Gdyby tylko żył Johan Cruyff, kibice z F-side wstawaliby w czternastej minucie każdego meczu na wyraz buntu wobec zdrady ideałów i znak solidarności z filozofią idola. Słynny Holender zrozumiałby ich nienawiść do bandy jajogłowych przedsiębiorców z rady nadzorczej. W końcu to on wskazał spadkobiercom swojej spuścizny, jaki układ zawsze cuchnie i koroduje: rządy biznesu ponad futbolem. To właśnie nowotwór, który wyżera dorobek kulturowy współczesnego Ajaksu Amsterdam.
Cruyff poczułby się pewnie w obowiązku ratowania dziedzictwa Ajaksu. Jest ojcem chrzestnym albo po prostu ojcem wszystkiego, czego ten klub przez ostatnie pół wieku się dochrapał, ale też obserwatorem jego upadków, gdy ruszał w świat i dziecko osieracał. Po jego transferze do Barcelony w 1973 roku Ajax nie wygrał w Europie niczego przez kilkanaście kolejnych lat, dopóki alfa i omega nie powróciła w roli trenera, żeby na nowo wprowadzić ład i porządek. Po jego odejściu w 1989 roku w Amsterdamie przerobili dziewięciu sterników w dwadzieścia cztery miesiące, pokutowali dwa lata poza kontynentalnymi rozgrywkami za grzechy swoich kibiców i uwikłali się w kryzys niegodny swojej wielkości. Po sześciu kolejnych sezonach bez mistrzostwa Holandii w 2010 roku klub uratował jego pełen goryczy felieton w „De Telegraaf”, w którym pisał, że ktoś tu właśnie porzucił ideały, bo władzę oddał nudziarzom w garniturach, a nie praktykom futbolu z postrzelonymi wizjami, czytaj: jemu we własnej osobie. Niedługo później nieproszony wparował na zebranie zarządu, wyszedł z niego jako komisarz do spraw przebudowy wewnętrznych struktur i położył podwaliny pod wspaniałą dekadę w klubowej historii. Ta właśnie dobiegła końca. Cruyff już nie żyje, więc w Holandii coraz głośniej o największym pożarze w 123-letniej historii Ajaksu.
Strasznie być piłkarzem Ajaksu
Dziewiąta minuta, Santiago Gimenez. Osiemnasta minuta, ponownie Santiago Gimenez. Trzydziesta siódma minuta, na dokładkę Igor Paixao. Ajax przegrywa 0:3 z Feyenoordem. Na murawę Johan Cruyff Areny lecą race, kamienie i kubki. Sędzia przerywa mecz, piłkarze schodzą do szatni, kibice wszczynają burdę. Krzyczą, przeklinają, demolują stadion, wybijają szyby, niszczą wszystko na swojej drodze. Na rozpętanie anarchii w przypadku porażki przygotowywali się na długo przed pierwszym gwizdkiem. Policja używa gazu łzawiącego, na koniach rozgania rozszalały tłum, kilkanaście osób zostaje rannych.
Marco van Basten apeluje, żeby zawiesić rozgrywki Eredivisie. W Holandii nie radzą sobie z chuliganami. Ponoć prawie 90% meczów poprzedniego sezonu ligowego odbyło się w obliczu mniej lub bardziej restrykcyjnie ograniczonej frekwencji na stadionie. Chaos narodził się wiosną 2023 roku. Bandyci poczuli wrogi zew. Davy Klaassen z Ajaksu zalał się krwią, kiedy dostał zapalniczką w głowę od jednego z pseudokibiców Feeyenordu. Spotkanie Ajaksu z Groningen trzeba było przerwać przez dym na murawie i wtargnięcia kiboli na płytę. Bandyckie akcje uniemożliwiały też rozgrywanie starć Utrechtu, Twente, Go Ahead Eagles, RKC Waalwijk czy Sparty Rotterdam. Dwudziestoletni ultras PSV Eindhoven rzucił się na Marko Dmitrovicia z Sevilli. Dostał czterdziestoletni zakaz stadionowy.
