Bartłomiej Pawłowski dźwiga ofensywę Widzewa. Odkąd wrócił do Łodzi, nikt nie strzelił dla RTS-u więcej goli i nie zanotował więcej asyst. Bez niego nie byłoby ani awansu do Ekstraklasy, ani utrzymania. Ale niewykluczone, że za rok o tej porze nie będzie Pawłowskiego przy Piłsudskiego. Jak dużo zespół straci na odejściu jednego z liderów?
– Byłoby fajnie, gdybyś do nas dołączył…
– Okej. Przyjdę.
– Ale poważnie mówię.
– No tak, przyjdę.
– Nie żartujesz?
– No nie.
Tak Bartłomiej Pawłowski wspominał rozmowę z ówczesnym prezesem Widzewa Mateuszem Dróżdżem (wywiad na kanale Foot Truck), która odbyła się gdzieś na początku 2022 roku i zapoczątkowała powrót piłkarza do Łodzi. Zawodnik poprosił o skontaktowanie się z jego menedżerem i sprawa ruszyła. Po niemal dziewięciu latach Pawłowski ponownie bronił czerwono-biało-czerwonych barw. A robił to jak mało kto w ostatnim czasie.
Pawłowski w Widzewie – analiza
W Widzewie nie dowierzali, że Pawłowski mówił poważnie, bo nie mieli wiele do zaoferowania. Po pierwsze, tylko pierwsza liga, w której pomocnik nie musiał się kopać od jesieni 2012, kiedy jako 20-latek zbierał doświadczenie w Warcie Poznań. Po drugie, stosunkowo niska pensja, bo zanim okazało się, że faktycznie urodzony w Zgierzu piłkarz jest do wyciągnięcia ze Śląska Wrocław, do ofensywy sprowadzono Kristoffera Hansena, co zmniejszyło i tak ograniczone możliwości finansowe klubu. Jak słyszymy, biorąc pod uwagę doświadczenie i umiejętności Pawłowskiego, były to „śmieszne pieniądze” (nawet nie najwyższa pensja w drużynie) i tak naprawdę nie spodziewano się, że zawodnik zaakceptuje te warunki.
A jednak zaakceptował.
Raz, że chodziło o Widzew, jakkolwiek górnolotnie to nie brzmi. Pawłowski to widzewiak od dziecka, jego pierwsza piłkarska koszulka to strój Artura Wichniarka, za czasów gry w Koronie Kielce jeździł na spotkania RTS-u w czwartej lidze jako kibic, autentycznie zależy mu na klubie z Alei Piłsudskiego. Dwa, miał dobre relacje z Dróżdżem, z którym znali się z Zagłębia Lubin i od tamtego okresu utrzymywali sporadyczny kontakt. Trzy, bardzo cenił trenera Janusza Niedźwiedzia, z którym współpracował dawno, dawno temu, wiosną 2012 w drugoligowej Jarocie Jarocin.
To wszystko zadecydowało, oczywiście w połączeniu z sytuacją Pawłowskiego w Śląsku Wrocław. Jacek Magiera nie widział w nim ofensywnego pomocnika w ustawieniu 3-4-3, więc początkowo starał się zrobić z niego wahadłowego, a następnie w styczniu przesunął do rezerw i nie zabrał na obóz do Turcji. Zawodnik zarabiał dobrze i starano się wypchnąć go z ekipy z Dolnego Śląska, by zwolnioną kasę przeznaczyć na kogoś innego. Co prawda jesienią zebrał ponad 900 minut na murawie, tyle że mimo to nie mieścił się w planach szkoleniowca.
Z tego skorzystali w Łodzi, choć na starcie negocjacji mało kto poza Dróżdżem był przekonany do tego ruchu, jako że zewsząd płynęły informacje o rzekomo trudnym charakterze pomocnika. Takie głosy dotarły również do Niedźwiedzia, który początkowo także nie palił się do tego transferu (mimo znajomości z Jaroty), ale szybko dał się przekonać i zgodził się na finalizację transakcji.
Pawłowski – lider
Pawłowski z miejsca stał się kluczową postacią Widzewa. Wiosną 2022 w dziesięciu występach zdobył sześć bramek, w tym zwycięską w derbach z ŁKS-em czy w potyczce decydującej o awansie z Podbeskidziem, i dołożył cztery asysty. Od lutego 2022 nikt nie strzelił dla RTS-u więcej goli (siedemnaście) i nie zanotował więcej ostatnich podań (dziewięć). W minionych rozgrywkach pod względem kreatywności i finalizacji był nie tylko najlepszym zawodnikiem ekipy Niedźwiedzia, lecz także czołowym w całej lidze:
- udział w golach zespołu: 36,8% – 6. w Ekstraklasie, razem z Kamilem Grosickim
- kluczowe podania (ostatnie celne przed strzałem): 45 – 10. w lidze w Ekstraklasie, razem z trzema graczami
- stworzone okazje: 13 – 4. w Ekstraklasie, razem z Josue i Łukaszem Łakomym (za EkstraStats)
- próby dryblingów: 104 – 2. w Ekstraklasie, razem z Erikiem Exposito
- udane dryblingi: 52 – 5. w Ekstraklasie (oficjalne dane organizatora rozgrywek)
Pawłowski wyróżnia się na tle ofensywnych pomocników i skrzydłowych według statystyk platformy StatsBomb – ma wyniki powyżej ligowej średniej piłkarzy występujących na tych pozycjach pod względem wypracowywanego współczynnika xG, liczby strzałów, udanych kontaktów z piłką w polu karnym, udanych dryblingów, udanych dośrodkowań w pole karne, wywalczonych fauli oraz xG wykreowanego kolegom w otwartej grze.
