozycji nowej umowy), a dział dyscyplinarny PZPN nadal nie wyjaśnił sprawy. Stworzenie i przeniesienie jednego dokumentu z jednego biura związku do drugiego trwało 70 dni! A czemu? Bo trwał okres urlopowy. Szkoda tylko, że Komisja Dyscyplinarna od początku rozgrywek zbiera się raz w tygodniu.
Ostatnia wiążąca decyzja miała miejsce 12 lipca. Wtedy Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN uznała w części odwołanie byłego prezesa Motoru Lublin – Pawła Tomczyka i byłej rzecznik klubu – Pauliny Maciążek. Oboje zaskarżyli decyzję pierwszej instancji, a więc Komisji Dyscyplinarnej PZPN, która 23 marca uznała, że:
- Goncalo Feio był winny naruszenia nietykalności cielesnej Tomczyka oraz był winny nieetycznego zachowania wobec pani Maciążek
- ukarze trenera Feio karą zasadniczą dyskwalifikacji w wymiarze 1 roku, zawieszając jej wykonanie na okres 2 lat
- przyzna portugalskiemu szkoleniowcowi dodatkową karę pieniężną w wysokości 30 000 zł
- zobowiąże trenera Feio do przeproszenia pana Tomczyka oraz pani Maciążek na piśmie
Długa zwłoka z uzasadnieniem
Oboje pokrzywdzeni, jak również ukarany szkoleniowiec nie zgodzili się z decyzjami Komisji Dyscyplinarnej i sprawa trafiła do Najwyższej Komisji Odwoławczej. Ta 12 lipca zdecydowała, że w trakcie postępowania w pierwszej instancji zostały popełnione m.in. różne błędy. Odwołanie Tomczyka i Maciążek w części zostało przyjęte, a to Goncalo Feio zostało w całości odrzucone. NKO zdecydowała, że sprawą ponownie ma zająć się Komisja Dyscyplinarna PZPN. Decyzja została podjęta 12 lipca, a PZPN opublikował komunikat na ten temat dzień później, można go przeczytać TUTAJ.
I tu zaczynają się schody. Ustaliliśmy, że pismo z uzasadnieniem decyzji Najwyższej Komisji Odwoławczej trafiło do Komisji Dyscyplinarnej dopiero po 70 dniach. Dokument ma datę 12 lipca, a członkowie Komisji otrzymali go dopiero 20 września.
PZPN: Winny okres urlopowy
Czemu zwłoka trwała aż ponad dwa miesiące, skoro oba ciała dyscyplinarne obradują w tym samym budynku, w siedzibie PZPN przy ul. Bitwy Warszawskiej? Dlaczego ktoś nie mógł przenieść dokumentu z jednego do drugiego biura? Kiedy Komisja Dyscyplinarna PZPN w końcu zajmie się sprawą? Otrzymaliśmy odpowiedź na naszego maila w iście ekspresowym tempie, bo w niecałe 24 godziny:
„12 lipca 2023 roku Najwyższa Komisja Odwoławcza wydała orzeczenie ws. Goncalo Feio. Tego dnia sporządzono jedynie sentencję orzeczenia i podano ustne motywy rozstrzygnięcia. Przekazanie sprawy do ponownego rozstrzygnięcia wymagało sporządzenie pisemnego uzasadnienia i dopiero wówczas akta sprawy mogły zostać skompletowane i przekazane do Komisji Dyscyplinarnej. Regulaminowy termin sporządzenia uzasadnienia wynosi 30 dni, przy czym jest to termin instrukcyjny. W omawianej sprawie dłuższy termin sporządzenia uzasadnienia wynikał z kilku okoliczności, w tym w szczególności konieczności zamieszczenia wytycznych dla organu pierwszej instancji. Należy zwrócić uwagę, że uzasadnienie sporządzane było w okresie urlopowym, a wymagało uzgodnień kilku osób.
Ostatecznie pisemne uzasadnienie trafiło do Komisji Dyscyplinarnej 20 września br., a Komisja termin posiedzenia w tej sprawie wyznaczyła na 12 października br”.
No więc nawet PZPN przyznaje, że pisemne uzasadnienie zostało wysłane nie po regulaminowych 30 dniach, w po kolejnych 40. Powód? Niby złożoność sprawy, a tak naprawdę urlopy, bo trzeba było ustalić stanowisko kilku osób. No fajnie, OK. Tylko, że Komisja Dyscyplinarna cały czas się zbiera i działa. Od początku sezonu – 21 lipca zbierała się już osiem czy dziewięć razy. Wiemy, że Komisja Dyscyplinarna zrzuca opóźnienie na Najwyższą Komisję Odwoławczą, która tak regularnie się nie zbiera. Na, ale ludzie kochani – czy jeden gość z NKO nie mógł usiąść i napisać tego uzasadnienia? Ile by mu to zajęło?
Może problemem była konieczność zebrania podpisów wszystkich członków NKO, których parafki widnieją na pierwszej stronie orzeczenia. Źle to wygląda. Opieszałość jak w polskich sądach.
To już 221 dni od akcji z tacką
Trener Feio sobie normalnie pracuje. Całkiem nieźle mu idzie, bo Motor zajmuje 4. miejsce w I lidze. Niestety odpadł z rozgrywek Pucharu Polski, przegrywają z Puszczą Niepołomice (0:1). Zachodzi jednak prawdopodobieństwo, że skoro Najwyższa Komisja Odwoławcza uznała odwołania pokrzywdzonych w powyższej sprawie, to portugalski szkoleniowiec już teraz powinien być teraz zdyskwalifikowany i to bez zawieszenia. Komisja Dyscyplinarna ma jednak czas, bo posiedzenie dotyczące trenera Feio odbędzie się dopiero 12 października. Od decyzji NKO będą to już 92 dni, czyli równe 3 miesiące. Ależ to jest zawrotne tempo! Jak dobrze pójdzie to Portugalczyk zostanie ukarany 221 dni od momentu, kiedy przypieprzył tacką w prezesa. To ponad siedem miesięcy.
A i to nie jest pewne. Komisja Dyscyplinarna lubi przecież podejmować dziwne decyzje. Przykład? Filip Mladenović za bomby wyprowadzone na twarz zawodników Rakowa po majowym finale Pucharu Polski miał być zdyskwalifikowany globalnie. Finalnie nic takiego nie miało miejsca, a Serb już w sierpniu biegał sobie po boisku w eliminacjach Ligi Mistrzów w barwach nowego klubu – Panathinaikosu.
Może tym razem będzie inaczej i w sprawie Feio Komisja Dyscyplinarna w końcu podejmie słuszną decyzję. Pewne jest jedno – jej członkowie mają nadal sporo czasu, żeby przemyśleć finalne orzeczenie. Posiedzenie w tej sprawie odbędzie się wszak dopiero 12 października.
WIĘCEJ O GONCALO FEIO:
- Goncalo Feio przegrał w Najwyższej Komisji Odwoławczej
- Fatalne przejęzyczenie: level Motor Lublin. Feio, Jakubas i historia pewnej umowy
- „Cioto, nie masz prawa nazywać się Motorowcem”. Kolejny wybuch Goncalo Feio
- Paweł Tomczyk: Całe moje życie zawodowe zostało oplute [WYWIAD]
- Były asystent Goncalo Feio w Motorze: – Poniżał mnie, miał ataki agresji
Fot. Newspix