Policja aresztowała 154 członków bojówki Alkmaaru, kiedy nie mogła doprosić się zaprzestania intonowania antysemickich przyśpiewek na stacji metra w pobliżu stołecznego Johan Cruyff Arena. Zamaskowani i zakapturzeni bandyci z Alkmaaru „rozsławili” się też atakiem na sektor rodzin piłkarzy West Hamu podczas półfinału Ligi Konferencji. Tylko interwencja Lucasa Paquety, Saida Benrahmy, Aarona Cresswella, Flynna Downesa i przede wszystkim słynnego już 58-letniego Chrisa Knolla, zwanego „Knollsy”, sprawiła, że nie doszło do tragedii. Wszyscy trąbili o wstydzie. KNVB wpadło w panikę. Podniosło mandaty i zaostrzyło kary. Zapowiedziało wprowadzenie bardziej zaawansowanego systemu identyfikacji cyfrowej, poszerzenie współpracy z policyjnymi śledczymi, a przede wszystkim klarowną procedurę działania w obliczu zamieszek na spotkaniach Eredivisie.
Jan Brouwer w publicznej telewizji NOS próbował wytłumaczyć powody upadku obyczajów na holenderskich stadionach: – Starsze pokolenie kiboli wykurzył koronawirus. Podczas pandemii oglądali mecze w telewizji, a po zniesieniu ograniczeń ociągali się z masowym powrotem na trybuny. Jednocześnie w ich miejsce wskoczyli młodzi ultrasi, którzy dopiero budowali swoją pozycję w grupie, więc ich głównym sposobem zdobywania uznania w oczach rówieśników stało się wszczynanie burd i wywoływanie skandali. Tam naprawdę rządzi anarchia.
Tu powód gniewu wzmagany jest nie tylko naturalną potrzebą rozpętania burdy, ale przede wszystkim najgorszym startem sezonu w historii Ajaksu. Ostatnie wyniki w Eredivisie: Excelsior – 2:2, Fortuna Sittard – 0:0, Twente – 1:3, Feyenoord – 0:4 w meczu dokończonym bez udziału publiczności. Zaś w Lidze Konferencji: 0:1 w rewanżu z Łudogorcem, 3:3 z Marsylią w grupie. Pierre van Hooijdonk, 46-krotny reprezentant Holandii, mówi w Studio Voetbal, że „bycie piłkarzem Ajaksu musi być teraz straszne”. Ibrahim Afellay, 53-krotny kadrowicz Oranje, dodaje w tym samym programie, że „rywale Ajaksu na tle Ajaksu wyglądają jak prawdziwy Ajax”.
Hochsztapler
Poleciała głowa Svena Mislintata. Mawiali, że ma „diamentowe oko”. Kiedy budował potęgę Borussii Dortmund, skautingiem bawił się na zaawansowanych modelach matematycznych i analitycznych, które pozwoliły mu wyłowić chociażby Shinjiego Kagawę z Cerezo Osaka, Ilkaya Guendogana z drugoligowej Norymbergi, Roberta Lewandowskiego z Lecha Poznań, Raphaela Guerreiro z Lorient, Ousmane Dembele z Rennes czy Juliana Weigla z TSV 1860 Monachium. Na fali sukcesu stworzył program Matchmetrics. Podzielił boisko na sto kwadratów, wyliczył wartość każdego z nich i na podstawie istniejących danych meczowych opracował algorytm, który wystawiał ostateczną ocenę skautowanemu zawodnikowi. Innowacyjnością projektu zachwycano się w książce „Piłkarscy hakerzy o rewolucji w futbolu i sztuce zbierania danych”.
Po BVB wywrócił się na pracy w Arsenalu, ale też wykonał kapitalną robotę w Stuttgarcie, który pod jego rządami awansował do 1. Bundesligi. Ściągnął Silasa Katompa-Mvumpę, Sasę Kalajdzicia, Atakana Karazora, Gregora Kobela, Wataru Endo i Tanguya Coulibaly’ego. Najlepszych piłkarzy VfB sprzedał za około osiemdziesiąt milionów euro. W tekście „Diamentowe oko w kopalni diamentów. O angażu Mislintata przez Ajax” pisaliśmy jednak ostatnio:
„Jego ambicja zmieniła się w przekonanie o własnej nieomylności. Mislintat zaczął idealizować swoje metody i uważał je za jedyne słuszne. W ostatnim etapie pracy w Stuttgarcie skłócił się z wieloma osobami, choć miał za sobą kibiców. – Czego klub nauczył się ze swojej najnowszej historii od 2007 roku? – pytał retorycznie, co cytuje „11Freunde”. – I do czego to doprowadziło? Aktualnie VfB Stuttgart zmierza do kolejnego spadku z Bundesligi, w czym swój udział ma Mislintat. Do samego końca walczył o swoje ideały. Nie chciał iść na kompromisy. Stale w mediach bronił się stwierdzeniami, że słabszy okres to jedynie pochodna kontuzji i nieobecności. Z drugiej strony to on budował kadrę i tego typu rzeczy nie powinny wpływać tak mocno na cały zespół. Na sam koniec wypalił, że problemem nie jest drużyna, a osoby siedzące w gabinetach”.