Szczególnie warto zwrócić uwagę na ten ostatni aspekt. “Open play xG assisted” ocenia jakość szans stworzonych przez zawodnika na podstawie xG szansy i na tle innych ofensywnych pomocników/skrzydłowych Pawłowski wypada rewelacyjnie: 0,18 na mecz do przeciętnej 0,10.
To potwierdza, że dużo strzela, ale również dużo kreuje. Podaliśmy statystyki z sezonu 2022/23, bo obecny trwa zbyt krótko, by dane były miarodajne, natomiast 30-latek już uzbierał cztery punkty w klasyfikacji kanadyjskiej. Z trzema asystami jest najlepszy w lidze i znów bryluje w dryblingach (próbach i udanych), więc lotów raczej nie obniża.
Postać w szatni
Pawłowskiemu daleko do stereotypu piłkarza. Czyta o ekonomii, ziemi, inwestycjach. Zainwestował np. w whisky (kupił dwie beczki). Od dawna odkłada zarobione pieniądze, dlatego mógł sobie pozwolić na przyjęcie propozycji Widzewa, mimo że miał na stole korzystniejszą ofertę z Turcji. Ma zdanie na każdy temat, stąd w Zagłębiu dostał ksywę „Platon”, od starożytnego greckiego filozofa. Nie śmieszą go głupkowate żarty ze smarowaniem spodenek maścią rozgrzewającą czy wynoszeniem ciuchów pod prysznic. W szatni potrafi pomarudzić, ale na końcu nikomu nie zrobi na złość.
W RTS-ie ma mocną pozycję, razem z kapitanem Patrykiem Stępińskim oraz Pawłem Zielińskim i Markiem Hanouskiem tworzy radę drużyny. Z reguły nie jest najgłośniejszy, ale kiedy uważa, że sytuacja wymaga odezwania się, zabiera głos. Tak było w pierwszej lidze, gdy po pokonaniu ŁKS-u zespół dostał premię, której nikt się nie spodziewał – 50 tysięcy do podziału na wszystkich.
– Bardzo to doceniamy, to dla nas ważny gest – to Pawłowski wyszedł i podziękował w imieniu wszystkich.
Kiedy piłkarze mieli serdecznie dosyć dojazdów na sztuczną nawierzchnię do Wiśniowej Góry, to Pawłowski poszedł wytłumaczyć, dlaczego widzą to tak, a nie inaczej. Skrupulatnie dobrał racjonalne argumenty i wyłuszczał, czego potrzebują i co im przeszkadza.
Gdy w trakcie obecnego sezonu zaczęła się seria porażek, to Pawłowski otwarcie powiedział szefostwu, że nie podoba mu się perspektywa, by młodzi grali tylko ze względu na kryterium wieku, bo nie chce znowu tylko bitki o utrzymanie.
Jak słyszymy, Pawłowski zwyczajnie przeżywa wyniki jak normalny kibic.
Pożegnalny sezon?
30-latek odgrywa ważne role na murawie i w szatni, dlatego ewentualne odejście zaboli Widzew. Ewentualne, bo z końcem czerwca 2024 przestanie obowiązywać umowa pomocnika i w tym momencie pewnie bardziej prawdopodobne wydaje się, że nie będzie nowej.
– Na tym złe wiadomości dla kibiców Widzewa się nie kończą. Właściwie przesądzone jest odejście Bartłomieja Pawłowskiego po obecnym sezonie. Piłkarz zapowiedział szefom klubu, że nie przedłuży wygasającego kontraktu i znowu będzie chciał spróbować swoich sił zagranicą – napisał przed derbami Łukasz Grabowski z Przeglądu Sportowego.
Według naszych wiadomości to bardzo realny scenariusz, jako że Pawłowski ma świadomość, że przed nim zapewne ostatni kontrakt negocjowany z pozycji siły.
– My jako klub oczywiście będziemy pracować nad jego pozostaniem. Bez wątpienia jest to jeden z liderów tej drużyny. Tak, jak powiedziałem, my na pewno będziemy się starali, żeby Bartek został, składając mu odpowiednio atrakcyjny kontrakt, ale jeżeli dostanie super ofertę z innego klubu, to nie będziemy robić kominów płacowych i tego przebijać. Będziemy musieli wtedy się z tym jakoś pogodzić i tyle, takie jest życie – powiedział właściciel RTS-u Tomasz Stamirowski na antenie RadioWidzew (cytat z Widzew To My).
Ale zdaje się, że pogodzenie z ewentualną stratą Pawłowskiego będzie trudne dla RTS-u. Naturalnie nie jest najlepszym piłkarzem Ekstraklasy, ale od półtora roku lepszy nie grał dla ekipy z Alei Piłsudskiego. Życie Widzewa po nim na pewno istnieje, tyle że dzisiaj niełatwo sobie wyobrazić, by w najbliższym czasie było szczęśliwe.
WIĘCEJ O WIDZEWIE:
- Jak Daniel Myśliwiec został trenerem Widzewa? Kulisy sprawy
- Dni Niedźwiedzia w Widzewie policzone? Wszystko na to wskazuje
- Kto chciał odejścia Dróżdża, czym podpadł drużynie Niedźwiedź. Kulisy zmian w Widzewie Łódź
foto. Newspix