Legia po pasjonującym boju z Aston Villą nie zaniedbała Ekstraklasy i odniosła już piąte zwycięstwo w tym sezonie. Z Górnikiem Zabrze miała jednak znacznie więcej problemów niż można było przypuszczać. Musiało dojść do tego, że Igor Strzałek strzelił swojego pierwszego gola w Ekstraklasie, żeby komplet punktów pozostał przy Łazienkowskiej.
Kosta Runjaic chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli wygrać i przy okazji oszczędzić siły liderów. Na ławce zaczęli Josue, Muci, Elitim i Wszołek, a gdy w trakcie drugiej połowy wchodzili na boisko, niekoniecznie zdejmowani byli ci, którzy powinni zejść według hierarchii. W efekcie Makana Baku rozegrał pełne spotkanie, Jurgen Celhaka dostał jeszcze 15 minut nim wreszcie zluzował go Strzałek, a dość szybko do rezerwy powędrowali Kun i Gual.
Legia – Górnik Zabrze 2:1. Emocje do samego końca
Koniec końców oba plany udało się zrealizować, ale wynik ważył się do doliczonego czasu. Prawdopodobnie nie mielibyśmy tylu emocji, gdyby Baku w okresie całkowitej dominacji i kontroli ze strony Legii nie zaliczył “asysty” przy bramce Sebastiana Musiolika. Niedokładnie wycofał piłkę do Slisza, a napastnik Górnika zrobił użytek z tego prezentu.
Trzeba oddać Baku, że później próbował się zrehabilitować i miał ciekawe momenty w ofensywie – na czele ze strzałem w poprzeczkę – ale ciągle jest w jego poczynaniach sporo asekuracji i niepewności. W decydujących momentach często brakowało mu klasy, tak jak w ostatniej akcji, gdy Legia wyprowadziła kontrę w przewadze, ale Baku złym przyjęciem wszystko zepsuł i nie zdołał podać do głodnych gola kolegów. Runjaic ciągle jest względem niego cierpliwy, jakieś przebłyski miewał, lecz to ciągle za mało. Niemiec rozgrywa już trzecią rundę w barwach “Wojskowych”, więc pora wreszcie wejść trwale na wyższy poziom.
Górnik swoje “akcje meczowe” miał na początku drugiej połowy, gdy najpierw Tobiasz obronił strzał Yokoty, a później szczęśliwie został trafiony w głowę przez Musiolika, który w teorii wszystko zrobił dobrze: zbiegając na bliższy słupek wygrał walkę o pozycję, uderzył bez przyjęcia i tylko ta głowa popsuła efekt.
Rezerwowi Legii zrobili różnicę
Kluczowe okazały się zmiany. Runjaic mając bogactwo wyboru na ławce zwiększył jakość swojego zespołu. Muci bawił się z rywalami, raz nawet w jednej akcji trzech po kolei posadził na dupie. Josue posłał kilka otwierających podań, a Wszołek wręcz demolował Janżę na skrzydle. Słoweniec już wcześniej się nie popisał, gdy łatwo przy akcji bramkowej oszukał go Pekhart, ale w końcówce ocierało się to już o znęcanie się nad kapitanem Górnika, który być może grał z lekkim urazem po jednym ze starć. Wszołek uciekał mu jak chciał, a Ennali niezbyt pomagał starszemu koledze. Skoro Wszołek samemu nie potrafił strzelić (dwie sytuacje zmarnował), to wreszcie płasko dograł w pole karne i wbiegający Strzałek został bohaterem.
No i właśnie, roszady Urbana nie pomogły. Ennali jest szybki, ale na razie sprawia wrażenie mało inteligentnego piłkarsko. Jak już Górnik przedostał się większą liczbą zawodników przed pole karne gospodarzy, to młody skrzydłowy pieprznął bardzo niecelnie z dystansu zamiast szukać podania. Sekulić w defensywie był równie słaby jak Dadok, a niczego nie był w stanie dać w ofensywie. Kapralik przez ponad kwadrans zanotował trzy kontakty z piłką. Nawet Szymon Czyż mógł zrobić więcej, bo to on w pierwszej kolejności nie powinien wpuścić Strzałka we własną “szesnastkę”
Osobny temat to przydatność Lukasa Podolskiego. Okej, tydzień temu był aktywniejszy i zdobył zwycięską bramkę, ale coraz częściej przytrafiają mu się mecze, w których nie oddaje strzału, nie wchodzi w pojedynki i tylko statystyki podań – zwłaszcza tych dalekich – ładnie się prezentują. Krótko mówiąc: koło środkowe i kopię na boki. Dziś był najmniej widocznym zawodnikiem na boisku. Pytanie, jak długo ten układ będzie mógł funkcjonować.
Legia, mimo dwóch meczów zaległych, jest wiceliderem. Górnik wstydzić się nie musi, sprawił problemy faworytowi, ale ciągle odnosimy wrażenie, że zabrzanom daleko do optymalnej formy.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Jeszcze nie złota, ale jest. Hattrick Drachala symbolem triumfu Rakowa
- Paździerz z krótką przerwą na pięknego gola. Zagłębie pokonuje Wartę
- Ekstraklasa niegościnna dla Kamila Glika
Fot. FotoPyK