Drużyna, która dochodzi do trzech finałów z rzędu – mistrzostw świata, Ligi Narodów, mistrzostw Europy – nie może mieć wielu słabych punktów. Ale jeśli jeszcze rok temu mieliśmy się do czegoś w kadrze Nikoli Grbicia przyczepić, to do bloku. Ta kwestia należy jednak już do przeszłości: bo Polacy ostatnio są mistrzami gry tym elementem.
To w dużej mierze historia fazy grupowej. Biało-Czerwoni terroryzowali zespoły jak Dania, Czarnogóra czy Macedonia Północna – stawiając im raz za razem ściany nie do przejścia. W niektórych meczach nasza drużyna potrafiła zdobyć samym blokiem kilkanaście punktów – i to mimo tego, że jej spotkania zazwyczaj trwały tylko trzy sety.
Przed ćwierćfinałem ME rozmawialiśmy zresztą na ten temat z Ireneuszem Kłosem, byłym reprezentantem: – Z tego co pamiętam, mieliśmy ich ponad 80 w sześciu meczach. To kosmiczne liczby. Praktycznie załatwialiśmy sobie spotkania samym blokiem – oceniał, po czym jednak też dodał: – Na pewno w kolejnych spotkaniach nie będziemy notować aż tylu bloków. […] Serbia czy Słowenia to jednak zespoły ograne na światowym poziomie, więc aż tak łatwo nie będzie ich zatrzymywać, ale na pewno mówimy o elemencie, który – podobnie zresztą jak obrona – funkcjonuje u nas bardzo dobrze.
Czy słowa Kłosa się sprawdziły? O dziwo większych spadków nie zaobserwowaliśmy, cyferki wciąż były imponujące. W meczu z Serbią oraz Słowenią Polacy zanotowali kolejno 15 oraz 10 punktowych bloków. I teraz, przed finałem mistrzostw Europy, znowu możemy się spodziewać, że Polacy będą wielokrotnie zatrzymywać Włochów. A co też ważne podkreślenia: polski środek nie tylko blokuje, ale też świetnie atakuje i serwuje. Pochwał zawodnikom Nikoli Grbicia nie szczędził choćby Daniel Pliński: – Uważam, że tutaj mamy dużą przewagę nad Włochami. Nasza para środkowych nakrywa czapką wszystkie inne pary środkowych na tych mistrzostwach. Jakub Kochanowski i Norbert Huber robią w tym turnieju różnicę – mówił dla WP SportoweFakty.
Jak to wszystko wygląda w statystykach indywidualnych? Kochanowski w 7 meczach (albo 25 setach) zanotował 21 punktowych bloków. Huber miał ich natomiast trzy mniej. A tę dwójkę przebija jeszcze… Łukasz Kaczmarek, a więc atakujący, który potrafi kapitalnie współpracować ze swoimi środkowymi. On punktował blokiem 22 razy, a na dodatek ma najlepszą średnią bloków na set (0.92, rozegrał jedną partię mniej od Kochanowskiego) spośród wszystkich zawodników na mistrzostwach Europy! W łącznej liczbie “czap” Polaka w oficjalnych statystykach CEV wyprzedza natomiast czterech graczy, ale mówimy wyłącznie o zawodnikach, którzy przed ME brali udział w kwalifikacjach do turnieju (na przykład Czarnogórzec Luka Babic czy Portugalczyk Filip Cveticanin).
Tak jak wcześniej wspominaliśmy: Biało-Czerwoni zanotowali spory progres w porównaniu do ubiegłorocznych mistrzostw świata. Wówczas najlepszym blokującym turnieju został Argentyńczyk Agustin Loser, który zanotował 17 bloków (a jego drużyna odpadła już w ćwierćfinale). Mateusz Bieniek był co prawda gorszy od niego o tylko jedno “oczko”, ale to też jedyny Polak, który dobił wówczas do dwucyfrowej liczby w tym elemencie.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Oczywiście, nie bez znaczenia są zmiany personalne. Na mistrzostwa Europy w podstawowej szóstce mających problemy zdrowotne Bieńka oraz Bartosza Kurka zastąpili Norbert Huber i Łukasz Kaczmarek. Drużyna Nikoli Grbicia zatem coś straciła, coś zyskała. I tak się to ułożyło, że straszy rywali nie tylko mocnym serwisem, zasięgiem Wilfredo Leona czy techniką Olka Śliwki. A także konsekwentnie wyciska z nich powietrze, kiedy piłka spada im pod nogi.
Czytaj też:
Fot. Newspix.pl