W Ajaksie na stanowisku dyrektora sportowego zatrudniony został w maju 2023 roku. Latem przeprowadził rewolucję kadrową. Pooddawał liderów i gwiazdeczki: Mohammed Kudus i Edson Alvarez trafili do West Hamu, Jurrien Timber do Arsenalu, Calvin Bassey do Fulham, Mohamed Daramy do Stade Reims, Dusan Tadić do Fenerbahce, a Davy Klaassen do Inter Mediolan. Jednocześnie wydał na transfery sto piętnaście milionów euro: Josip Sutalo przyszedł z Dinama Zagrzeb, Georges Mikautadze z FC Metz, Carlos Forbs z Manchesteru City, Gaston Avila z Royal Antwerp, Chuba Akpom z Middlesbrough, Benjamin Tahirovic z Romy, Sivert Mannsverk z Molde, Diant Ramaj z Eintrachtu Frankfurt, Anton Gaaei z Viborg FF, Jakov Medić z FC St. Pauli, Borna Sosa ze Stuttgartu.
Większości z tych nowych piłkarzy Maurice Steijn, trener Ajaksu, nie widzi w pierwszym składzie. Mało tego, 49-letniemu szkoleniowcowi zdarzyło się publicznie krytykować transfery Mislintata, który miał go nie słuchać i ignorować przy wspólnych dyskusjach na temat potrzeb kadrowych klubu. Mislintat reagował na to wściekłością. Holenderskie media plotkowały, że w ostatnich tygodniach latał po całym klubie i w przeróżnych rozmowach podkopywał pozycję Steijna. Zwykle w biurach, raz nawet w szatni.
Po klęsce z Feyenoordem zwolniony został jednak Niemiec, a nie Holender, ponieważ na jaw wyszła gruba afera o mocno hochsztaplerskim zabarwieniu. Telewizja NOS ujawniła, że Mislintat kręcił lody przy transferze Sosy. Namawiał piłkarza do zmiany agencji menadżerskiej z CAA Stellar na AKA Global, żeby mógł łatwiej sprowadzić go do Ajaksu. Tajemnica? AKA Global posiada udziały w jego programie Matchmetrics. W Ajaksie uznali to za gruby wał i wyrzucili „diamentowe oko” na bruk.
Gdyby nie zdjęcie penisa…
Marc Overmars bierze głęboki wdech. Zapowietrza się, gdy mówi za dużo. Niecały rok temu przeszedł lekki udar mózgu. Jego serce jest martwe w 45%. Stara się pełnić rolę dyrektora technicznego w Royal Antwerp. Ktoś mógłby nawet pomyśleć, że Holender jest cudotwórcą, bo okres jego rządów ściśle związany jest z renesansem zasłużonego klubu z Antwerpii – sezon 2022/23 przyniósł zwycięstwo w Jupiler Pro Lidze i Pucharze Belgii. W rzeczywistości 50-letni fachowiec stanowi tylko część większej układanki. Inna sprawa, że na rynku transferowym działa prężnie, najlepszy przykład – Gaston Avila wyciągnięty z Boca Juniors za trochę ponad cztery miliony euro i rok później sprzedany do Ajaksu za mniej więcej trzy razy więcej. Już dużo mówi się też o 18-letnim Arthurze Vermeerenie, „nowym Inieście”, budzącym zainteresowanie Manchesteru United, w grę wchodzić powinna kwota przekraczająca dwadzieścia milionów euro.
