W piątek Jarosław Królewski napisał na Twitterze m.in. że nauczy Miedź, co to przyzwoitość oraz zgłosił skargi do różnych instytucji. Chodzi o domniemany brak biletów dla niepełnosprawnych kibiców “Białej Gwiazdy” i w konsekwencji nie wpuszczenie ich na mecz (Legnica, 20:30). Krakowskie środowisko zlinczowało za to Miedź w mediach społecznościowych. Podpytaliśmy w Legnicy, czy rzeczywiście było tak, jak przedstawił to Królewski.
Jak usłyszeliśmy, zorganizowana grupa niepełnosprawnych kibiców Wisły Kraków skontaktowała się z Miedzią we wtorek, żeby zapytać o możliwość kupna biletów. Miedź odparła, że na ten mecz nie może wpuścić żadnej zorganizowanej grupy kibiców gości.
Ma to związek z ogólną niechęcią klubów pierwszoligowych. Gości z Krakowa nie wpuścił wcześniej choćby GKS Tychy, a ogółem nie było ich jeszcze na żadnym meczu wyjazdowym w tym sezonie (mówimy o grupie zorganizowanej). Chodzi o ostatnie wydarzenia z udziałem kibiców Wisły (nie sprawę z Kewinem Komarem). W Legnicy obawiali się przybycia grupy negatywnie nastawionej do fanów Wisły Kraków i wystąpienia niebezpiecznego konfliktu na tle kibicowskim. Dlatego też użyli jednego z przepisów, który umożliwił zamknięcie piątkowego meczu dla zorganizowanych grup kibiców gości. Tę decyzję zatwierdził PZPN. Wisła wiedziała o tym już 18 sierpnia.
Jak słyszymy, bilety dla niepełnosprawnych kibiców z Krakowa były jednak dostępne. Liczba specjalnych miejsc była ograniczona, a te cieszą się dużym zainteresowaniem wśród niepełnosprawnych kibiców z Legnicy, dlatego we wtorek tym z Krakowa Miedź zalecała, żeby indywidualnie, możliwie jak najszybciej, kupili bilety.
Poza tym udało nam się dowiedzieć, że na meczu Miedzi z Wisłą (wynik 1:1) pojawiło się kilkadziesiąt osób z Krakowa. Nie była to grupa zorganizowana.
Słyszymy, że władze Miedzi Legnica są oburzone całą sprawą. Ich zdaniem zrzuczenie winy na Miedź przez Jarosława Królewskiego to próba przeniesienia niezadowolenia kibiców Wisły Kraków na inny podmiot. Usłyszeliśmy nawet w klubie (tu cytat): “Rozważaliśmy pozew, ale doszliśmy do wniosku, że ludzie obecnie zarządzający Wisłą są niepoważni i nie ma z kim się sądzić, choć Wisłę Kraków jako klub z wielką historią absolutnie darzymy szacunkiem. Skoro telefon z Krakowa był już w środku tygodnia, dlaczego pan Królewski rozkręcił aferę w piątek tuż po meczu, sugerując tym samym, że niepełnosprawni kibice Wisły koczowali pod stadionem, a tymczasem ich tam nawet nie było?”
Fot. Newspix