W Ajaksie o jego dyrektorskich i skautingowych zdolnościach wiedzą lepiej niż gdziekolwiek indziej. Objawił się wraz z rewolucją Cruyffa. Początkowo wołali na niego Marc Netto. Wychowanków wpychał potęgom za krocie, budżet od tych sprzedaży puchł i puchł, aż stała się rzecz niebywała i handlarz złotem zarobionymi pieniędzmi uczynił Ajax najsilniejszym w XXI wieku. Rządził Erik ten Hag. Na boisku i w gabinetach spieniężany był talent między innymi Frenkiego De Jonga, Matthijsa de Ligta, Dusana Tadicia, Davy Klaassena, Donny van de Beeka, Antony’ego, Lisandro Martineza, Edsona Alvareza, Sergiño Desta, Hakima Ziyecha, Mohammeda Kudusa, Kaspera Dolberga czy Arkadiusza Milika. Przybyło mistrzostw Holandii. Cały świat zachwycał się wybitnymi występami w Lidze Mistrzów. I płakał, gdy Ajax odpadł z Tottenhamem w półfinale, choć wcześniej wyeliminował Real i Juventus. A wszystko w myśl tej przyśpiewki:
„All we ever hear from you is blah blah blah
So, all we ever do is go ja ja ja And we don’t even care about what they say ’cause it’s Ja ja ja ja Blah blah blah blah”W międzyczasie Overmars zagubił się jako człowiek. Mieli go za „napalonego wujaszka”. Sam przyzna potem, że „przekraczał granice”. Miarka przebrała się, kiedy jednej z pracowniczek wysłał zdjęcie swoich genitaliów. Podobno do oceny. Niestosowanych zachowań miało być zresztą znacznie więcej. Kobiety nie czuły się przy nim bezpiecznie. Twierdziły, że „knurzy”, z ukrycia cyka im fotki, które potem wykorzystuje do brudnych celów. Ajax musiał wydać oświadczenie. Overmars wyleciał. – Pożegnanie wobec tego całego niewłaściwego i godnego potępiania zachowania było słuszne, ale z całą pewność można stwierdzić, że ta jedna decyzja zapoczątkowała kryzys i wszystkie problemy tego klubu – mówi nam Dawid Danielak z Ajax Polska.
Kronika niekompetentnych gęb
Ajax nie był przygotowany na odejście Overmarsa?
Dawid Danielak, Ajax Polska: – Kompletnie nie. Nie zatrudniono nikogo w to miejsce, jego obowiązki w trakcie letniego okna transferowego w 2022 roku przejął Edwin van der Sar, ówczesny dyrektor generalny, a także niedoświadczony duet – Gerry Hamstra i Klaas-Jan Huntelaar. W miejsce Erika ten Haga zatrudniono Alfreda Schreudera, na nowych piłkarzy wydano ponad sto milionów euro, ale już wtedy widać było wyraźny spadek boiskowej jakości tej drużyny.
Wysokie porażki z Liverpoolem i Napoli w Lidze Mistrzów, siedem kolejnych niewygranych meczów w Eredivisie.
Schreuder stracił posadę. Sezonu nie udało się uratować. Ajax finiszował na trzecim miejscu za plecami Feeyenordu i PSV. Nie awansował do Ligi Mistrzów. Stracił solidny zastrzyk gotówki. W związku z tym zdecydowano się na jeszcze większe zmiany wiosną 2023 roku. Zrezygnował znajdujący się w ogniu krytyki Edwin van der Sar, który jednak kilka tygodni wcześniej zdążył jeszcze mianować nowego dyrektora technicznego, Svena Mislintata.
Tu już zaczyna się katastrofa.
Klub nie potrafił znaleźć zastępcy Van der Sara. I to na tak ważnym stanowisku jak dyrektor generalny. Ostatecznie zostanie nim Alex Kroes, który jednak w Alkmaarze miał klauzulę zakazu pracy dla konkurencji i do Amsterdamu przybędzie dopiero w połowie marca 2024 roku. Do tego czasu tymczasowym dyrektorem będzie Jan van Halst, zatrudniony wiosną do Rady Nadzorczej.
Van Halst jest aktualnie twarzą kryzysu Ajaksu, właściwie jedyną osobą w radzie nadzorczej o jakimkolwiek doświadczeniu w poważnej piłce nożnej, ale to postać całkowicie anonimowa przy Cruyffie, Overmarsie czy Van der Sarze.
Lato 2023 miało przynieść nowy rozdział, przebudowę kadry i naprawę błędów z poprzednich miesięcy. Mislintata oceniamy oczywiście negatywnie, jednak nie był i nie jest to jedyny problem i człowiek do zwolnienia. Latem powstała sytuacja, w której Mislintat dostał wolną rękę w działaniu, bo w klubie nie było dyrektora generalnego, czyli kogoś, kto powinien kontrolować Niemca. Robiła to natomiast rada nadzorcza, obecnie bardzo krytykowana, kibice domagają się od niej dymisji. Ta sama rada nadzorcza zatwierdzała ruchy Mislintata, jest więc współodpowiedzialna za politykę transferową, która nie przyniosła oczekiwanych efektów.
Niektórzy transferów Mislintata próbują bronić, wskazując na ich perspektywiczność, ale chyba nie ma przypadku w tym, że informacje o jego odejściu na Instagramie polajkowało wielu aktualnych i byłych piłkarzy Ajaksu.
Mislintat zdecydował się przeprowadzić w lecie rewolucję kadrową. Lekką ręką oddał takich zawodników jak Tadić, Timber, Alvarez czy Kudus, którzy byli niekwestionowanymi liderami Ajaksu. To jeszcze samo w sobie można byłoby tłumaczyć potrzebą dużych zmian, ale sprawę pogorszył fakt, że w ich miejsce nie sprowadzono piłkarzy o odpowiedniej jakości. Zamiast tego otrzymaliśmy przeróżnych niedoświadczonych graczy z różnych lig, którym nie można odmówić umiejętności czy potencjału, ale tu i teraz nie są w stanie sprostać oczekiwaniom. Mislintat kupił dwunastu piłkarzy za ponad sto milionów euro, a poziom gry spadł drastycznie.
Maurice Steijn to też nie będzie drugi Erik ten Hag.
Nie poukładał tej nowej drużyny. Śmieszne z perspektywy czasu, że jego również zatrudniał przecież Mislintat. To był jego autorski i bardzo zaskakujący pomył, ponieważ Steijn wcześniej prowadził tylko ADO Den Haag, NAC Breda czy Spartę Rotterdam, czyli kluby dużo mniejsze i mniej medialne niż Ajax. Atmosfera zaczęła się psuć jeszcze bardziej na początku września.
Skąd aż taki gniew w kibicach Ajaksu?
Wszędzie chaos. Niektórzy mają już po prostu dość. Tracą cierpliwość do tej beznadziei. Problemy Ajaksu trwają już ponad półtora roku. Latem pojawiły się zapowiedzi i obietnice nowego rozdziału, a po zaledwie dwóch czy trzech miesiącach znaleźliśmy się w kolejnym wielkim kryzysie i naprawę klubu będziemy zaczynać znowu od nowa. I najpewniej nie teraz, nie jak najszybciej, a dopiero od marca, kiedy nowy dyrektor generalny będzie mógł rozpocząć pracę. Jeśli gdzieś widzieć nadzieję na lepszą przyszłość to chyba właśnie w przybyciu Alexa Kroesa. Pytanie, co stanie się do tego czasu, bo nie zapominajmy, że budżet będzie się kurczył, jeśli drugi raz z rzędu nie awansujemy do Ligi Mistrzów, a na razie się na to zanosi.
FC Amsterdam
„FC Amsterdam”, tak pogardliwie Marco van Basten nazywa Ajax, który według niego nie jest aktualnie godzien nosić nazwy Ajaksu. Kibice mówią, że Johan Cruyff w grobie się przewraca. Tym bardziej że Rafael van der Vaart rzucił pomysł, aby na ratunek podupadającego klubu przybył Louis van Gaal, naczelny antycruyffista. 72-latek walczył jednak niedawno z rakiem prostaty i zdrowie ceni sobie wyżej niż powrót na front. W międzyczasie ze stanowiska przewodniczącego rady nadzorczej ustąpił Pier Eringa, a na jego fotelu zasiadł Michael van Praag, wieloletnia szycha UEFA, wcześniej szef KNVB i… prezes Ajaksu w latach 1989-2003.
– Chcę porozmawiać z kibicami. Poprosić: „dajcie nam szansę”.
Niech się wypcha, w tym czasie kibice Ajaksu szykują jakąś kolejną awanturę, bo klub wciąż zdaje się grzeszyć w najważniejszej kwestii: trwają rządy biznesu ponad futbolem.
Czytaj więcej o Eredivisie:
- Najbardziej kosztowne zdjęcia świata. Wzloty i upadki Overmarsa
- Diamentowe oko w kopalni diamentów. O angażu Mislintata przez Ajax
- Na Zachodzie sobie nie radzą. Kibole trzęsą Europą
- Triumf „Żelaznego Tulipana”. Jak młode wilki z Ajaksu zwojowały Europę?
Fot. Newspix